Piknik Lotniczy w Trzebiczu

2012-08-20, Moto

Podczas gdy wiele okolicznych imprez organizowanych jest okazjonalnie i przyciąga, niemal wyłącznie lokalne społeczności, Piknik Lotniczy w Trzebiczu jest imprezą wpisaną w ogólnopolskie kalendarze.
Bywało, że rozgrywano na nim mistrzostwa Polski motolotni i samolotów ultralekkich.

Od lat impreza przyciąga nie tylko miłośników lotnictwa. Nocne koncerty i dyskoteki, wystawy samochodowe, wesołe miasteczko, doskonały katering, możliwość lotów rekreacyjnych przyciągają tłumy publiczności. Sobotni wieczór na prywatnym lądowisku państwa Chwaliszów przyciągnął około 10 tys. osób. Jak zwykle można było zapoznać się z bogactwem puszczy i zagadnieniami związanymi z ekologią i ochroną przyrody dzięki stoisku Nadleśnictwa Karwin. Dromadery Lasów Państwowych zaprezentowały symulację akcji gaśniczej, zrzucając tzw. bombę wodną na pas startowy. Rzadka okazją było oglądanie Dromadera na pasie startowym. Jest on bowiem jedną z wielu doskonałych polskich konstrukcji z czasów, gdy nasz przemysł lotniczy jeszcze liczył się na świecie. Podobnej frajdy dostarczał przelot budowanym również w Polsce Antonowem 2, czyli popularnym niegdyś ,,Antkiem’’. Samolot ten jest czymś na wzór Forda T. Podobnie jak jego drogowy kolega, był produkowany w ogromnej ilości i wielu odmianach. Obecnie jest rzadkim zabytkowym samolotem, który za kilka lat będzie cennym eksponatem muzealnym. Do dyspozycji widzów były również słynne z przemytniczych walk na pograniczu amerykańsko-meksykańskim Cessny oraz przepiękny Moran. Te bardzo szybkie i efektowne maszyny przyleciały z za Odry z zaprzyjaźnionego klubu Rothe Adler.

Niezorientowanych dziwiła mnogość statków powietrznych z Czech. Piloci doskonale mówili po polsku, bo byli Polakami. Nasze restrykcyjne przepisy i wysokie koszty sprawiły, że kto chce latać, szuka szansy u naszych południowych sąsiadów. Przepisy czeskie, są takie jak w krajach tzw. starej unii, a opłaty trochę niższe. Sam prezes Aeroklubu Polski ma na skrzydłach litery OK.

Jeszcze większym skandalem powiało przy przepięknym motoszybowcu Fregata. Maszyna jest konstrukcją legendarnego Jarosława Janowskiego, twórcy Prząśniczki i bohatera filmu na ten temat. Dzięki polskim przepisom maszyna od 15 lat nie może legalnie latać. W międzyczasie licencję na nią zakupił drugi koncern zbrojeniowy świata British Aerospace System. Bezzałogowe samoloty bojowe i rozpoznawcze Fury i Herti to nic innego jak J 6 Fregata. Pikanterii dodaje fakt, że polscy wojskowi pogardzili samolotem wybierając konstrukcję izraelską za miliony euro. Izraelczycy nie dostarczyli programów i samoloty ciągle stoją na ziemi stając się kosztownymi eksponatami muzealnymi. O aferze Amber Gold historia szybko zapomni, ale o polskich samolotach bezzałogowych będą czytać jeszcze następne pokolenia.

Tymczasem konstruktorzy Fregaty nadal walczą o ,,papiery’’ na najtańszy rekreacyjno-szkoleniowy statek powietrzny. Fregata zużywa około 60 l paliwa na pokonanie 2000 km. O atmosferze wokół polskiego lotnictwa świadczy również medialne milczenie o tytułach mistrzów świata, które akurat w czasie pikniku, w dalekiej Ameryce wywalczyli polscy piloci. Sebastian Kawa zdobył ten tytuł po raz 8, a Zbigniew Nieradka po raz 2. W klasie 18 m wicemistrzem został Łukasz Wiejak. Polska wygrała drużynowo pokonując Anglię i Niemcy.
Na Pikniku można było jednak uwierzyć, że ,,polskie skrzydła’’ ocaleją. Motolotnie naszej konstrukcji, doskonali piloci i wspaniała zabawa dla wszystkich. Przy okazji można było pooglądać samochody grupy Gezet i porozmawiać o instalacjach gazowych z ekspertami firmy STAG. Szkoda, ze w Gorzowie nie ma nadal kawałka łąki, na którym można urządzić podobna imprezę. Ryszard Chwalisz oświadczył, że chętnie wspomoże młody Aeroklub Gorzowski swoim doświadczeniem.

Ryszard Romanowski