2012-11-23, Moto
Po kilkuletniej przerwie motocykle z charakterystycznym skrzydełkiem powróciły do Gorzowa. Wraz z nimi powróciła dostępność części zamiennych, po które właściciele maszyn Hondy dotąd musieli jeździć do Niemiec lub Poznania.
Honda to legenda nie tylko torów wyścigowych. W ilości zdobytych tytułów i trofeów firma ściga się sama ze sobą, bo reszta jest daleko w tyle. Motocykliści, przynajmniej w średnim wieku zapewne pamiętają schyłek lat osiemdziesiątych, gdy przesiadaliśmy się z poczciwych dwusuwów budowanych w krajach tzw. demokracji ludowej na leciwe japońskie czterosuwy. Jeżeli były to wiekowe Hondy, to pewnie wielu czytelników westchnie z żalem. Stare, zajeżdżone pozornie maszyny wyglądały inaczej niż w ówczesnych katalogach, były nieco poobijane, zmatowione, ale jeździły doskonale. Warto było je zachować do dzisiaj. Pewnie dalej by nieźle jeździły będąc przy tym atrakcyjnymi youngtimerami.
Często tak myślę o swojej CB z lat siedemdziesiątych. Niestety, jak zwykle brakowało pieniędzy. Niezawodność Hondy od dawna przestała być legendą. Jest faktem.
Od niedawna najnowsze maszyny czołowej japońskiej marki towarzyszą samochodom. Auta mają stylizowaną literę H na atrapie, motocykle skrzydełko na zbiorniku, nazywają się tak samo.
Do gorzowskiego salonu zawitało również najmłodsze dziecko marki. Model NC 700 na razie jest maszyną nie do pobicia przez konkurentów. Doskonale wyważony motocykl w niby zbiorniku posiada pokaźny schowek Honda przerabiała ten numer w pierwszym Gold Wingu. Benzynę leje się po uniesieniu siodła. Motocykl napędzany jest dwucylindrowym silnikiem wyglądającym na układ twin, czyli współbieżny lub jak kto woli równoległy. Tymczasem konstruktorzy poprzesuwali czopy korbowe i punkty zapłonu. Silnik brzmi i zachowuje się jak klasyczne V 2. Mimo pozornie małej mocy około 50 KM, gwarantuje niezłą dynamikę. Podobnie jak w V 2 moment obrotowy o pokaźnej wartości ponad 60 Nm uzyskiwany jest przy niespełna 5 tys. obrotów wału. Półtora tysiąca więcej i już osiągamy maksymalną moc. Mając do dyspozycji 6 przełożeniową skrzynię można nieźle poszaleć. Opcjonalnie dostępna jest automatyczna skrzynia dwusprzęgłowa, która moim zdaniem pasuje wyłącznie do skutera Integra, będącego jedną z wersji modelu NC. Zapewne młodsi bikerzy będą nie podzielą mojej opinii.
Opcjonalnie, za niespełna 2 tys. zł możemy dokupić układ ABS-C. Powoduje on przy hamowaniu nogą uruchomienie jednego tłoczka przedniego hamulca. Rozwiązanie już od 2014 roku przestanie być opcją. Komisja Europejska uchwaliła, że wszystkie motocykle o pojemności ponad 125 ccm będą musiały mieć układ ABS. Dla mnie to coś tak niepotrzebnego i utrudniającego jazdę, jak automatyczna skrzynia, ale przepis jest przepisem. Testerzy twierdzą, że z ABS-C fajnie się jeździ. Obiektywne testy podają zgodnie jeszcze jedną zaletę NC 700. Żaden, nawet z brutalnych testerów nie przekroczył podawanego przez fabrykę zużycia paliwa. Według danych motocykl zużywa 3, 6 l benzyny na 100 km. W testach wartość ta oscyluje wokół 3, 5 l. Motocykl imponuje również przebiegami pomiędzy obowiązkowymi przeglądami. Podczas gdy większość konkurentów musi stawiać się w serwisie co 5 lub 6 tys km, na NC można przejechać aż 12. Całkiem niedawno takie przebiegi miały samochody. Kolejną zaletą jest cena motocykla. Za kwotę 25 tys. zł nie kupimy nawet trochę podobnej siedemsetki żadnej renomowanej firmy. W sumie rodzina NC to ładne, uniwersalne i ekonomiczne maszyny o całkiem niezłej dynamice. Na dyskusję o niektórych wersjach nadejdzie czas. Być może skończy się na: degustibus non discutantum.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.