2016-07-04, Moto
Jak wielki związek ma szkolnictwo zawodowe z przemysłem motoryzacyjnym, widać po ciągle ogromnym potencjale tego przemysłu oraz jego umiędzynarodowieniu, także językowym. Samochodowa ,,linqua franca’’, czyli obowiązujący język uniwersalny to angielski.
Posługują się nim zarówno fachowcy w koncernach niemieckich, japońskich , włoskich jak i chińskich. Ułatwia to znakomicie komunikację międzynarodowych grup pracowniczych. Umiędzynarodowienie to wynika z wielu powodów, z którym jednym z ważniejszych jest brak odpowiednich fachowców w kraju, gdzie istnieje fabryka, biura projektowe i siedziba koncernu. Z problemem tym starają się uporać szkoły samochodowego designu tworzone zarówno przez znanych stylistów, jak też przez poszczególne marki samochodowe. Osobie noszącej miano projektanta samochodowego nie wystarcza umiejętność rysowania i wyobraźnia. Podczas wielu rozmów z Franco Sbarro, szefem szkoły Espera można było się dowiedzieć jak wielu umiejętności wymaga od swoich absolwentów. Każdy z nich obok wyrysowania bryły nadwozia i opracowania rozwiązań mechanicznych musi umieć wykonać prototyp. Lepiej lub gorzej musi radzić sobie z blacharką, kompozytami, szyciem tapicerki itp. Musi również umieć zaprojektować i wykonać lub zlecić do wykonania elementy zawieszeń, napędu, hamulców i innych części mechanicznych. Efektem ma być pojazd, który nie tylko ładnie wygląda ale również dobrze jeździ. Przy tym nie może to być powielenie produkowanych masowo samochodów. Nauka w mieszczącej się we Francji szkole szwajcarskiego projektanta słono kosztuje i nie wszyscy przyjęci potrafią sprostać wymaganiom.
Podobną drogą do Espery poszli nasi południowi sąsiedzi. Szkoła zawodowa Skody zaprezentowała kolejny model koncepcyjny zbudowany przez uczniów. W tym wypadku wykorzystuje się elementy konstrukcyjne istniejących modeli czeskiej marki. Obniża to koszty a jednocześnie pozwala budować auta koncepcyjne, które zawsze kojarzyć się będą ze Skodą. Uczniowie korzystają z potencjału technicznego firmy i pracują pod nadzorem konsultantów. Pierwszy koncept wyjechał na drogi a później trafił na zloty i wystawy w 2014 roku. Była to wizja Skody Citygo nazwana Citijet. Po roku zadebiutował koncept Funstar. Tym razem uczniowie przez kilka miesięcy wykorzystywali części modelu Fabia do budowy sportowego pick – upa napędzanego silnikiem 1,2 o mocy 122 KM i siedmiostopniową dwusprzęgłową skrzynią biegów DSG. W tym roku zadebiutował koncept Altero oparty o model Rapid Spacebak. Samochód budowała 26 osobowa grupa osób, wśród której znajdowały się cztery panie. Do napędu efektownego coupe użyto silnika 1,4 TSI o mocy 125 KM. Napęd przenoszony jest również przez siedmiostopniową skrzynię DSG.
Wszystkie trzy dzieła uczniów szkoły Skody wykończone są doskonale w najdrobniejszych szczegółach.
Nie szczędzono najlepszych szlachetnych materiałów, które obrabiano i używano pod okiem najwyższej klasy specjalistów.
W czasach, gdy lada moment nastąpią poważne zmiany układów napędowych, materiałów do konstrukcji nadwozi a może nawet globalnych rozwiązań transportowych niezbędni są dobrze wykształceni i kreatywni fachowcy w branży motoryzacyjnej. Jest tu również nisza dla małych krajów z niewielkimi tradycjami motoryzacyjnymi, takimi jak Polska. Dobrym przykładem może być chorwacka firma Rimac, której supersamochód elektryczny nieźle się sprzedaje a do tego może pochwalić największą na świecie gęstością akumulatorów skutkującą zasięgiem nie wiele mniejszym od aut benzynowych. Chorwaci skorzystali z rodaków zatrudnionych we włoskim przemyśle samochodowym. Oby obietnice polskich polityków o odbudowie szkolnictwa zawodowego i tzw. innowacyjności przyniosły podobne efekty. Może kiedyś w Gorzowie…
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.