2015-12-07, Moto
Europejskie gremia samochodowe prześcigają się w pomysłach jak zwiększyć bezpieczeństwo na drogach i eliminować błędy kierowców.
Z pomocą przychodzą układy elektroniczne.
Obowiązkowym wyposażeniem samochodów jest układ zapobiegający blokowaniu kół podczas hamowania zwany ABS. Początkowo była możliwość jego wyłączania, obecnie działa niezależnie od woli kierowcy. Układ ten stał się obowiązkowy również w nowo wprowadzanych na rynek motocyklach. Kolejnym obowiązkowym systemem wspomagającym kierowcę stał się od niedawna układ kontroli trakcji. Najnowsze samochody nawet najniższych klas posiadają bardzo rozbudowane elektroniczne systemy bezpieczeństwa, z których na razie tylko te wyżej wspomniane są obowiązkowe.
Od kilku lat zarówno znana z testów zderzeniowych EuroNCAP jak również European Transport Safety Concil, czyli europejska komisja bezpieczeństwa transportu lobują o wprowadzenie układu kontrolującego prędkość samochodu. Takie rozwiązania występują już w wielu autach wyższej klasy takich producentów jak np. Volvo, Ford czy Honda, jak również w słynnych autobusach londyńskich. Wszystko wskazuje na to, że od przyszłego roku staną się obowiązkowe. Dotąd rozwiązanie kryje się pod nazwami Intelligent Speed Assistance, Intelligent Speed Adaptacion lub w przypadku Forda Intelligent Speed Limiter. W wersji pasywnej ostrzega ono kierowcę o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości. Wersja aktywna, gdy jedziemy za szybko, ingeruje w układ wtrysku paliwa spowalniając samochód.
ISA współpracuje z takimi rozwiązaniami jak układ rozpoznawania znaków drogowych, GPS i z aktywnym tempomatem. Co ciekawe ISA może być rejestratorem danych. Wystarczy, że policjant z niego skorzysta, aby stwierdzić, w którym miejscu i o ile przekroczyliśmy dozwoloną prędkość.
Na razie układ można odłączyć. Po wprowadzeniu obowiązku montażu we wszystkich nowych samochodach takiej możliwości już nie będzie. Elektronika zadba o to, żebyśmy poruszali się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Co ciekawe rozwiązanie to nie spowodowało buntu większości europejskich organizacji automobilowych. Statystyki wypadków są nieubłagane i nie jest tajemnicą, że najbardziej zawodnym elementem poruszającego się pojazdy jest kierowca.
Nie wiadomo dokładnie jaka będzie precyzja działania układu, bo będące kosztownym wyposażeniem opcjonalnym systemy odczytywania znaków drogowych często się mylą. Szczególnie na polskich drogach potrafią np. odczytywać znaki z innego pasa ruchu itp.
Współpraca z systemem nawigacji GPS zapewne poprawi tę sytuację. W efekcie samochód, który kupimy w salonie za dwa lata sam zadba o to abyśmy nie płacili mandatów. Trudno to sobie trochę wyobrazić, ponieważ w wielu trudnych sytuacjach drogowych ratunkiem jest mocne dodanie gazu i ominięcie lub ucieczka z miejsca zagrożenie. Zapewne konstruktorzy pomyśleli i o tym.
Nowe rozwiązanie, kłóci się ponadto z obowiązującą od kilku lat tendencją w budowie silników. Konstruowane są jednostki o ogromnych mocach i wydajnościach niegdyś zarezerwowanych dla aut wyczynowych. Po co grubo ponad 100 KM z 1 l pojemności, jeżeli maksymalnie będziemy mogli pojechać 130 km/h na autostradzie a na co dzień pomiędzy 50 a 90 km/h. Chyba, że co jakiś czas odwiedzać będziemy niemieckie autostrady, na których z roku na rok pojawia się i tak coraz więcej ograniczeń. Smycz nakładana na kierowców staje się coraz krótsza.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.