więcej
 
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Moto »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2025

85 Mille Miglia, czyli dawnych wyścigów czar

2012-05-15, Moto

W czwartek  16 maja wieczorem z Viale Venezia delle Mille Miglia w Brescii wyrusza 85 Mille Miglia Storica.

medium_news_header_227.jpg

 Kilka godzin przed startem niemal 400 samochodów, na trasę wyjedzie pierwsze auto z Maranello rozpoczynając towarzyszące imprezie Tributo Ferrari.
Mille Miglia nadal jest jedną z najważniejszych imprez światowej motoryzacji. Najważniejszy i najtrudniejszy wyścig świata prowadzący niemal przez całą Italię rozegrano po raz pierwszy w 1927 roku.  Zawodnicy dojeżdżali do Rzymu, skąd powracali na metę w Brescii. Na liczącej około 1600 km trasie zatrzymywano się jedynie aby dolać paliwa i usunąć poważne defekty. Nikt nie był w stanie dokładnie zapamiętać dróg i zakrętów, a do tego jeszcze na trasie pojawiały się ,,cywilne’’ pojazdy niezwiązane z wyścigiem, które jakoś ominęły policyjne zabezpieczenia. Jechano przez dolinę Padu i zdradliwe przełęcze Apeninów. Mimo to średnia przejazdu 100 km/h została przekroczona już w 1930 roku przez Tazia Nuvolari na Alfie Romeo. W 1955 Stirling Moss na Mercedesie osiągnął niewiarygodne 157 km/h, mimo kolizji z przypadkową ciężarówką. W 1957 kierowca Ferrari, na co dzień Grand Hiszpanii Alfonso de Portago przy  około 300 km/h wypadł z trasy. Zginęła załoga i 10 kibiców. W efekcie zabroniono długodystansowych wyścigów drogowych. Zwycięzca Mille Miglia liczył się znacznie bardziej od mistrza Formuły 1. Samochody, które wygrywały gigantyczny włoski wyścig również wymagały większego kunsztu projektantów i inżynierów niż te budowane na zwykłe tory. Czegoś zabrakło.
    Mit powraca.
Nic dziwnego, że imprezę reaktywowano jako rajd samochodów, które jechały w dawnym wyścigu. Historyczna Mille Miglia obok najznamienitszych samochodów wyścigowych świata gromadzi elitę motoryzacji. Przyjeżdżają szefowie koncernów, projektanci, kierowcy wyścigowi i rajdowi, asy Formuly 1 i Le Mans. Nie brakuje przedstawicieli  arystokratycznych rodów, których przodkowie związani byli w różny sposób z wyścigiem. Księżna Lurani, której dziadek nieźle radził sobie za kierownicą, a do tego opisywał wyścig, potrafi sama ruszyć w trasę jego Alfą Romeo. Książe Leopold von Bayern od lat reprezentuje zespól BMW Classic. W Brescii nie brakuje artystów, literatów i dziennikarzy. W końcu piewcą i fanem Mille Miglia był sam Gabriele d’Annunzio.  Każdy z dawnych wyścigów tworzył historie, które dzisiaj mogą wydawać się straszne i fascynujące. Dawni mistrzowie i konstruktorzy dotąd nie znaleźli sobie równych.  Nie już bowiem takich imprez. Jedynym z wielkich długich wyścigów, który pozostał jest motocyklowe Tourist Trophy na wyspie Man, rozgrywane na obwodzie drogowym o długości około 60 km.
      Ostatni wyścig
Słynny Tazio Nuvolari, uważany za najlepszego kierowcę wyścigowego wszechczasów największe dramaty przeżywał właśnie na Mille Miglia. Gdy po wojnie, w której przez biedę i choroby stracił dzieci, schorowany mistrz znowu usiał za kierownicą małej Cisitalii 1100  nikt nie liczył na sukces. Tymczasem do Rzymu wpadł pierwszy, jadąc w ulewnym deszczu odkrytym samochodem. W międzyczasie mechanicy kilkakrotnie naprawiali zalaną wodą instalację elektryczną. Do Modeny dalej prowadził. Niestety na długiej, prostej autostradzie z Turynu do Wenecji mała Cisitalia nie mogła być szybsza od 3 litrowej Alfy Romeo. Na metę wjechał tuż za  Clemente Bindettim prowadzącym zamkniętą Alfę 8C 2900B Touring Coupe. Rok później, choroba zrobiła wielkie postępy. Nuvolari leczył się w klasztorze w Gardone Riviera. Nie wytrzymał i 29 maja pojechał do pobliskiej Brescii popatrzyć na przygotowania do wyścigu. Przypadkowo natknął się na Enzo Ferrari, od niedawna właściciela nowej marki samochodowej. –Choć pojedziemy do Maranello, pokażę ci swoje auta. Właściwie dlaczego nie startujesz w Mille Miglia?- pytał Enzo. W efekcie Nuvolari stanął na starcie wyścigu, prawie nie znając nowego Ferrari 166. Wyruszył na trasę, co chwila wychylając się z za szyby aby chore płuca napełnić powietrzem i uniknąć, choć na chwilę, gorących  wyziewów z silnika. Jechał bardzo szybko i brutalnie. W Rzymie był pierwszy, ale mechanicy byli  załamani.  Samochód był nie tylko poobijany z zewnątrz, ale również miał zdeformowane zawieszenie. Usiłowali zamknąć pogiętą maskę, ale się nie udało. Zastosowano ,,patent’’ na druty. Rozpętała się burza i potężna ulewa. Nuvolariemu to nie przeszkadzało. Nie chciał tracić czasu na przedłużające się naprawy i ruszył w drogę. Po kilkudziesięciu kilometrach wśród deszczu i błyskawic, niemal nie zatrzymując się odpiął i wyrzucił maskę na pobocze drogi. Za Livorno jadąc pod ostrą górę do Ronito uderzył w skałę. Zdemolował nadwozie, ułamał sprężynę zawieszenia, pogiął wahacz i uszkodził układ hamulcowy. We Florencji ciągle był pierwszy, nadal prowadził w Bolonii i Modenie. Krótko później sędziowie stracili z oczu czerwone Ferrari. Jeden z organizatorów Renzo Castagneto rozpaczliwie obdzwaniał punkty kontrolne. W końcu dodzwonił się do Reggio Emilia (warto przypomnieć, że w tym mieście powstał Mazurek Dąbrowskiego). Dowiedział się, że kilometr za punktem w Villa Ospizio stoi zdemolowany samochód. Błyskawicznie powiadomił Enza Ferrari, który udał się na miejsce. Znalazł kolegę  w łóżku na plebanii miejscowego kościoła. Wykończonym fizycznie kierowcą zaopiekował się proboszcz. – To nic Tazio, spróbujemy w przyszłym roku. W naszym wieku nie będzie już wielu takich dni jak dziś. Musimy o tym pamiętać i korzystać z nich do końca - mówił do przyjaciela Ferrari, a słowa te głęboko zapadły w pamięć kronikarzy wyścigu. Niestety ani za rok, ani później Tazio nie wrócił na trasę Mille Miglia. Zmarł w sierpniu 1953 roku. Pochowano go wraz ze złotym żółwiem, którego niegdyś otrzymał od Gabrielle d’Anunzzio.
Każdy z wyścigów od 1927 do 1957 roku obfituje w smutne lub wesołe, lepiej lub gorzej udokumentowane opowieści. Trudno się dziwić, że Mille Miglia Storica przyciąga tysiące fanów. Podczas imprezy odbywają się również premiery najnowszych, ekskluzywnych samochodów sportowych takich jak np. Spyker, McLaren, Mercedes, Bentley. Trudno znaleźć dla nich lepszą scenerię. Współczesna Mille Miglia podzielona jest na trzy etapy. Pierwszy samochód, z wymęczonymi zawodnikami, wjeżdża na metę dopiero w sobotni wieczór. Trudno uwierzyć, że w 1955 roku Stirling Moss pokonał, tę trasę w 10 godzin i 7 minut. Po takich doznaniach niewielkie emocje budzi nawet skomercjalizowana Formuła 1. 
Na drogach i parkingach krążą samochody fanów i przyjaciół wyścigu, które potrafiłyby zachwycać w niejednym muzeum motoryzacji.  Miło  jest być wśród nich i nosić w klapie marynarki, charakterystyczną czerwoną strzałę.

 

Ryszard Romanowski

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x