Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Co dalej z koszykarkami ?

2012-04-26, Sport

medium_news_header_62.jpg

Fot. Bogusław Sacharczuk

 

– Cieszę się wreszcie… z wakacji, bo sezon był naprawdę trudny, miałyśmy dużo ciężkich spotkań, sporo grałyśmy pod silną presją wyniku, ale wszystko zakończyło się w miarę korzystnie dla nas – nie kryje zadowolenia kapitan gorzowskich koszykarek Agnieszka Kaczmarczyk.

Akademiczki po czterech pięknych latach, kiedy to zdobyły dwa srebrne i dwa brązowe medale, tym razem musiały zadowolić się dopiero siódmą pozycją. W ocenie trenera Dariusza Maciejewskiego z przebiegu rywalizacji na więcej liczyć nie można było, gdyż trudno gra się w najwyższej klasie rozgrywek zespołem złożonym w większości z juniorek. 


– Mamy fajne zaplecze, ale ekstraklasa stawia twarde warunki i żeby grać na tym poziomie trzeba być pod każdym względem odpowiednio przygotowanym – mówi nasz szkoleniowiec. – Większość naszych młodszych dziewcząt musi jeszcze dużo pracować u podstaw, nabrać odpowiedniego doświadczenia i zrozumieć filozofię gry. W ekstraklasie bardzo ważna jest taktyka i żeby ją skutecznie realizować trzeba najpierw być odpowiednio przygotowanym indywidualnie – podkreśla.
Przed sezonem nie tylko sztab trenerski, zawodniczki czy działacze, ale przede wszystkim kibice liczyli na powtórkę z przeszłości i ponowną grę o medal. I choć pierwsza część sezonu nie było najlepsza, to nikt nie załamywał rąk do chwili... uchwalenia budżetu miasta na 2012 rok. Kiedy okazało się, że sportowe kluby w mieście nie mogą praktycznie liczyć na dotacje, w AZS PWSZ natychmiast podjęto decyzję o rezygnacji z dwóch kluczowych zawodniczek – Chiomy Nnamaki i Tatum Brown. Do tego doszła informacja, że Katarzyna Dźwigalska jest w stanie błogosławionym i musi na razie zawiesić swoje występy. Działacze próbowali pozyskać choć jedną doświadczoną koszykarkę, ale te starania spełzły na niczym i do drugiej fazy sezonu akademiczki przystąpiły w składzie, który przed rozgrywkami wcale nie gwarantowałby pewnego... utrzymania się w ekstraklasie. Dzisiaj wiele zawodniczek jest z kolei zdania, że mogły zająć jeszcze lepszą pozycję.
– Mam niedosyt, bo uważam, że stać nas było na wyższe miejsce – przyznaje Justyna Maruszczak. – Z drugiej strony nie mamy do siebie pretensji, gdyż do każdego spotkania przystępowałyśmy bardzo zmobilizowane i pełne nadziei, że stać nas na walkę z każdym rywalem. Wierzę, że to zaprocentuje w kolejnym sezonie. Jeżeli chodzi o moje występy to nie ulega wątpliwości, że wciąż brakuje mi jeszcze umiejętności czysto sportowych oraz doświadczenia. O ile z zespołami niżej notowanymi już staram się walczyć na równi, o tyle na tle lepszych zawodniczek wypadam jeszcze słabiej. Ale uważam, że z kolejnym sezonem, z meczu na mecz będę grała lepiej i chciałabym na stałe wywalczyć miejsce w zespole – stwierdza.
Obserwująca grę drużyny z trybun Katarzyna Dźwigalska chwali koleżanki za ambitną postawę w każdym spotkaniu. – Przyzwyczailiśmy się w ostatnich latach do gry o medale, dlatego siódme miejsce może być odbierane w kategoriach rozczarowania, ale najważniejsze, że w dosyć mocno przetrzebionym  składzie dziewczyny walczyły do końca i niewiele zabrakło do piątej pozycji. Mam nadzieję, że w nowym sezonie uda się wszystko dobrze poukładać, młode dziewczyny, które otrzymały teraz szansę grania zrobią kolejny krok do przodu i zaprezentujemy się lepiej, a z czasem powrócimy do gry o medale – dodała.
Niezadowolona z końcowego wyniku, a przede wszystkim ze swojej postawy była Agnieszka Skobel, co może trochę dziwić, gdyż w ocenie wielu obserwatorów była to jedna z najlepszych koszykarek ligi. – Miałam różne występy, od bardzo dobrych do kiepskich. Nie mogę jakoś utrzymać wysokiej dyspozycji przez dłuższy czas. Są mecze, w których wszystko mi wychodzi a zaraz potem zderzam się ze ścianą i zaliczam słabiutki występ – wyjaśnia swoje niezadowolenie.
W sumie akademiczki w całym sezonie zagrały 32 ligowe spotkania, z czego 18 wygrały, pozostałe przegrały. Jak zaznacza trener Maciejewski z większości występów można być zadowolonym, nasze dziewczęta najczęściej zostawiały na parkiecie ogromną ambicję i wole walki. – Nie jestem zadowolony tylko z dwóch występów. Na własnym parkiecie z Widzewem oraz na wyjeździe z MUKS-em Poznań. Z drugiej strony mieliśmy też kilka naprawdę rewelacyjnych gier. Przypomnę zwycięski mecz z Lotosem Gdynia czy minimalnie przegrany pojedynek w play-off z CCC Polkowice – wylicza.
Sezon 2011/12 dla gorzowianek przeszedł już do historii. Dzisiaj wszyscy zastanawiają się, co będzie dalej w obliczu kryzysu finansowego klubu. Pierwszy krok już został uczyniony. Zarząd klubu zaapelował do wszystkich kibiców i sympatyków kobiecej koszykówki o włączenie się w jego współfinansowanie.
,,Opłacając składkę (120 zł. rocznie) staniecie się Państwo członkami naszego Klubu. Wpłaty mogą być wyższe, sami zadecydujecie, jaką kwotą  możecie nas wspomóc. Dodatkowe fundusze pozwolą na dalszy byt sekcji koszykówki, zarówno grup młodzieżowych jak i seniorek. Chcemy uratować Klub, który w ostatnich czterech latach zdobył najwięcej medali spośród przedstawicieli   gier zespołowych w naszym mieście, stając się wizytówką Gorzowa (...).
Z KS AZS PWSZ wywodzi się kilkanaście reprezentantek Polski w różnych kategoriach wiekowych, w tym Katarzyna Dźwigalska, Agnieszka Kaczmarczyk, Justyna Żurowska oraz niezwykle waleczna obecna kadrowiczka Agnieszka Skobel. Osiągnięte sukcesy stanowią przykład doskonałej pracy szkoleniowej, a trener Dariusz Maciejewski, to jeden z nielicznych w Polsce  przykładów  więzi ze swoim macierzystym Klubem (...)’’ – napisano w specjalnym oświadczeniu. 
Czy kibice uratują byt żeńskiej koszykówki w naszym mieście? Odpowiedź jest w tym przypadku znana, kibice nie uratują klubu. Do całego zagadnienia należy podejść realnie. Tego rodzaju apel może co najwyżej pozwolić rozpocząć poważną dyskusję na temat dalszego utrzymywania basketu na odpowiednio wysokim poziomie.
– Zgadzam się z tym i bardzo byśmy chcieli wreszcie usłyszeć, czy Gorzów potrzebuje dobrej drużyny – pyta Dariusz Maciejewski. – Na nasz apel na razie odpowiedziało kilkadziesiąt osób, co potwierdza, że nie wszyscy są obojętni, ale czekamy na coś więcej ze strony włodarzy miasta, bo na razie obracamy się w kręgach ciągłych obietnic bez pokrycia. Oczywiście możemy grać w wersji oszczędnościowej, ale czy walka o utrzymanie się w ekstraklasie kogoś w Gorzowie jeszcze interesuje, skoro niedawno mieliśmy w naszej hali Euroligę...

Robert Borowy

 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x