2016-02-11, Mija dzień
Miała być sesja na sportowo, a skończyło się na likwidacji z końcem czerwca jedynej budżetowej Placówki Wsparcia Dziennego przy ul. Puszkina. Taką decyzję podjęli radni na wniosek prezydenta, a obecne zadania realizowane przez placówkę mają przejąć organizacje pozarządowe.
Tak przynajmniej zapewnia prezydent Jacek Wójcicki, który uważa, że najważniejsze w tym działaniu jest dobro dzieci.
- W placówce obecnie jest 28 miejsc, z czego 24 są zajęte. Opieką są poddane dzieci w wieku 3-5 lat z rodzin niewydolnych wychowawczo. Roczna dotacja wynosi 174 tysiące złotych, z czego 160 tysięcy to koszty osobowe trzech pracowników – wyliczała Justyna Pawlak, dyrektorka Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie.
W ocenie prezydenta Wójcickiego te same pieniądze przekazane organizacjom pozarządowym mogą zapewnić opiekę na wyższym poziomie dla 50 dzieci, czym zaskoczona jest kierowniczka likwidowanej placówki Danuta Prościak.
- U nas jest kierownik-wychowawca, wychowawca oraz pomoc wychowawcy, która jest jednocześnie intendentką, dietetyczką i kucharką. Na każde 10-14 dzieci musi przypadać jeden wychowawca. Przy 50 dzieciach samych wychowawców musi być przynajmniej o połowę więcej niż jest u nas. Być może to co mówi prezydent jest możliwe w sytuacji zatrudnienia wolontariuszy. Jesteśmy rozczarowane decyzją radnych oraz zachowaniem się prezydenta, który nawet nie przyjechał do nas, nie zobaczył jak pracujemy, a oparł swoją wiedzę jedynie na decyzji pani dyrektor – nie kryła rozczarowania i przyznała, że płace w placówce średnio oscylują po około 2,5 tysiąca złotych netto.
Radni również mieli duże wątpliwości, co pokazała już środowa komisja spraw społecznych, w trakcie której projekt uchwały został negatywnie zaopiniowany. Na sesji aż sześcioro radnych nie wyraziło opinii, wstrzymując się od głosu, choć debatowano nad wnioskiem bardzo długo. Chwilami było naprawdę nerwowo. Jedni radni uznali, że skoro prezydent zapewnia o lepszym gospodarowaniu środków, to należy podjąć decyzję o likwidacji a nie pozwalać – jak to określił radny Patryk Broszko – na dalsze drenowanie budżetu. Z tego założenia wyszło dziewięciu radnych, którzy podnieśli rękę za likwidacją. Pięcioro radnych było przeciwnych, w tym Marta Bejnar Bejnarowicz.
- Nie wolno najpierw likwidować, a potem zastanawiać się, kto teraz tym się zajmie – mówiła, zaś Grażyna Wojciechowska już po głosowaniu głośno zapytała radnych, czy nie jest im wstyd, że przyłożyli rękę do zamknięcia ośrodka.
- Spodziewaliśmy się tego, ale przyszliśmy na sesję, żeby udowodnić, iż podejmowanie u nas ważnych decyzji nie ma oparcia w merytorycznej dyskusji. Zabrakło też konsultacji, praktycznie zlikwidowano nasza placówkę z dnia na dzień. Pracujemy na rzecz dzieci dziesięć lat i czy nie było zasadnym, żeby z nami na ten temat porozmawiać? – pytała retorycznie pani Danuta Prościak i wyjaśniła, że placówka różnymi sposobami starała się zwiększyć budżet na działalność statutową, który jest przeznaczany na różne dodatkowe atrakcje. W tym na corocznie organizowane wycieczki dzieci z rodzicami nad morze oraz dwutygodniowe turnusy wakacyjne.
Już 16 lutego czeka nas kolejna sesja, tym razem poświęcona projektowi uchwały ,,Strategia rozwoju sportu i turystyki w Gorzowie do 2026 roku’’. Uchwała miała być procedowana dzisiaj, ale radni nie otrzymali pełnej wersji projektu (zabrakło siedmiu załączników) i w wyniku stanowczej reakcji radnych Ludzi dla Miasta oraz jednej z liderek tego stowarzyszenia Aliny Czyżewskiej prezydent tuż przed sesją wycofał projekt z porządku obrad, gdyż naruszał on przepisy statutu miasta. Dzień wcześniej uczynił to również z projektem uchwały likwidującej Międzyszkolny Ośrodek Sportowy, ale to już z innego powodu.
RB
Widać już zarys budynku przyszłego centrum opiekuńczo-mieszkalnego. Inwestycję za ponad 6 mln złotych realizuje firma Drew -Plast, która na wykonanie prac ma czas do końca stycznia przyszłego roku.