więcej
 
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Moto »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2025

Na dwóch kołach przyjemniej, taniej i szybciej

2016-03-22, Moto

Pogoda zaczyna sprzyja jeździe jednośladem. Trudno w tym roku mówić o prawdziwym rozpoczęciu sezonu motocyklowego. Wielu nie rozstawało się ze swoim ulubionym pojazdem nawet w zimie.

medium_news_header_14229.jpg

Dzięki zmianom w przepisach, które umożliwiły prowadzenie motocykli o pojemności do 125 ccm posiadaczom samochodowego prawa jazdy kategorii B, ilość jednośladów na drogach zdecydowanie wzrosła.  Nie są prowadzone w Polsce dokładne badania ilości sprzedanych motocykli. Według różnych źródeł w ubiegłym roku przybyło nam ich co najmniej 10 tys. Polski biznes motocyklowy nieco odetchnął. Liczba ta i tak nie jest zbyt imponująca, bo na drogi naszych zachodnich sąsiadów wyjechało ponad 140 tys. maszyn.  Przy czym w niemieckich statystykach nie liczy się pojazdów najmniejszych i najwolniejszych.

Statystycznie rzecz biorąc Polacy preferują pojazdy wywodzące się z Państwa Środka, a sprzedawane pod takimi markami jak Romet, Zipp lub Junak.  Nie chodzi tutaj zapewne o magię klasztoru Shao Lin. Bruce’A Lee lub Jacky Chana lecz o przystępne ceny, gwarancję i stosunkowo niezłą jakość tych pojazdów.  Polsce importerzy a szczególnie Junak  zamawiają w Chinach rozwiązania według własnych projektów i  mają dosyć wyśrubowane standardy techniczne. Konkurencja polskich importerów sprawia, że ceny pojazdów renomowanych marek japońskich i europejskich muszą być na naszym rynku szczególnie rozsądnie kalkulowane. Mimo, że ciągle nie ustają dyskusje czy lepiej kupić używany pojazd japoński czy nowy chiński z dwuletnią gwarancją, według statystyk większość wybiera ten drugi wariant. Podczas rozmów z importerami często dowiadywałem się, że wielu z nich marzy o produkcji w Polsce. Niestety nasze realia gospodarcze są takie, że znacznie taniej zamówić pojazd w Chinach. Identyczny model zbudowany w Polsce kosztował by tyle, co Honda lub Yamaha.

Skuter lub motocykl klasy 125 jest pojazdem trudnym do pokonania na ulicach miasta.  Wprawny kierowca ruszając przy zielonym świetle nie da szans samochodom. Zwrotność i małe rozmiary pozwalają wykorzystywać miejsca, o których kierowcy samochodów mogą jedynie pomarzyć.  Parkować można za darmo a zużycie paliwa bywa symboliczne. Wiele czterosuwowych maszyn o poj. 125 ccm spala w mieście grubo poniżej 3 l na 100 km przebiegu. Drobny deszcz nie jest również przeszkodą. Projektowane w tunelach aerodynamicznych obudowy skuterów doskonale chronią przed błotem z jezdni i niewielkim deszczem. Wystarczy założyć  dobry kask i nieprzemakalną kurtkę. Serwis jest równie prosty i tani jak jazda. Wystarczy pamiętać o wymianie oleju i co jakiś czas filtru powietrza.  W przypadku motocykla należy jeszcze zadbać o łańcuch i współpracujące z nim zębatki. Powszechnie dostępne urządzenie podtrzymujące stan akumulatora pozwalają zapomnieć o nim podczas mroźnej zimy. Wystarczy jesienią podłączyć go do gniazdka w garażu a wiosną odłączyć. Do historii odchodzą wiosenne problemy z prądem.

Rosnący dzięki klasie 125 rynek motocyklowy powoli zbliża nas do krajów starej Europy.  W latach osiemdziesiątych niemal nagle zniknęły rodzime marki a te z NRD lub Czechosłowacji były coraz droższe i trudniej dostępne. Po kilku latach okazało się, że za używany motocykl japoński trzeba zapłacić znacznie więcej niż za Mercedesa z berlińskiej firmy taksówkowej.  Polskie drogi zdominowały nie Hondy i Kawasaki a lekko zużyte Mercedesy i Golfy.  W Gorzowie podziwiano niebieską Suzuki i pojawiające się czasami dawne odrestaurowane  czterosuwy. Junaki, Jawy, MZ i poczciwe WSK gniły na złomowiskach a na drogach pojawiało się coraz więcej zajeżdżonych poniemieckich samochodów. Pseudo eksperci rozpisywali się klimacie utrudniającym jadę motocyklem. Można było dojść do wniosku, że  tuż za Odrą zaczyna się inna strefa klimatyczna. Podczas  gdy w Gorzowie motocykle można było oglądać w garażu własnym i kolegów  na ulicach Berlina jeździły ich setki.

W końcu sytuacja wraca do normy. Dobrze byłoby, aby kierowcy samochodów, którzy nigdy nie jechali rowerem a tym bardziej motocyklem pamiętali, że motocyklista to taki sam użytkownik również polskiej drogi, a do tego zwykle słabiej widoczny i znacznie szybszy.

Ryszard Romanowski 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x