2016-12-15, Moto
Zbliża się do końca rok pełen zmian w światowej i polskiej motoryzacji.
Nie zakończyła się jeszcze tzw. afera VW, a już rozpoczynają się kolejne działania wymierzone przeciw silnikom wysokoprężnym.
Wygląda na to, że rację miał nieodżałowany prof. Witold Rychter, który jeszcze przed II wojną światową twierdził, że spalanie oleju napędowego, czyli cieczy zawierającej wiele cennych frakcji nie ma przyszłości.
Podczas ostatniego forum największych miast świata C 40, przedstawiciele Aten, Madrytu, Paryża i stolicy Meksyku poinformowali, że od 2015 roku na ich teren nie będzie można wjeżdżać pojazdami napędzanymi silnikami diesla. Londyn od 2020 roku pobierać będzie opłatę w wysokości 12, 5 funta za wjazd do miasta z takim napędem. Na ulice Paryża już nie można wjechać jakimkolwiek samochodem wyprodukowanym przed 1997 rokiem. W swojej wypowiedzi mer tego miasta Anne Hidalgo oskarżyła koncerny samochodowe o odwracanie uwagi od prawdziwych problemów związanych z emisją przy pomocy efektu cieplarnianego, czyli ilości dwutlenku węgla w spalinach. Robiono ogromne zmieszanie wokół tego gazu pomijając zupełnie związki azotu i rakotwórcze pyły zwane PM 2, 5.
Wprowadzenie podobnych ograniczeń rozważają samorządy innych dużych miast. Można oczekiwać, że przepisy obowiązujące w centrach Berlina i wielu historycznych miast włoskich w najbliższych latach ulegną zaostrzeniu. Nie mówiono o konkretnych rozwiązaniach i można przypuszczać, że ograniczenia będą wprowadzane stopniowo. Oznacza to, że z roku na rok coraz trudniej będzie się podróżować samochodem z silnikiem wysokoprężnym.
W zamian producenci przygotowują coraz to nowe generacje samochodów hybrydowych i elektrycznych. Te ostatnie mają już realne zasięgi przekraczające 200 km. Coraz śmielej wprowadza się na rynek ogniwa paliwowe. Na razie elektryczne samochody z ogniwami zasilanymi wodorem seryjnie produkuje Toyota, Hyundai i Honda. Jest kwestią czasu kiedy podobne konstrukcje zaczną opuszczać taśmy innych marek. Tym bardziej, że Toyota udostępniła patenty związane z wodorowym modelem Mirai wszystkim chętnym. Zupełnie niedawno koncern ten przedstawił również zupełnie nową technologię monitoringu przepływu jonów w akumulatorach litowych. Dzięki niej ma być możliwe znaczne wydłużanie zasięgu samochodów elektrycznych oraz skrócenie czasu ładowania.
Wprowadzane rozwiązania techniczne wspierać będzie m. in system car sharingu, który działa już w wielu europejskich metropoliach. W wielkim skrócie polega on na tym, że przy pomocy stosownej aplikacji sprawdzamy gdzie jest najbliższy parking z autami funkcjonującymi w systemie. Przy pomocy karty lub aplikacji w telefonie otwieramy i uruchamiamy pojazd, a po jego wykorzystaniu zostawiamy na kolejnym parkingu. Ceny skalkulowane są tak, aby nie opłacało się korzystać z własnego pojazdu. W systemach car sharingu wielu miast funkcjonują już wyłącznie auta z napędem elektrycznym i hybrydowym.
Polska doczekała się również programu elektromobilności. Mowa jest w nim wyłącznie o pojazdach elektrycznych i hybrydach plug – in, czyli z możliwością doładowania z gniazdka. Z lektury tego dokumentu wynika, że chodzi o coś w rodzaju wózków akumulatorowych doładowywanych z sieci państwowych grup energetycznych. Testowany w Lublinie autobusik Ursus podobnie działa. Po nocnym ładowaniu jeździ ile się da, a następnie doładowuje się z sieci trolejbusowej. Ogniw paliwowych nie brano pod uwagę, bo przecież ,,Polska stoi na węglu’’.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.