2012-11-18, Moto
Wszyscy narzekają na kryzys. Szczególnie sprzedawcy samochodów. – Kryzys jest wszędzie, a w takim miasteczku jak Gorzów szczególnie- mówią. Tymczasem ,,imperium’’ firmy Głuchy rośnie. Piątkowy wieczór stal pod znakiem Hondy CRV.
Warto porównać, być może trochę ,,na wyrost’’ powstającą dynamicznie polską grupę samochodową z firmą Honda. Soichiro Honda miał wielką wizję i nie zważał na zawirowania gospodarcze. Pierwsze starty na wyspie Man w połowie lat pięćdziesiątych otworzyły drzwi do świata motocyklowych legend. Żadna inna marka dotąd nie doczekała się tylu pucharów. Start w Formule 1 podczas GP Meksyku w latach siedemdziesiątych ugruntował wysoką pozycję firmy, jako producenta samochodów. Hondy nikogo wówczas nie naśladowały, jak pozostałe japońskie marki. Hondy tworzyły własny styl i legendę. Nic się nie zmieniło. Miesiąc temu ruszyła produkcja odrzutowych samolotów tzw. funkcyjnych. Jeszcze dwa lata temu, na ILA 2019 mówiono, że samolot Honda to tzw. prężenie muskułów. Nikt bowiem nie jest w stanie dorównać uznanym amerykańskim producentom. Zobaczymy…
Może idea legendarnego Japończyka przeniknęła choć trochę do firmy pana Zbigniewa Głuchego, bo również mimo kryzysu tworzy on potężną grupę samochodową. Co prawda nie projektuje i nie buduje wspaniałych maszyn, ale sprzedaje niemal wszystkie marki z Dalekiego Wschodu. Jest obecny na imprezach żużlowych, bo tylko taki pozostał nam niestety sport motorowy. Grupa Głuchy, to coś jak Honda Corporation w mikro, gorzowskiej skali.
Piątkowy listopadowy wieczór zapewnił wszystkim obecnym powiew wiosny. Takiej premiery auta dawno w Gorzowie nie było. Muzyka, piękne dziewczyny i coś przykrytego srebrną plandeką. Na wielkim ekranie wąsaty gość w otwartym kasku w klimatach Kowalskiego ze Znikającego Punktu, pod koniec pokazu za sterami samolotu. Wokół młodzi ludzie wierzący w stylizowaną literę H, co najmniej jak ja w czarnego konika w żółtym polu- cavallino rampante.
Przez długą chwilę byłem w stanie polubić nawet samochód z klasy, za którą nie przepadam. Jednakże de gustibus non disputantum. SUV Honda CRV to już czwarta generacja uterenowionego samochodu. W 1995 jako jeden z pierwszych zerwał z pudelkowatymi, wojskowymi liniami. Od tego czasu znalazł ponad 5 milionów klientów. Czwarta generacja to piękne linie porównywalne jedynie z KIA Sportage i Skodą Yeti. Wdzięk bryły nadwozia i elegancję kabiny poparto wyszukaną mechaniką. Pisanie o silnikach Hondy to strata czasu, bo ich jakość i parametry są powszechnie znane. Na szczególną uwagę zasługuje układ przeniesienia napędu. Nie wdając się w skomplikowane szczegóły techniczne można powiedzieć, że rozwiązanie daje dokładnie to co trzeba. Gdy na asfalcie oszczędzamy paliwo, napędzana jest jedna oś. Gdy znajdziemy się w błocie, układ potrafi dołączyć nawet jedno napędzane koło. Wszystko dzieje się bez pomocy kosztownej, tradycyjnej mechaniki. Ciekawe czy w akcji CRV okaże się lepszy od Toyoty RAV 4, którą udało mi się co nieco wygrać w bardzo ekstremalnych warunkach. Zapewne nigdy się tego nie dowiem, bo dla krótkiego tekstu grupa GeZet zapewne nie zaryzykuje rys i wgniotów pięknego nadwozia nowej CRV.
Daruje sobie suche dane techniczne, bo każda Honda po prostu dobrze jeździ. Kto się chce przekonać, może odwiedzić gorzowski salon.
Aby nie być posądzonym o brak obiektywizmu, na koniec pragnę stwierdzić, że dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna w najnowszych motocyklach Hondy to bzdura. Motocykl to nie hot- dog ani Coca Cola. Nie jest dla każdego. Kto nie wierzy, nie przekona się w Gorzowie - Honda Głuchy nie sprzedaje motocykli.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.