2012-06-23, Moto
Już po raz czwarty na Moście Staromiejskim i w jego okolicach odbyło się Moto Racing Show. Tysiące gorzowian po raz kolejny udowodniło swoją obecnością jak impreza towarzysząca żużlowemu Grand Prix jest potrzebna i oczekiwana.
Miasto, z którego wywodzi się wielu krajowych mistrzów kierownicy od lat pozbawione jest imprez samochodowych i motocyklowych. Jedyną ich namiastką pozostaje Moto Racing Show.W tym roku można było podziwiać piękne, gorzowskie klasyki. Były doskonale odrestaurowane Polskie Fiaty 125 i 126, Warszawa, Skody, terenowy Auto Union Munga, Chevy Corvette i wiele innych. Prawdziwymi rodzynkami okazały się WSK, Jawa 20 I Komar ze sztywnym tyłem. Gorzowski plastyk i mechanik Paweł Fórmaniak zaprezentował piękne malowanie, również gorzowskiego trójkołowca Marotti. Szkoda, że zarówno Pawłowi jak i konstruktorowi tej efektownej maszyny tak mało uwagi poświęcają media. Byłoby czym się pochwalić nie tylko na arenie ogólnopolskiej.
Nie zabrało maszyn z gorzowskich salonów motocyklowych. Ekspozycje Suzuki, Yamahy i Kawasaki przyciągały tłumy widzów. Podobnie jak trójkołowe Polarisy Spider. Oblegano symulatory jazdy motocyklem i Ferrari F 1. Bardzo efektowne popisy Quadowców wzbudziły emocje, które podtrzymywały ewolucje skuterów wodnych i motorówek na Warcie.
Gwiazdę wieczoru był Krzysztof Hołowczyc i jego Subaru Impreza. Nie wspominając oczywiście gwiazd grających na scenie. Ryk silników i muzyka to coś, co tysiące widzów wyciągnęło z domów w piątkowy wieczór. Wśród tłumów spotkać można było rajdowego mistrza Andrzeja Szyjkowskiego i nie mniej znanego Piotra Binasia. Gdyby dodać do nich jeszcze Łukasza Błaszkowskiego i odpowiednie samochody impreza, byłaby niezapomniana. Pozostaje nadzieja, że taka będzie za rok.
RAR
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.