2015-09-11, Moto
Napęd elektryczny powraca po ponad 100 latach w pełnej chwale.
Nawet Orlen na należących do niego stacjach na terenie Niemiec umieszcza punkty ładowania.
Pojazdów elektrycznych jest tyle, że to się opłaca. Koncerny paliwowe również robią wszystko, aby na tym zarobić. Zapewne dla tego na niemieckich stacjach Orlenu będzie można za darmo ładować jedynie samochody marki Tesla. Mimo że kilka lat temu uzgodniono jaka ma być uniwersalna wtyczka, wielu producentów nic sobie z tego nie robi. Punkty ładowania Tesli nie pasują do gniazd w innych markach. Na szczęście wszystkie dostępne na rynku auta i motocykle elektryczne można ładować z każdego gniazdka 230 v zabezpieczonego co najmniej na 16 A.
Jeszcze niedawno wydawało się, że zalety napędu elektrycznego dotyczą wyłącznie samochodów. Skutery, a przede wszystkim rowery wspomagane silnikiem elektrycznym i odzyskujące energię uważano za dobry pomysł. Motocykle - nie. Powód był prosty. Ciężkie akumulatory w motocyklach sprawiały, że mimo wysokich osiągów były one ciężkie, miały mały zasięg i w żaden sposób nie mogły konkurować ze spalinowymi.
Przez kilku ostatnich lat następowały poważne zmiany. Firmy, które zaczynały egzystencję od wyposażania rowerów w elektryczne silniczki o mocach od 250 do 500 W wzięły się za większe pojazdy. Wspomagały to przepisy i regulaminy sportowe. Od kilku lat na słynnej wyspie Man ścigają się elektryczne motocykle. Firmy zdobywają doświadczenie w ekstremalnych warunkach i okazało się, że nieznanych jeszcze nie dawno marek motocyklowych zrobiło się znacznie więcej niż samochodowych. Wielkie firmy samochodowe same zaczynają budować pojazdy elektryczne. Potentaci motocyklowi zdają się na własne działy marketingu i starają się wykorzystywać zbudowane wokół siebie legendy. Tymczasem rośnie rynek jednośladów elektrycznych kształtowany przez zupełnie dotąd nieznane marki. Od kilku lat wszystkie znaczące plebiscyty wyróżniają zwycięzców w kategorii pojazdów elektrycznych. Przoduje w tym Ameryka, która nadal jest najbardziej lukratywnym rynkiem świata.
Motocyklem roku 2015 w USA został Zero SR. Motocykl rozwija moc 50 kW generowaną przez bezszczotkowy, trójfazowy silnik Z – Force. Silnik nie wymaga chłodzenia cieczą. Zasięg w jeździe miejskiej wynosi 298 km a w cyklu mieszanym 185. Uzależnione jest to od rodzaju zastosowanego litowo – jonowego akumulatora. Jego optymalna wersja dysponuje 15, 3 kWh. Prędkość maksymalną ograniczono do 165 km/h. Zero SR rozpędza się od 0 do 100 km/h w 3,3 sek. Waga motocykla w zależności od zastosowanego akumulatora oscyluje od 188 do 208 kg, czyli podobnie jak w motocyklach benzynowych. Zero występuje również w ciekawej wersji enduro. Jazda tym motocyklem kosztuje ułamek tego, co benzynowym odpowiednikiem a trwałość silnika jest nieporównywalna.
Firma Zero Motocykle jeszcze niedawno zajmowała się rowerami, a dzisiaj oferuje gamę motocykli na wszystkich liczących się rynkach świata.
Szkoda, że Polska zupełnie nie liczy się w tym wyścigu nie tylko technologicznym. Nie martwimy się o punkty ładowania, o to ile zapłacić za dostęp do gniazdka, nie interesuje nas ładowanie przez indukcje. Posłusznie tankujemy na stacjach i kupujemy zajeżdżone w Niemczech samochody.
rar
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.