2016-08-17, Moto
Kiedy u schyłku lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia na rynki trafiła hybrydowa Toyota Prius, a krótko po niej Honda Insight podchodzono do nich nieufnie i bardzo ostrożnie. Po latach okazało się, że napęd hybrydowy jest nie tylko ekonomiczny i ekologiczny ale jeszcze niebywale trwały. Okazało się również, że zastosowany w samochodach sportowych nie daje szans klasycznym silnikom spalinowym.
Napędy hybrydowe do aut sportowych nie mają być ekonomiczne. Buduje je się po to, aby zapewnić jak najlepszą dynamikę. Oszczędności paliwa, trwałość i niska emisja to jakby dodatek. Hybrydy różnych marek od lat już nie dają szans klasycznym rywalom w wyścigach długodystansowych. Stosowane tam rozwiązania trafiają do produktów przeznaczonych na rynek. Wyjątkiem na razie jest superkondensator pozwalający na błyskawiczne wyzwolenie ogromnej dawki energii. Zapewne niebawem i on trafi do seryjnych samochodów.
W ostatnich miesiącach na światowe rynki trafiły dwa, długo oczekiwane auta z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jednym z nich jest druga generacja Hondy NSX. Jej poprzedniczka nazywana była japońskim Ferrari i niemal od razu stała się motoryzacyjnym klasykiem. Napędzany silnikiem spalinowym samochód zachwycał linią i dostarczał niezapomnianych wrażeń kierowcy. Do tego był trwały, niezawodny i względnie tani w utrzymaniu. Zaprezentowany w 2012 roku w Detroit koncepcyjny NSX drugiej generacji wywołał tak wielkie zainteresowanie na całym świecie, że firma zdecydowała się na stworzenie wersji seryjnej, która właśnie trafia do salonów. Gdy zespół inżynierów przystępował do realizacji projektu, szef inżynierów tworzących pierwszego NSX dziś prezes koncernu inż. Ito powiedział: - mam nadzieję, że ten projekt będzie dla was męką, tak jak dla nas był pierwszy NSX.
Rzeczywiście wyzwanie było ogromne. Zaprojektowanie sportowego samochodu z wykorzystaniem najnowszych technologii tak aby stanowił jedność z kierowcą i doskonale reagował zarówno na przyśpieszenia i hamowania ,jak też przy pokonywaniu zakrętów, a jednocześnie dostępnego dla dużej grupy klientów nie jest proste.. Stworzono zupełnie nowy układ napędowy Small Hybrid SH – AWD. Wykorzystuje on sześciocylindrowy silnik benzynowy w układzie V rozchylonym o 75 stopni o zmiennych fazach rozrządu. Silnik spalinowy współpracuje z trzema silnikami elektrycznymi. Dwa z nich umieszczono przy przednich kołach a trzeci przenosi napęd na koła tylne. System podziału momentu obrotowego tzw. torque vectoring dba o to, aby każde koło przenosiło na drogę tyle momentu obrotowego ile potrzeba. Samochód pokonuje zakręty jakby jechał po szynach a wprawny kierowca może dokonywać nim rzeczy pozornie niemożliwych.
Podobne założenia przyświecały twórcom Lexusa L 500h. O ile doskonale wyważona Honda z centralnie umieszczonym układem napędowym jest dosyć bezkompromisowa, to Lexus ma zapewnić nieco więcej komfortu nie tylko kierowcy oraz pomieścić dosyć pokaźny bagaż. Po za tym jest również autem błyskawicznie reagującym na polecenia kierowcy. W L 500 H hybrydowy układ napędowy umieszczono z przodu. Nie przeszkodziło to w doskonałym wyważeniu samochodu o wartości 51 na 49 proc. Jak przystało na konstrukcję koncernu Toyota użyto silnika spalinowego pracującego w obiegu Atkinsona. Napęd przenoszony jest na koła przy pomocy 10 biegowej skrzyni automatycznej.
Obie firmy zamierzają udowodnić wartość swoich konstrukcji na torach wyścigowych. Samochody reprezentują inne klasy tak więc nie dojdzie zapewne do bezpośredniego porównania. Będzie za to można zobaczyć jak radzą sobie z klasycznymi autami spalinowymi. Jak stwierdził współtwórca silników Hondy inż. Yasuhide Sakamoto są dwa kierunki przyszłego rozwoju samochodów sportowych. Jednym z nich jest zwiększanie mocy silnika spalinowego. Drugie podejście zakłada zwiększanie roli silnika elektrycznego i powiększanie mocy zespołów elektrycznych.
- Obecnie nie wiemy, którą drogą powinniśmy iść, więc bierzemy pod uwagę obie - mówił. W najbliższych latach przekonamy się, którą drogą pójdzie przemysł samochodowy i jakimi samochodami będziemy jeździć.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.