2015-01-25, Mija dzień
Po raz dwudziesty już gorzowianie wraz z landsberczykami obchodzą datę wejścia Armii Czerwonej do miasta. To jedna z najważniejszych dat w całej historii miasta nad Wartą.
- Nie można było wymyślić lepszej formuły na obchody tego dnia, niż właśnie Dzień Pamięci i Pojednania – mówią gorzowianie, którzy co roku biorą udział w obchodach tej daty.
Dzień Pamięci i Pojednania wymyślili urzędnicy gorzowskiego magistratu, kiedy już kontakty z Niemcami, byłymi mieszkańcami miasta nabrały rozpędu. No jak obchodzić tę datę? Jako Dzień Wypędzenia Niemców i Wejścia Armii czerwonej? No nie. Na pewno też nie można było obchodzić tego dnia jako Dzień Wyzwolenia, bo miasto przez nikogo i od niczego wyzwalane nie było. Potrzebna była nowa formuła.
Jak chce historia, w mroźną styczniową noc 30 stycznia do miasta od strony Strzelec Krajeńskich 5 Armia Uderzeniowa generała Jurija Bierzarina wchodząca w skład 1 Frontu Białoruskiego.
Choć w mieście stacjonowały niedobitki niemieckiego wojska, jednak miasta nikt nie bronił, ponieważ komendant wojenny generalmajor Gerhardt Kegler nakazał wycofanie wojsk w kierunku Witnicy, zresztą za ten rozkaz został zdegradowany i pozbawiony odznaczeń. Inna rzecz, że po latach został ostatecznie zrehabilitowany.
Rosjanie weszli do ciemnego, pustego i śmiertelnie wystraszonego miasta. Aby lepiej widzieć, co i jak, podpalali kolejne kamienice wzdłuż ówczesnej Richtstrasse, czyli dzisiejszej ulicy Sikorskiego, stąd gorzowskie centrum wygląda tak, jak wygląda.
W początkach lutego do Landsbergu dotarli pierwsi polscy kolejarze, ale tak naprawdę polska administracja z Florianem Kroenke na czele zjawiła się tu 28 marca 1945 roku. Grupa przyjechała z Wągrowca, gdzie już w końcówce wojny zaczęto przygotowywać polski desant na właśnie miasto nad Wartą. Zaczęły się czasy porządkowania i zasiedlania polskiego już Gorzowa, ostatni Niemcy wyjeżdżali za Odrę, uspokajał się czas. Ale jednocześnie skutecznie ówczesne władze skutecznie zacierały pamięć po blisko 700-letniej niemieckiej historii Landsbergu, genetycznie niemieckiego i leżącego na historycznie niemieckich ziemiach miasta.
Nie uczono lokalnej historii, natomiast powtarzano slogany za komunistyczną władzą, że „wróciliśmy na prastare polskie ziemie, wróciliśmy do macierzy”. I sytuacja ta trwała aż do połowy lat 70., kiedy to do rodzinnego miasta przyjechał Hans Beske, prekursor polsko-niemieckiego pojednania. Spotkał się wówczas z biskupem Wilhelmem Plutą, zresztą jednym z sygnatariuszy słynnego listu polskich biskupów do niemieckich „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.
Ta wizyta była przełomem, ale nie tyle wyraźnym, aby odejść od retoryki obowiązującej od czasu zakończenia wojny. Nadal oficjalnie mówiło się o polskich ziemiach i macierzy. Choć wydarzyła się rzecz bez precedensu, bo w 1982 roku ukazał się album „Wege zueinnader. Drogi ku sobie”, po polsku i niemiecku, wydany w Bonn. I to był pierwszy wyraźny przełom, który pokazał, że jednak zmienia się mentalność.
Ostatecznie zmiana przyszła wraz z przełomem demokratycznym w 1989 roku. Zmienił się ustrój, zaczęło się zmieniać pojmowanie historii tych ziem, zaczęła się rodzić moda na regionalizm. Oficjalnie przyznano, że żyjemy w Landsbergu, który w ramach zawirowań dziejowych stał się polskim Gorzowem Wielkopolskim. Zaczęło się przywracanie niemieckiej pamięci polskiemu miastu.
Odbyło się historyczne spotkanie byłych landsberczyków z władzami i mieszkańcami Gorzowa. Za wspólne pieniądze odbudowano fontannę na Starym Rynku, czyli Pauckschmarie zwaną przez gorzowian Maryśką.
No i wówczas trzeba było także zrobić coś z obchodami 30 stycznia, bo obłudą byłoby nazywanie tego dnia Dniem Wyzwolenia. I tak 30 stycznia 1995 roku po raz pierwszy landsberczycy i gorzowianie wspólnie złożyli kwiaty na pamięć dnia, który na zawsze odmienił los jednych i drugich.
Od chwili, kiedy w mieście jest Dzwon Pokoju, jednym z ważniejszych momentów obchodów jest uderzenie w niego.
Także i w tym tak będzie. Poza tym Muzeum Lubuskie otwiera stałą wystawę w Spichlerzu „Życie codzienne w dawnym Gorzowie”. Odbędzie się ciekawe spotkanie z historią w Łaźni Miejskiej, gdzie przypomniany zostanie zarówno marsz „Alte Kameraden” Carla Teike, „Wzorce dzieciństwa” Christy Wolf i „Rubieży” Natalii Bukowieckiej-Kruszony, jak i film „Wspomnienia z miasta L.” Zbigniewa Sejwy, Moniki Kowalskiej i Grzegorza Kowalskiego.
W Filharmonii Gorzowskiej natomiast melomani z tej okazji wysłuchają między innymi VII Symfonii A-dur opus 92 Ludviga van Beethowena.
roch
Gorzowianie mogą wypowiedzieć się na temat programu rewitalizacji. Konsultacje właśnie ruszyły, od poniedziałku, 7 lipca.