2012-04-19, Moto
Nie wszyscy zapewne pamiętają jak powstawał gorzowski rynek samochodowy. W początkach ostatniej dekady ubiegłego stulecia powstawać zaczęły firmy handlujące głównie używanymi samochodami. Jako pierwszy szyld renomowanej marki zawiesił pan Bogdan Kozubal. Samochody marki Renault można już było kupić i pooglądać w podgorzowskim Deszcznie. Po kilku latach powstał salon w centrum miasta.
Nie wszyscy zapewne pamiętają jak powstawał gorzowski rynek samochodowy. W początkach ostatniej dekady ubiegłego stulecia powstawać zaczęły firmy handlujące głównie używanymi samochodami. Jako pierwszy szyld renomowanej marki zawiesił pan Bogdan Kozubal. Samochody marki Renault można już było kupić i pooglądać w podgorzowskim Deszcznie. Po kilku latach powstał salon w centrum miasta.
Od tego czasu wiele się zmieniło w europejskiej, jak również gorzowskiej motoryzacji. W mieście powstały salony większości ważnych firm samochodowych, na ulicach pojawiły się korki, a rosnące ceny paliwa zmuszają do poszukiwania alternatywnych źródeł energii. Wśród pojazdów miejskich bezkonkurencyjny jest napęd elektryczny. Cisza, zerowa emisja, brak skrzyni biegów, równy i wysoki moment obrotowy oraz bardzo niskie koszty przejechania 1 km, to rzeczy niedościgłe dla silników cieplnych. Zasięg współczesnych konstrukcji wynoszący około 150 km z powodzeniem wystarczy do codziennych jazd do pracy i na zakupy. Gdyby jeszcze pojazd elektryczny kosztował tyle co dobry skuter byłby ideałem. Tymczasem oferowane na naszym rynku maluchy Mitsubishi I Miev lub Peugeot Ion kosztują ponad 150 tys. Podczas gdy na parkingach naszych zachodnich sąsiadów powstają jak przysłowiowe grzyby po deszczu stacje ładowania, w Polsce nic się nie dzieje. Nie tylko nie bierzemy się za projektowanie i produkcję samochodów elektrycznych, ale nie tworzymy dla nich infrastruktury. Tracimy kolejną szansę. Warto pamiętać, że nawet najwięksi producenci klasycznych samochodów w napędach elektrycznych zaczynali nie dawno niemal od zera. Produkcję seryjną pod własnymi, zupełnie nowymi markami rozpoczynają Rosjanie, Czesi, Chorwaci i inne kraje nie będące nigdy motoryzacyjnymi potęgami.
Polskę, ma szansę obudzić Renault. Podczas ostatniego Salonu Samochodowego w Genewie zademonstrowano gotowy do produkcji Renault Zoe. Samochód ma trafić na rynek już jesienią tego roku. W przeciwieństwie do wielu konkurentów nie jest to miniaturowe ,,toczydełko’’. Zoe to pięciomiejscowy mały samochód, który najlepiej czuje się w mieście, ale nadaje się również do wypadów turystycznych. Napędzany jest elektrycznym silnikiem synchronicznym o mocy 65 kW i momencie obrotowym 220 Nm. Warto przypomnieć, że moment osiągalny jest już od najniższych obrotów silnika, zapewniając doskonałą dynamikę. Prędkość maksymalną ograniczono do 135 km/h aby zapewnić odpowiedni zasięg na jednym ładowaniu. W mieście Zoe może przejechać do 150 km, a maksymalny możliwy zasięg wynosi około 210 km. Oczywiście systemy elektroniczne informują na bieżąco o stanie naładowania akumulatorów litowo-jonowych. Korzystając ze specjalnej stacji potrzebujemy 30 min aby w pełni naładować baterie. Zwykłe, 16 amperowe gniazdko zapewni ten sam efekt po 9 godzinach. Samochód posiada bogate wyposażenie elektroniczne informujące m.in. o stanie baterii, najbliższych stacjach ładowania itp. Klimatyzację kabiny zapewnia specjalnie skonstruowana pompa ciepła. O odpowiedni klimat wolny od bakterii dba jonizator, a specjalny czujnik zapachów potrafi zmienić cyrkulację powietrza w środku auta. Prezentująca autko szefowa projektu Agneta Dalgren-Hermine nie kryła satysfakcji. Zbudowano mały, niezwykle sprawny i niemal luksusowy samochód w cenie dobrego skutera. Zoe we Francji będzie kosztował 15700 euro. Specjalnie opracowany system dzierżawienia akumulatorów odbierze wrogom aut elektrycznych ostatni ważny argument, a mianowicie konieczność wymiany kosztownego pakietu baterii po kilku latach eksploatacji.
Francuska rodzina ZE przygotowała jeszcze elektryczną wersję kompaktowego Fluence i dostawczego Kangoo. Szczególnie ten ostatni eksploatowany w firmach ma szansę znacznie obniżyć koszty transportu w zatłoczonych metropoliach, tym bardziej że cena tych aut nie odbiega od odpowiedników spalinowych. Elektryczny Mercedes Vito już odnosi rynkowe sukcesy. Ciekawe jak te auta przyjmie polski rynek samochodowy. Gorzowianie najbliższe stacje ładowania mają już we Frankfurcie.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.