Malibu - amerykański sen już w Gorzowie

2012-06-05, Moto

Wśród nowych samochodów, które pojawiają się w polskich salonach, niektóre zdają się być skazane na sukces. Obserwując nasz podziw dla amerykańskiego stylu życia, można przewidywać, że hitem stanie się najnowsze wcielenie Chevroleta Malibu.

Nazwa modelu może zelektryzować miłośników samochodów z za Oceanu. Przecież to właśnie zbudowany w latach sześćdziesiątych Malibu był luksusowym autem rodzinnym, które pan domu mógł używać do ,,prywatnych wyścigów’’. Samochód był tak skalkulowany, że gwarantował więcej niż konkurenci w nieodbiegającej od ich poziomu cenie. Wielu przedstawicieli amerykańskiej klasy średniej rozpoczęło wtedy właśnie kontakty z marką Chevrolet, które często trwają do dzisiaj. W Polsce marka pojawiła się w latach dwudziestych i od razu zyskała ogromne powodzenie. Amerykańskie samochody okazały się niedrogie, niezawodne i doskonale sobie radzące na ówczesnych bezdrożach. W latach trzydziestych rozpoczęto montaż wybranych modeli w warszawskich zakładach Lilpoppa. Obok luksusowych limuzyn i aut średniej klasy powstawały samochody dostawcze bardzo cenione przez polskich przedsiębiorców. Po wojnie trochę Chevroletów, szczególnie modelu Bell Air trafiło na nasze drogi w ramach pomocy z UNRRA. Początkowo używane przez rządowych oficjeli trafiały do taksówkarzy. Można je było spotkać na postojach jeszcze pod koniec lat sześćdziesiątych. Później można było stać się właścicielem Chevroleta wyłącznie dzięki tzw. importowi prywatnemu. Nieliczni szczęśliwcy zasiadali za kierownicami modeli Corvette lub Camaro. W latach osiemdziesiątych zazdrość budziły amerykańskie wersje Opla Kadetta, produkowane w koreańskich zakładach Daewoo. Wspominam o tym, bo wówczas nikt nie przewidywał, iż te właśnie zakłady staną się najlepszymi w odrodzonym General Motors XXI wieku.
Mimo różnych zawirowań finansowych Chevrolet ciągle trwa jako tzw. globalna marka. Na polski rynek powrócił z małymi samochodami, z których niektóre sprzedawane są również w USA. Ku zdziwieniu europejskich potentatów model Lacetti, a obecnie Cruze doskonale radzi sobie na wyścigowych mistrzostwach świata. W zasadzie nic dziwnego bo firma od 100 lat zbiera sportowe puchary. Przyzwyczajono się jednak, że robi to na amerykańskich torach, głównie z amerykańskimi konkurentami. Kręte europejskie trasy i renomowane marki ze Starego Kontynentu i Japonii wydawały się zbyt wielkim wyzwaniem. Wystarczył rok aby Chevrolet rozpoczął kolekcjonowanie mistrzowskich pucharów. Na polskim rynku pojawiły się sportowe Corvette i Camaro. Ich dynamika, cena i koszty eksploatacji są jednak odległe od możliwości przeciętnego klienta. Sprzedawany w USA od 2006 roku Malibu został dostosowany do europejskich dróg i już trafia do salonów Na razie spośród pięciu oferowanych w USA silników, włącznie z wersją hybrydową do nas trafia jednostka benzynowa o niezwykłej kulturze pracy a niebawem pojawi się diesel. Malibu to typowy współczesny krążownik o długości niemal 5 m. Wewnątrz, niezwykle wygodnej, pięcioosobowej kabiny znajdziemy podświetlenia i smaczki nie znane konstrukcjom europejskim. Charakterystyczny agresywny przód, pokrywa bagażnika wyprofilowana tak, aby działała jak spoiler, tylne lampy w stylu Corvette, dyskretne i podkreślające krzywizny chromy to cechy szczególne nadwozia. Biuro, projektowe General Motors uniknęło zapożyczeń z europejskich aut segmentu D tworząc pojazd w 100 proc. godny stuletniego znaku firmowego. Jedynie cenę skalkulowano nieco niżej od konkurencji. Odwiedzając gorzowskie salony warto zajść do Chevroleta i zobaczyć gościa z za Oceanu.
Ryszard Romanowski