więcej
 
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Moto »
Hugona, Piotra, Roberty , 29 kwietnia 2025

Kierowcy i politycy na stacjach benzynowych

2013-08-23, Moto

Biopaliwa, alkohol, stan ulic to tematy, które od czasu do czasu poddawane są ocenie polityków. Nie chodzi tylko o polski sejm, lecz również władze lokalne i europarlament. Wywodzące się z tych gremiów działania i zaniechania potrafią skutecznie utrudnić życie kierowcom.

medium_news_header_4660.jpg
Ten dymiący to najlepszy olej napędowy

W sezonie ogórkowym powrócił problem sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Część polityków pragnie sprzedaży zakazać, co ich zdaniem wpłynie na bezpieczeństwo na drodze. Biedni kierowcy nie będą wodzeni na pokuszenie płacąc za paliwo. Później nie będzie im już się chciało odwiedzać sklepów, więc będą jechać na trzeźwo. Oczywiście nikt z wybrańców narodu nie konsultował się ze specjalistami z koncernów paliwowych, którzy wiedzę na ten temat zdobyli na podstawie wielu badań. Okazuje się, że handel wyłącznie paliwami jest w Polsce zupełnie nieopłacalny. Przy konkurencji należy utrzymać kreślony poziom cen. Tymczasem państwowe daniny wliczone w cenę litra paliwa wysoko przekraczają jego giełdową wartość. Marża sprzedawcy siłą rzeczy musi być bardzo niska. Dlatego też na stacjach powstają wieloasortymentowe sklepy i bary. Mimo to niektórzy nie wytrzymują jak np. koncern Neste, który właśnie opuszcza Polskę. Być może przyczyną jego rynkowej porażki był fakt, iż koncentrowano się głównie na handlu paliwami. Wielka szkoda bo norweski Neste Oil to pionier najnowszych technologii, od którego wiele mogłyby się nauczyć nasze rafinerie.

Sprzedaż alkoholu na stacjach wynosi zaledwie 4 proc. całkowitej sprzedaży. Stacje stają się popularnym miejscem zakupu głównie podczas świąt państwowych, kiedy inne placówki są pozamykane. Niemal wszyscy analitycy rynku paliwowego twierdzą, że wycofanie ze sprzedaży alkoholu spowoduje wzrost cen paliw. Parlamentarzystów jednak to nie dotyczy przecież tankują za pieniądze z naszych podatków.

Zastanawiałem się długo jak to się długo dlaczego po zatankowaniu na niemieckiej stacji renomowanego amerykańskiego koncernu biopaliwa samochód stał się cichszy, silniejszy i w znaczący sposób zużycie na 100 km spadło. Powtórzyłem ten eksperyment w Polsce i efekty były dokładnie odwrotne. Myślałem ze strachem co to będzie w 2018 roku gdy obowiązkowo w każdym litrze benzyny znajdzie się 8,5 proc. tej podejrzanej cieczy. Okazało się, że w Niemczech dodatkiem było biopaliwo drugiej generacji HVO, którego parametry znacznie przewyższają te  znane z najlepszych nawet przetworów ropy naftowej. Problemem są regulacje unijne. Urzędnicy po prostu zapomnieli o paliwach HVO i ich produkcja podlega zupełnie innym regulacjom. Po prostu się nie opłaca. Media krytykując biopaliwa pierwszej generacji konkurujące z produktami spożywczymi również zapominają o ich uwodornionej wersji, której produkcja rządzi się zupełnie innymi prawami. Kilka koncernów dodaje do swych paliw HVO stąd opisane powyżej efekty zaobserwowane podczas jazdy. Te same koncerny samochodowy, które zabraniają stosowania w swoich produktach biopaliw HVO wręcz zalecają. Bruksela jednak nadal jest głucha. Cały czas oczekujemy na odpowiedź komisji europejskiej, pismo koncernu Neste nie pozostawia wątpliwości. Na razie pozostaje nam unikać biopaliw jak ognia, szczególnie gdy jeździmy nowym samochodem z wyrafinowaną magistralą zasilającą. Jeżeli przyjdzie nam ochota na eksperyment  szukajmy stacji z dystrybutorem, na którym napisano HVO. Wtedy naprawdę warto zatankować.

Na zakończenie coś o lokalnej władzy. Poruszając się po ulicach Gorzowa łatwo zauważyć, że co większe dziury robią się w miejscach gdzie zniszczono starą nawierzchnię robiąc wykopy pod przyłącza i instalacje. Przykładem ruiny może być np. ul. Kossaka gdzie załatane po budowie tzw. kolorowego domu fragmenty nawierzchni co jakiś czas odkrywają wymyślne dziury. Można też oglądać cały czas równiutkie fragmenty starej nawierzchni. Czy wielcy inwestorzy nie mają obowiązku przywracania do stanu pierwotnego zniszczonych przez siebie ulic? Z tego co wiem mieszkańcy domków muszą załatwiać masę formalności aby na ulicy zrobić wykop a jakość prac jest dokładnie sprawdzana. Wynika z tego, że ciągle są równi i równiejsi.

rar

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x