2016-04-27, Moto
Wydawało się, że po wycofaniu się Roberta Kubicy z rajdowej serii WRC nie będziemy już mogli liczyć na polską załogę walczącą o najwyższe tytuły. Nie jest bowiem tajemnicą, że sport ten jest bardzo kosztowny, a nasza ,,zielona wyspa’’ nie obfituje w bogatych sponsorów.
Tymczasem zakończony w niedziele Rajd Argentyny znowu obudził nadzieje. Młody, 23 letni kierowca z Torunia po raz kolejny znalazł się na podium. Hubert Ptaszek rozpoczął sezon od Rajdu Monte Carlo za kierownicą Skody Fabii R5. Na alpejskich trasach nie było źle, ale o miejscu w pierwszej trójce klasyfikacji WRC 2 trudno było marzyć. Podczas Rajdu Szwecji nadzieje na dobre miejsce zaprzepaścił kamień, który skutecznie zdemolował zawieszenie. Po tym rajdzie kibice zastanawiali się co będzie dalej. W kalendarzu figurowały dwa rajdy w Ameryce Łacińskiej, w których udział jest bardzo kosztowny. Wielu znanych kierowców takich jak np. Kris Meeke nie bierze udziału w tych rundach właśnie ze względu na koszty. Tymczasem polska załoga ruszyła za Ocean upewniając kibiców, że w tym roku ,,nie odpuści’’ żadnej z rund. Zamiast Skody Fabii zawodnicy zasiedli za kierownicą Peugeota T 16 R 5 zespołu Peugeot Sport Slovakia. Głównym sponsorem słowackiego zespołu jest polska spółka Krezus, która ma główną siedzibę w Toruniu.
Nowy samochód i dwa niezwykle trudne rajdy, na których jeździ się po bardzo wąskich i krętych górskich drogach pokrytych zdradliwymi szutrami nie napawały zbytnim optymizmem. Tym bardziej, że większość fachowców upatrywała faworytów w zespołach prowadzących Skody Fabie R 5. Kandydatem na mistrza był również Elfyn Evans na Fordzie Fiesta zespołu M Sport. Ten ostatni kierowca, podobnie jak jeszcze niedawno Robert Kubica, potrafił skutecznie krzyżować szyki asom klasy WRC zajmując wysokie miejsca w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Tymczasem Hubert Ptaszek z doświadczonym Maciejem Szczepaniakiem w Meksyku przyjechali na bardzo wysokim 11 miejscu w klasyfikacji generalnej i drugim w swojej klasie. Argentyna zaczęła zapowiadać się nieco bardziej optymistycznie. Rajd ten znany jest z morderczych dróg i bardzo efektownej oprawy. Stanowi coś w rodzaju narodowego święta. Odcinki specjalne rozgrywane w dzikich górach przyciągają dziesiątki tysięcy kibiców, którzy przez dwa dni biwakują wśród skał, aby zobaczyć w akcji światową elitę kierowców. Przez dwa dni bowiem trasy te zamknięte są przez organizatorów i nie można tam ani dojechać, ani wyjechać. Trudności rajdu i wysokie koszty powodują, że lista startowa nie jest zbyt długa. W tym roku figurowało na niej około 40 załóg, a wśród nich miejscowe, jadące samochodami bez międzynarodowej homologacji FIA.
Rajd był pełen niespodzianek. Zaczęło się od górskiej mgły, w której widoczność spadła do około 1 m. Tradycyjnie na argentyńskich bezdrożach zawodziło ogumienie. Lider klasyfikacji Sebastien Ogier na VW robił wszystko, żeby po raz pierwszy wygrać ten rajd. Jego imiennik Loeb zrobił to chyba z siedem razy. Tymczasem tempo zaczął narzucać Nowozelandczyk Hayden Paddon pilotowany przez doświadczonego Johna Kannarda. W tzw. międzyczasie zakończył jazdę kolega Ogiera z zespołu VW Jari - Matti Latvala. Po efektownym wypadku nie szczędził przykrych słów pod adresem zespołu twierdząc, że na zwykłej dziurze oderwała się połowa przedniego zawieszenia. Walka trwała do ostatniego odcinka. Na słynnym El Condor za kierownicą Hyundaia Paddon koncertową jazdą przypieczętował swój triumf. Zapewne szefowie koreańskiego zespołu mieli powody do głębokich przemyśleń. Nie zaliczyli bowiem Paddona do zespołu i niemal 30 pkt. w tej klasyfikacji przeszło im koło nosa. Tymczasem Polacy jechali z matematyczną precyzją walcząc zarówno z konkurentami jak i defektami ogumienia. W efekcie przedzielili dwie Skody ulegając Nicolasowi Fuchs i wyprzedzając groźnego Al. – Kuwari. W klasyfikacji sezonu, po czterech rajdach prowadzi Elfyn Evans, który zgromadził 62 pkt. Hubert Ptaszek jest na drugim miejscu z 42 pkt a na trzecim Nic Fuchs z 37 pkt. Przed nami rajdy Portugali i Italii, a już 1 lipca szutrowy Rajd Polski. Być może młody kierowca z Torunia powtórzy sukces Roberta Kubicy i zdobędzie tytuł mistrza WRC 2?
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.