Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Żużel nauczył mnie pokory

2012-04-29, Sport

Z Władysławem Komarnickim - ustępującym prezesem Stali Gorzów - rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_44.jpg

Z Władysławem Komarnickim - ustępującym prezesem Stali Gorzów - rozmawia Robert Borowy

 

* W ostatnich tygodniach odbyło się kilka pańskich pożegnań z funkcją prezesa Stali, ale pan ciągle tkwi na tym stanowisku. Niektórzy, może trochę złośliwie, mówią że trudno pana ,,odspawać od stołka’’ i jest to kolejne show, mające na celu promocję pańskiej osoby?

- Nie, przypomnę, że działamy w ramach spółki akcyjnej i pewne procedury formalne muszą zostać zrealizowane według istniejącego w naszym kraju prawa. Potrzeba na to trochę czasu, dlatego funkcję prezesa zarządu przestanę pełnić z chwilą odwołania mnie przez Radę Nadzorczą. To samo ciało będzie musiało powołać nowego prezesa i prawdopodobnie zostanie nim Maciej Ireneusz Zmora, dotychczasowy wiceprezes i jednocześnie dyrektor klubu. Powinno to nastąpił do połowy maja.

* A pan będzie zarządzał klubem z tylnego siedzenia?

- Słyszałem już takie opinie, którym stanowczo zaprzeczam. Owszem, nie wyobrażam sobie, bym mógł z dnia na dzień całkowicie odwrócić się od klubu, ale muszę odpocząć. Mam taki charakter, że do wszystkiego co robię podchodzę bardzo poważnie. Przez to żyję w permanentnym stresie i każde niepowodzenie przeżywam nad wyraz boleśnie. Dodam jeszcze, że klub był dla mnie chwilami ważniejszy jak moje firmy, co tylko dodatkowo zwiększało napięcie i byłem już tym bardzo zmęczony. Mam 67 lat i chyba czas dać szansę młodszym.

* Kiedy 9 kwietnia przez meczem z Unibaksem żegnał się pan z kibicami, co pan poczuł?

- Był to trudny dla mnie moment w karierze działacza, ponieważ powiem nieskromnie, ale chyba przez te minione lata zdobyłem sympatię naszych fanów. Parokrotnie już chciałem odejść, lecz zawsze właśnie ze strony kibiców słyszałem hasła nawołujące, bym tak łatwo nie rezygnował. Musiał jednak nadejść taki dzień. Pamiętam jak po powrocie z meczu żona spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała ,,nareszcie’’. To mnie utwierdziło, że podjąłem słuszną decyzję.


* Marketingowo wyprowadził pan naszą Stal na najwyższe szczyty, co nawet potwierdzają najwięksi pana adwersarze. Sportowo zaś nie udało się panu osiągnąć celu, jakim było zdobycie mistrzostwa Polski. Pańska działalność zostanie zapisana tylko jednym brązowym medalem.


- Nie tylko, bo za mojej kadencji Tomasz Gollob został indywidualnym mistrzem świata, wcześniej sięgnął po srebrny i brązowy medal. Jako kapitan poprowadził reprezentację Polski do trzech z rzędu złotych krążków w drużynowych mistrzostwach globu, nasi juniorzy zdobyli mistrzostwo kraju w drużynie i parami. Tych sukcesów nazbierało się sporo, ale zgadzam się, że nie udało mi się zamknąć tego okresu tym najważniejszym dla kibiców sukcesem, jakim byłoby złoto w lidze. Jako prezes zrobiłem wszystko co mogłem. W ostatnich trzech sezonach mieliśmy silny zespół, ale ciągle czegoś brakowało, na co prezes klubu nie miał już wpływu. Tomasz Gollob któregoś dnia powiedział mi: ,,panie prezesie, jako zespół sportowo nie nadążyliśmy za panem’’. To jest sport, który nauczył mnie pokory. Wierzę jednak, że stworzone podwaliny pozwolą naszej drużynie zdobyć to mistrzostwo w najbliższym czasie. Może już w tym roku?


* Często wspomina pan, że początki odbudowywania silnej pozycji Stali były bardzo trudne, bo nikt nie chciał dać złamanej złotówki na bankrutujące stowarzyszenie. Czy przez to należy rozumieć, że zbieranie pieniędzy było dla pana najtrudniejszym przedsięwzięciem w 11-letniej działalności klubowej?


- Na pewno pierwsze lata były ciężkie, ale najbardziej dramatycznym momentem była informacja o próbie przekupstwa Mateja Ferjana podczas meczów play-off o awans do ekstraligi z Intarem Ostrów. Gdyby Słoweniec nie zachował się uczciwie i wziąłby oferowane mu 25 tysięcy euro za odpuszczenie decydującego spotkania gorzowski żużel znalazłby się na skraju upadku. Mógłby być tam, gdzie teraz jest ostrowski, czyli bez znaczących sponsorów i perspektyw na lepszą przyszłość.


* Czy namaszczony przez pana Maciej Ireneusz Zmora będzie w stanie zastąpić pana w roli nowego prezesa? W środowisku gorzowskim jest to postać dobrze znana, mająca już spore osiągnięcia jako działacz, ale gorzej to wygląda na arenie ogólnopolskiej. Zapewne też nie ma jeszcze tak dobrych kontaktów biznesowych…


- Rozumiem pana troskę, dlatego powiedziałem, że wcale nie odcinam się od pomocy. Już na mecz Polska - Reszta Świata zaprosiliśmy do Gorzowa mnóstwo znanych osób ze świata biznesu, mam nadzieję, że wcześniej czy później to zaowocuje dobrą współpracą. Ja wierzę w Maćka, bo to młody, bardzo zdolny człowiek, który przez ostatnie kilka lat wiele poznał, nauczył się i powinien to umieć wdrożyć w klubowe życie.


* Co dalej z panem, panie prezesie?


- To samo pytanie zadała mi córka w wywiadzie-rzece, który niedawno ukazał się w formie książkowej. Moją odpowiedzią był tylko uśmiech. I niech tak na razie pozostanie…


* Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x