2014-02-10, Moto
W piątek 7 lutego na cmentarzu przy ul. Żwirowej pochowaliśmy Jerzego Pielechę. Był on jednym z założycieli Automobilklubu Gorzowskiego i jego pierwszym licencjonowanym zawodnikiem rajdowym.
Na długo przed powstaniem Automobilklubu Gorzowskiego na trasach rajdowych mistrzostw strefy i okręgu można było oglądać auto z rejestracją zaczynającą się od liter ZF, co oznaczało wówczas powiat gorzowski. Jurek jeździł początkowo Warszawą, później zaś Polskim Fiatem 125 p.
Od chwili powstania Automobilklubu w 1976 służył pomocą i radami wszystkim adeptom sportów samochodowych. Koncentrował się na rajdach, ale startował również w wyścigach, które odbywały się wówczas na torach w Poznaniu, Toruniu i Kielcach. Był zdolnym mechanikiem, sam budował swoje auta rajdowe i wymyślał czasem bardzo niekonwencjonalne lecz skuteczne rozwiązania. Pracował jako mechanik w Polmozbycie przy ul. Młyńskiej, a gdzieś u schyłku lat siedemdziesiątych założył własny warsztat w rodzinnym Łupowie. Budował samochody więc hala warsztatowa nie była żadnym wyzwaniem. Powstała z własnoręcznie wykonanych pustaków. W warsztacie praktykował m. in. Andrzej Szyjkowski, a jednym z pierwszych pilotów Jurka był Piotr Binaś. Przez warsztat i prawy fotel samochodu Pielechy przewinęli się niemal wszyscy gorzowscy zawodnicy. Kierowca z Łupowa chętnie dzielił się swoją wiedzą z adeptami i nie był zazdrosny, gdy ci po latach przerastali mistrza. Chętnie również dzielił się umiejętnościami ze zwykłymi kierowcami podczas szkółek jazdy na śliskiej nawierzchni.
Do dzisiaj wspominany jest odcinek specjalny Łupowo – Racław rozgrywany podczas gorzowskich rajdów. Jego autorem był Jurek. Ten niezwykle trudny, górski szutrowy odcinek zaczynał się nieopodal jego domu. W tym miejscu bardzo trudno było pokonać miejscowego kierowcę, chociaż nielicznym się to udawało. Jeżdżący głównie z Ryszardem Trojniarem Pielecha zwracał uwagę charakterystycznym autem. W tych siermiężnych czasach, gdy trudno było nie tylko o części, pomalował rajdówkę zlewkami pozostałymi w lakierni. Nadwozie mieniło się przeróżnymi kolorami i szybko zyskało przydomek ,,telewizor’’. Samochód był dosyć ciężki z powodu licznych wzmocnień, ale słynął z niezawodności. Można było mieć pewność, że na każdym rajdzie znajdzie się w pierwszej trójce klasyfikacji generalnej. Niestety duża masa samochodu pozbawiała kierowcę dobrych miejsc w wyścigach, które zresztą wówczas traktowane były jak trening do rajdów.
Urodzony w 1947 roku Jurek pamiętał dobrze historię lat powojennych Łupowa i okolic. Podczas rozmów w warsztacie można było dowiedzieć się wielu ciekawostek związanych nie tylko ze sportem samochodowym. Warsztat był otwarty prawie zawsze szczególnie dla kolegów. Jurek pomagał o każdej porze dnia i nocy. Nie miało znaczenia czy ktoś miał kłopoty w Gorzowie, czy gdzieś na imprezie w głębi kraju. Bez jego pomocy zapewne w automobilklubie zabrakłoby kilku tytułów.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.