2012-12-06, Moto
Nadchodzi, a właściwie nadeszła już zima i warto poświęcić trochę czasu na przygotowanie auta do ekstremalnych warunków. Producenci akcesoriów namawiają nas do wielu niezbędnych zakupów. Warto jednak kierować się logiką i prawdziwymi potrzebami.
Pierwszym co należy zrobić aby przygotować auto do jazd z zamkniętymi oknami i włączoną nagrzewnicą, to skorzystać z odkurzacza i kosmetyków. Pozostawione w kabinie zanieczyszczenia i brudna klimatyzacja mogą rozwinąć zimą całą gamę niezbyt sympatycznych zapachów. Pamiętajmy, że powietrze w kabinie będzie miało zupełnie inne właściwości niż w innych porach roku. Wilgoć i ciepło z samochodowych urządzeń wpływają na rozwój grzybów, drobnoustrojów i innych niepożądanych ingrediencji w ograniczonej przestrzeni pasażerskiej. Podczas zimowej jazdy do szału może doprowadzić wszechobecne błoto wnoszone do kabiny, z którego woda wsiąka litrami w wykładziny. Jest na to sprawdzony sposób. Wystarczy pod dywaniki podłożyć kilka gazet. Zadziałają jak bibuła. Korzystajmy do póki występują jeszcze tradycyjne gazety.
Dobrze przy okazji dokładnie wyczyścić szyby wewnątrz auta, bo stare zanieczyszczenia dotąd prawie niewidoczne potrafią zimą ujawnić się znacznie ograniczając widoczność. Przy okazji warto przetrzeć gliceryną, silikonem lub specjalnym środkiem uszczelki drzwiowe i przesmarować zamki specjalnym preparatem. Ktoś może zauważyć, że w większości nowych aut nie używa się kluczyka. Mimo to warto zadbać o zamki ponieważ przy niskich temperaturach czasami nie można liczyć na odpowiednią ilość prądu w akumulatorze.
Nie ma jazdy bez prądu
Nie życzę nikomu dobijania się do zamkniętego auta np. przy minus 20. Jako, że prąd napędza cały łańcuch urządzeń, od zamków po rozrusznik, układ zapłonowy, wtryskowy, pompę paliwa itd. trzeba sprawdzić akumulator. Pamiętajmy, że im niższa temperatura tym niższa pojemność akumulatora. Jeżeli w temperaturach dodatnich ,,jakoś kręci’’, to w ujemnych na pewno odmówi posłuszeństwa. Dlatego warto zadbać o jego stan, a nawet go wymienić. Warto również wozić kable rozruchowe. Pamiętajmy, że auta wyposażone w katalizator nie mogą być uruchamiane na tzw. pych. Zabieg grozi uszkodzeniem katalizatora wartego często kilka tysięcy zł.
Nie dajmy się oszukać kupując kable rozruchowe. Warto sprawdzić ile plecionej metalowej linki dociera do zacisków. Wiele sprzedawanych produktów posiada niezwykle grubą izolację, w której kryje się kilka smętnych drucików. Podczas próby użycia będą sprawiać duży opór elektryczny i błyskawicznie się przepalą.
Gdy mamy już prąd, wszystko czyste i odpowiednio zakonserwowane pomyślmy o wymianie płynu w spryskiwaczach na zimowy, sprawdzeniu stanu piórek wycieraczek, zapakowaniu w dostępne miejsca skrobaka i odmrażaczy. Warto wrzucić do bagażnika stare gumowe dywaniki lub specjalną matę przeciwślizgową. Są bowiem zimowe sytuacje, w których nie pomogą nawet najlepsze opony zimowe.
Ostatnią czynnością powinno być sprawdzenie działania i ustawienia wszystkich punktów świetlnych, których znaczenie zimą szczególnie wzrasta. Zapamiętajmy stare hasło Sobieslawa Zasady- światło to życie.
Oponologia
Nasi prawodawcy myślą intensywnie jak spenalizować użycie opon zimowych. Najchętniej pozamykali by wszystkich kierowców aby było bezpieczniej. Policja miała by spokój, nie trzeba by było budować i naprawiać dróg a przede wszystkim myśleć o zawiłościach ruchu drogowego. Ostatnie dekady wskazują, że to właśnie najbardziej prawodawców boli.
Użycie opon zimowych w zimie jest bardzo celowe. Podkreślam, że w zimie. Na suchym asfalcie w dodatniej temperaturze nawet najlepsza opona zimowa zamiast skracać wydłuża drogę hamowania. Miałem okazję to sprawdzić na oponach z tzw. najwyższej półki. Opowieści o układach ABS i ASR włóżmy między bajki.
Opony zimowe zakładamy gdy temperatury spadają poniżej minus 7 stopni C. W warunkach śnieżnej zimy im są węższe tym lepsze, ponieważ powodują wyższy nacisk na cm kw. nawierzchni.
Typowe gorzowskie zimy, ciepłe i bez śniegu mogą utrudniać podjęcie decyzji o wymianie. Nikt jednak nie zagwarantuje, że nadchodząca zima nie będzie śnieżna, długa i mroźna. Na wszelki wypadek dobrze założyć opony zimowe, tym bardziej że ułatwiają one również jazdę w nieprzyjemnym błocie pośniegowym. Jeżeli chcemy ryzykować i zaoszczędzić sprawdźmy czy nasze opony letnie mają odpowiednią głębokość bieżnika i po ośnieżonych i zamarzniętych drogach prowadźmy szczególnie ostrożnie. W większości krajów Europy Zachodniej opony zimowe są wymagane lub zalecane. To ostatnie oznacza, że podczas kolizji pojazd na oponach letnich będzie winny.
Wracając do meritum pamiętajmy, że opona zarówno zimowa jak i letnia musi mieć odpowiednią głębokość bieżnika. Łysawa zimowka będzie zachowywać się gorzej na każdej nawierzchni niż ,,zdrowa’’ opona letnia. Nie pomoże nawet to, ze zrobiona jest ze specjalnej mieszanki gumy zachowującej elastyczność w niskich temperaturach.
Jeżeli chcemy założyć opony zimowe tylko na jedną oś, pamiętajmy że zawszy musi to być oś tylna.
Samochód jest dynamiczną bryłą podpartą w czterech punktach, a nie ciągnikiem mającym za zadanie podjechać w żółwim tempie pod oblodzoną górkę. W samochodzie po to są łańcuchy, specjalne maty lub awaryjnie – dywaniki.
Bardzo łatwo to pojąć podczas treningów na śliskiej nawierzchni. Niestety w Gorzowie nikt nie zajmuje się doskonaleniem techniki jazdy. Szkoda, bo jest to ważniejsze niż wszystkie powyżej wymienione zabiegi.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.