2013-12-29, Moto
Wielbiciele samochodowego stylu nie muszą narzekać, że mieszkają w Gorzowie.
Codziennie na ulicach miasta można spotkać jakiś doskonale utrzymany klasyczny pojazd. Gdyby udało się chociaż raz w roku zebrać je wszystkie w jednym miejscu mielibyśmy imprezę, która przyćmiłaby wiele tych przedstawianych przez najważniejsze media motoryzacyjne.
Część ciekawych pojazdów spotkać można na dorocznym Racing Show. Używam słowa pojazdy, ponieważ mam na myśli zarówno samochody jak i motocykle. Te ostatnie kilkakrotnie wypełniały salę Magnata i muzeum w spichlerzu. Ostatnio zachwycająca kreacja malucha pojawiła się w Askanie.
Maluch napisał w Polsce historię podobną do tej , jaką wcześniej we Włoszech a chwilę później w Europie stworzył Fiat 500. Warto przypomnieć, że ten doskonale zaprojektowany samochodzik błyskawicznie stał się sportowym przebojem. Błyskawicznie zabrał się za niego Carlo Abarth i jego firma. W efekcie samochodowy świat przeżył lekki szok. Malutkie Abarthy i ich licencyjne wersje jak Steyr Puch i Simca zaczęły rozprawiać się z potężnymi konkurentami.
Małe jest szybkie
Mistrzowskie tytuły na Steyr Puchu zdobywał Sobiesław Zasada. Niewielka masa, doskonała konfiguracja zawieszeń i stosunkowo duża moc stały się receptą na sukces. Zaczęły powstawać również ich wersje cywilne zachwycające urodą i osiągami. Usportowione pięćsetki dla tzw. normalnych ludzi budowała m. in firma Giannini. U schyłku lat dziewięćdziesiątych właśnie w Giannini realizowano za niebotyczne pieniądze zamówienie na 30 sportowych Fiatów 500 dla klientów z Japonii.
Następcą modelu został nasz Polski Fiat 126p. Można tu śmiało użyć stwierdzenia nasz, bo większość egzemplarzy tego modelu zbudowano w Polsce. Niemal od razu autko dostosowywano do sportu. W połowie lat siedemdziesiątych na nie istniejący już podszczeciński Tor Magnolia przybył Sobiesław Zasada. Trudno zapomnieć jego zwycięską walkę z wyścigową BMW i całą koalicję kilkusetkonnych samochodów. Dawid pokonał Goliata. Tyle, że pojazd pana Sobiesława nie odpowiadał restrykcyjnym regulaminom technicznym FIA dla tańszych klas sportowych. Od czego jednak polski intelekt. Minęło kilka lat i wyścigowe maluchy zaczęły pokonywać znacznie silniejsze auta zachodnie startując w klasie 1300 ccm. We Włoszech i nie tylko powstawały wyłącznie wersje dla cywilów. Miałem okazję przejechać się egzemplarzem firmy Giannini wersją Giovani Fontana o mocy 60 KM. Wrażenia były niezapomniane, tyle że samochód zupełnie nie odpowiadał restrykcyjnym regulaminom technicznym FIA. Niebawem auta o podobnych mocach zaczęły powstawać w Polsce. Dokonywano niemal cudów, bo nie można było korzystać z zachodnich, specjalistycznych części. Maluchy pędzące po wąskich, kamienistych i krętych odcinkach specjalnych ponad 150 km/h były czymś niezapomnianym. Rajdowi kibice po przejeździe kilku aut z najniższymi numerami robili sobie przerwę i czekali na klasę Fiatów 126, bo działy się tam niesamowite rzeczy. Autorytety od techniki jazdy twierdziły, że kto potrafi wygrywać na maluchu da sobie radę z każdym samochodem. Jeden z najszybszych małych Fiatów powstał w Gorzowie w garażu Andrzeja Szyjkowskiego przy ówczesnej ulicy Świerczewskiego.
W Pawła stylu
Testowe jazdy mistrza m.in. po pobliskiej ulicy Zacisze obserwował wówczas kilkuletni sąsiad gorzowskiego mistrza Paweł Fórmaniak.
Paweł, jak sam twierdzi, zaraził się wtedy sportem motorowym. Po latach jego pracą dyplomową był przepiękny Polski Fiat 125 a raczej jego osobista wizja. Samochód do dzisiaj robi ogromne wrażenie. Później zaczęły się kaski. W malowanych w Gorzowie kaskach Arai jeździ czołówka nie tylko mistrzostw Polski w różnych dyscyplinach sportu. Pawła spotkać można na torach i w miejscach przeróżnych imprez. Od niedawna oglądać można w Askanie kolejne auto sygnowane Fomen Design. Wyścigowa wersja Polskiego Fiata 126p wykonana jest nadzwyczaj starannie zgodnie z wymaganiami tzw. grupy A. Oglądałem jesienią podczas salonu we Frankfurcie dawnego Abartha 595, który był jednym z najcenniejszych eksponatów tej imprezy.
Maluch zbudowany przez Pawła robi nie mniejsze wrażenie. Obecnie nie trzeba już metodami garażowymi utwardzać krajowych amortyzatorów, poszerzać seryjnych felg i adaptować co się da ze szczupłych zasobów Polmozbytu. Rozwiercony do 705 ccm silnik posiada tłoki adaptowane z modelu Cinquecento, inne korbowody i wyważony wał korbowy. W głowicy zastosowano większe zawory a w układzie wylotowym strumiennice Michael Breda. To tylko kilka najważniejszych zmian, dzięki którym silnik osiąga 50 KM przy 8000 obrotów na minutę. Przeniesienie napędu również musiało ulec zmianie. W skrzyni biegów zastosowano proste zęby w kołach 3 i 4 biegu. Za utrzymanie auta na drodze odpowiada pięciopiórowy resor i sprężyny Abarth oraz amortyzatory Koni i Spax. Auto stoi na 13 calowych felgach ATS. Wewnątrz znajdziemy klatkę bezpieczeństwa, homologowane fotele Bimarco, pasy czteropunktowe Sparco, komputer zbierający dane i telemetrię. Samochód wykonano tak starannie, że aż żal nim wyjechać na tor. Dobrze, że udało się go wyeksponować w miejscu dostępnym dla tzw. szerokiej publiczności. Może to kultowe polskie auto, w niezwykle efektownej wersji zainspiruje kolejnych wielbicieli samochodowego stylu.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.