więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Mija dzień »
Grzegorza, Karoliny, Karola , 9 maja 2025

W Gorzowie tabor zatrzymał Edward Dębicki 

2016-04-07, Mija dzień

Długie spódnice, oryginalna biżuteria, odrębny język – Romowie na ulicach Gorzowa są zauważalni. Strzegą swoich obyczajów i praw. Ale dziś nikt nie wyobraża sobie, że tej mniejszości miałby nie być w Gorzowie. W Światowym Dniu Romów, który obchodzony jest 8 kwietnia, warto pomyśleć, skąd się u nas wzięli nasi niezwykli, ale już i zwykli sąsiedzi.

medium_news_header_14412.jpg

- Na stałe nasz tabor zatrzymał się w Gorzowie, bo ja chciałem iść do szkoły muzycznej – podkreśla za każdym razem Edward Dębicki, twórca i dyrektor Cygańskiego Teatru Muzycznego Terno. I stało się to na długo przed państwowymi przymusowymi osiedleniami Romów, które nastąpiły w 1964 roku.

Zatrzymali się na Wieprzycach

Pierwsze tabory po II wojnie światowej przez Gorzów i okoliczne miasta przejeżdżały zaraz po jej zakończeniu. Cyganie jednak nie zatrzymywali się na dłużej. Z reguły wozy stawały na Wieprzycach albo na Zawarciu.

Sytuacja zmieniła się dopiero w 1953 roku, kiedy artystyczny tabor Wajsów-Dębickich-Krzyżanowskich osiadł na stałe w mieście. Początkowo Romowie zamieszkali w nieistniejącej już od lat kamienicy przy ul. Młyńskiej. Warunki były bardzo ciężkie. Budynek był w złej kondycji.

Angelika Kuźniak, autorka rewelacyjnej książki „Papusza” tak opisuje warunki, jaki tu panowały: „W ośmiu pokojach trzydzieści siedem osób. Spróchniałe schody bez poręczy trzęsły się za każdym razem, kiedy obok przejeżdżał pociąg. Jedna kuchnia na parterze, druga na piętrze. Toaleta na dole, na górze – prowizorka, zrobiona jeszcze przez gadziów. Zamiast okien – dziury zabite deskami. Odrapane ściany, liszajowate, łuszczące się tynki. Żaden tam poniemiecki dom. Rudera”. Dużo czasu minęło, nim Romowie zaczęli się przeprowadzać do innych domów, ale i tak nadal najwięcej ich mieszka na Nowym Mieście, w okolicach Kwadratu oraz na Zawarciu. Tylko nieliczni wyprowadzili się dalej. Edward Dębicki z żoną Ewą i synem Manuelem od kilku lat mieszka w Kłodawie.

Przyszli do Polski z Indii

Pierwsze wzmianki o pobycie Romów w Polsce pochodzą z 1401 roku. I właściwie od tego okresu ten stałe tajemniczy i nieco zamknięty lud stale jest obecny w historii Polski. Ale trzeba było aż trzech wieków, aby przyznano im prawa obywatelskie, aby zrównano ich z innymi nacjami zamieszkującymi Królestwo Polskie. Ale nawet wówczas nikt nie próbował ich osadzać, mieli zagwarantowaną swobodę poruszania się po kraju. Zresztą dla nich pojęcie granicy długo nie istniało.

W okresie międzywojennym Polskę zamieszkiwało około 30 tysięcy Romów (dane z 1930 roku). W latach II wojny światowej na ziemiach polskich miała miejsce masowa eksterminacja Romów przez III Rzeszę, nazwana przez Romów Porrajmos. Dziś po polsku mówi się o romskim Holokauście, ponieważ naziści niejednokrotnie traktowali ich nawet gorzej niż Żydów.

Przez długie lata zagadką było, skąd właściwie Romowie pochodzą. Dopiero dokładne badania języka, obyczaju, a nawet genetyczne dały w XX wieku niezbitą odpowiedź, iż Romowie pochodzą z Indii. Przyznała to premier Indii, Indira Gandhi w 1978 roku, podczas II Światowego Kongresu Romów w 1978 w Genewie.

Sami Cyganie żartują, że jak się spotka Cygan z Polski z Cyganem z Ameryki, to na pewno się ze sobą dogadają, bo ich język jest na tyle podobny, iż nie będzie żadnych problemów z komunikacją.

Prawo i obyczaj

Choć Romowie mieszkają w Gorzowie od 1953 roku na stałe, to jednak nadal są tajemniczą i trzymającą się na uboczu mniejszością narodową. Używają swojego języka, nadal honorują własne prawo obyczajowe, co oznacza, że romskie kobiety chodzą w długich spódnicach, noszą związane włosy, cały czas także złotą biżuterię. Od niedawna można spotkać zimą jedynie malutkie dziewczynki ubrane w kombinezony, ale podczas naprawdę mroźnych dni. Rzadko, albo bardzo rzadko spotyka się mieszane małżeństwa. Na szczęście zmienia się powoli podejście Romów do edukacji własnych dzieci. Już nie ma takiego oporu przed posyłaniem ich do szkól, jak jeszcze kilkanaście lat temu.

Ale nadal obowiązuje bezwzględne poszanowanie osób starszych. W romskiej rodzinie nie do pomyślenia byłaby sytuacja pozostawienia kogoś starszego bez należytej opieki.

Romska bohaterka

W Gorzowie żyje, choć już jest bardzo schorowana, romska bohaterka, Alfreda Markowska, zwana babcią Nońcią. To ona podczas II wojny światowej ratowała cygańskie i żydowskie dzieci z pociągów jadących do Oświęcimia. Igrała ze śmiercią, bo w Rozwadowie, gdzie mieszkała, wszyscy wiedzieli, że to ta Cyganka, która zajmuje się dziećmi. Wśród tych, których uratowała, był także nieżyjący już romski polityk, artysta Karol Parno Gierliński. W filmie Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego zagrał Króla Romów, Siero Roma. On o Babci Nońci mówił zawsze – Urodziła mnie po raz drugi.

O bohaterskiej postawie tej niezwykłej kobiety gorzowianie dowiedzieli się późno, bo dopiero w 2006. Wówczas ówczesny prezydent RP, Lech Kaczyński za bohaterstwo i niezwykłą odwagę, za szczególne zasługi w ratowaniu życia ludzkiego odznaczył ją Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Piszemy o niej w Prosto z miasta.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x