2016-02-15, Moto
Takich kolejek nie widziano w Berlinie chyba od czasów sowieckiej blokady miasta.
Tysiące osób karnie oczekiwało w sobotni ranek na zakup biletu. Targi BMT trwały od 12 do 14 lutego. Imprezę wznowiono po pięcioletniej przerwie.
Przez berlińskie hale targowe przewinęło się ponad 60 tys. osób. Obok języka niemieckiego najczęściej słychać było polski. Targi to rzadka okazja do spotkania kolegów z Gorzowa. W codziennym wirze pracy trudno ich bowiem spotkać w rodzinnym mieście.
Mimo że w Polsce od lat organizowane są targi motocyklowe, berlińska impreza nie straciła swojego znaczenia. Warto pamiętać, że niemiecki rynek motocyklowy jest największy w Europie, a do tego dosyć stabilny. W Polsce rozwija się on również bardzo dynamicznie, ale potencjały obu krajów są nieporównywalne. W Berlinie można było zobaczyć nowości zarówno uznanych marek jak takich, których nie ma w Polsce. Mimo że tydzień przed berlińską imprezą odbyły się wielkie targi motocyklowe w Lipsku, to berlińskie i hamburskie dni motocykla przyciągają największą liczbę zwiedzających. Imprezy mają swój specyficzny klimat i charakter. Obok ekspozycji światowych potentatów jest wiele stoisk z kaskami, odzieżą, gadżetami i literaturą. Targowe ceny często są do zaakceptowania nawet przez niezbyt majętnych rodaków.
Znużeni oglądaniem mogą odpocząć oglądając pokazy crossowego freestylu lub wyścigi supermoto w cieniu słynnej wieży radiowej, która w latach trzydziestych była najwyższym tego typu obiektem w Europie, często porównywanym do wieży Eifla.
Wśród jeszcze ciepłych nowości warto wymienić przepiękną Vespę 946 projektowaną z udziałem Emporio Armani. Skuter nawiązuje wyglądem do pierwszych konstrukcji firmy Piaggio. BMW, która w Berlinie czuje się jak u siebie w domu i zaprezentowała nowe modele G 310 R i R nine T Scrambler. Ducati zachwycilo modelami XDiavel, Scrambler Sixty2 i wersją enduro modelu Multistrada.
Można było oglądać nowe modele RSV Aprilii I facsynujące V9 Roamer I Bobber Moto Guzzi. Autorzy 320 konnego modelu Ninja HR Kawasaki zaprezentowali nowe wcielenie ZX 10R. KTM prezentował najnowsze wcielenia modelu Duke.
Nie zabrakło przedstawicieli sportów niszowych. Berliński klub prezentował motocykle żużlowe i do wyścigów na lodzie. Nieopodal można było oglądać dragstery przeznaczone do wyścigów na 400 m. Niektóre z nich dysponowały mocą ponad 500 KM generowaną przez silniki odrzutowe.
W wielu miejscach można było oglądać maszyny, które odcisnęły niezatarte piętno w historii motocykla. Były Nortony, D – Rady, Horexy i rodzina Hondy CB od słynnego modelu Four po praktyczne CB 200,
Berliński dealer Hondy prezentował zupełnie w Polsce nieznaną markę Zero. Kalifornijski producent buduje maszyny, które zupełnie zrywają z obiegowymi opiniami na temat napędu elektrycznego. Zero dysponują rakietowymi przyspieszeniami i potrafią osiągać około 160 km/h. Zasięg wynosi ponad 300 km a masa motocykla dochodzi do zaledwie 130 kg. Elektrycznymi Zero zainteresowała się już niemiecka policja, stąd na targach znalazła się wersja wyposażona w radiostacje, niebieskie światła i syreny.
Berlińskie targi to raj dla indywidualistów. Można na nich odszukać producentów części nieseryjnych oraz oglądać budowane jednostkowo motocykle od choperowych klasyków po półwyścigowe naked biki.
Wszystko wskazuje na to, że impreza znowu będzie się odbywać co roku. Zapraszano bowiem na BMT 2017.
Mimo ostrzeżeń płynących z polskich mediów nie udało mi się spotkać żadnej grupy groźnych emigrantów.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.