więcej

 

 

Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Edwina, Rosławy, Rozalii , 4 października 2025

Żużel po duńsku. Z wizytą u lidera Superligi z Holstebro

2013-05-15, Sport

Polska liga żużlowa pod wieloma względami jest oceniana jako najlepsza w Europie, ale przyznać trzeba, że większej konkurencji nie ma. W niewielu bowiem krajach odbywają się rozgrywki ligowe z prawdziwego zdarzenia.

medium_news_header_3725.jpg

Ligowe ściganie po duńsku na torze w Holstebro. Na prowadzeniu Krzysztof Buczkowski, tuż za nim Bjarne Pedersen, Andriej Karpow i Morten Risager

Fot. Wojciech Mita

 

Często, gdzie żużel jeszcze przetrwał, rywalizacja ligowa sprowadza się do niewielkiej liczby spotkań. Ot choćby w Czechach cała liga składa się z czternastu meczów w sezonie. Jeszcze mniej, bo zaledwie dwanaście spotkań jest zaplanowanych w Niemczech. Na poważnie, nie licząc Polski, jeździ się praktycznie w Wielkiej Brytanii, Szwecji i Danii. Mecze z ligi brytyjskiej czy szwedzkiej kibice mogą oglądać na popularnych kanałach telewizyjnych, gdyż są prowadzone bezpośrednie relacje. Gorzej jest z ligą duńską, a warto o nie napisać parę zdań.

Słynny Ole

Duński speedway na areny międzynarodowe trafił głównie za sprawą Ole Olsena, trzykrotnego indywidualnego mistrza świata, który po te tytuły sięgał w latach 70. I to właśnie jego sukcesy spowodowały ogromne zainteresowanie tym sportem na Półwyspie Jutlandzkim. W bardzo krótkim czasie pojawiła się grupa utalentowanej młodzieży z Hansem Nielsenem na czele. Przez ostatnich 40 lat Duńczycy wpisali się na karty światowego żużla ogromną ilością sukcesów. Tylko w indywidualnych mistrzostwach świata zdobyli już 32 medale, w tym 14 złotych. Dla przykładu Polacy mają w dorobku połowę mniej, ale tylko dwa złote. Jeżeli dodamy do tego bilansu 28 medali Duńczyków w finałach DMŚ i 17 w parach to śmiało możemy powiedzieć, że właśnie ta nacja jest prawdziwą potęgą w speedwayu.

Stawiają na swoich  

Rozgrywki ligowe w Danii zainaugurowano dopiero w 1967 roku. Przechodziły one różne koleje losu, dzisiaj są dwie klasy rozgrywkowe. Superliga liczy osiem zespołów, które jeżdżą klasycznym systemem ,,każdy z każdym’’ mecz i rewanż, a na koniec rozgrywany jest super finał o mistrzostwo Danii z udziałem czterech najlepszych drużyn. Do tego mamy rywalizację w drugiej lidze, a przede wszystkim bardzo dobrze rozwiniętą ligę w miniżużlu. I to powoduje ciągły dopływ utalentowanej młodzieży, dzięki czemu duński żużel ma się ciągle dobrze. Przynajmniej w kwestii sportowej.

Powróćmy jednak do rywalizacji ligowej. Mecze rozgrywane są według 14-biegowej tabeli. Zespoły liczą po pięciu zawodników, z których czterech regulaminowo ma do odjechania po pięć wyścigów. Do tego dochodzą dwa biegi nominowane, co oznacza, że najlepsi jadą przynajmniej po sześć biegów, nie licząc ewentualnych startów jako rezerwa taktyczna czy joker. Rezerwę taktyczną można zastosować  w przypadku, kiedy przegrywa się różnicą sześciu punktów a jokera - dziesięciu punktów. Normalnością jest więc, że liderzy często jeżdżą po siedem biegów.

W Danii obowiązuje również tzw. KSM, ale nie tak dokładny jak w polskiej lidze. Suma punktów drużyny musi wynosić maksymalnie 24 a minimalnie 19 punktów, przy czym nie jest to suma średnich meczowych zawodników. Po prostu Duńczycy wymyślili kategorie A, B, C i D. Do pierwszej są zaliczani najlepsi żużlowcy świata, którzy zdecydowali się na jazdę w ich lidze, do kategorii B i C kwalifikuje się średniej klasy zawodników a do kategorii D młode duńskie talenty. I tak, zawodnicy z kategorii A mają przydzielone 8 punktów, B - 6 pkt. C - 3 punkty i D - 1 pkt. Do tego dochodzi jeszcze obowiązek startu przynajmniej trzech zawodników z duńską licencją.

 

Lider Superligi z Holstebro

Prawie wszystkie stadiony w Danii są położone daleko od centrum miast czy miasteczek, najczęściej głęboko w lesie lub nawet w szczerym polu (na zdjęciu z lewej obiekt w Holstebro). Zainteresowanie meczami, w porównaniu choćby do Polski, jest skromne, ale pamiętajmy też, że Dania to stosunkowo niewielki kraj o małej liczbie mieszkańców. Na pojedynki w Superlidze przychodzi od kilkuset do półtora tysiąca widzów. W większości są to członkowie wpierający finansowo swoje kluby i sponsorzy. A żeby zostać na przykład Super Sponsorem (głównym) lidera rozgrywek – ekipy Holstebro Speedway Klub wystarczy 50 tysięcy koron na sezon, to jest niespełna 30 tysięcy złotych. W bardzo bogatym pakiecie reklamowym znajdują się również oferty dla sponsorów tzw. Złotych (8.700 zł), Srebrnych (5.500) czy Brązowych (3.700 zł). Reklamę na bandzie wielkości 6 metrów można wykupić na przykład za 2.600 złotych. Budżety duńskich klubów są bardzo skromne w stosunku do polskich i może dlatego nie czuje się tam nadmiernej presji. Mecze są tam traktowane jako fajna forma miłego spędzania wolnego czasu często w znanym sobie towarzystwie. Oczywiście przy piwku, kiełbaskach i innych łakociach, co widać na zdjęciu po prawej.

- Dla nas sport to przede wszystkim zabawa, choć traktujemy nasze występy bardzo poważnie – powiedział wprost Henrik Hojbjerg, szef Holstebro Speedway Klub, kiedy zawitaliśmy z wizytą na pojedynek tego zespołu z Munkebo. Było to bardzo emocjonujące spotkanie. W końcówce zapachniało wygraną gości, w szeregach których bardzo dobrze spisywali się Krzysztof Buczkowski i Kenni Larsen. Obaj też w ostatnim wyścigu jechali na remis, który dawał ich drużynie zwycięstwo, ale Larsen niespodziewanie upadł i w powtórzonym biegu Buczkowski już nie sprostał liderom gospodarzy – Bjarne Pedersenowi i Andriejowi Karpowowi. Holstebro wygrało 43:41.

Na razie żużlowcy z Holstebro są prawdziwą rewelacją rozgrywek, gdyż na cztery spotkania wygrali trzy, z czego dwa na wyjeździe. I jak zauważa trener tej ekipy Erik Villadsen same zwycięstwa może nie są dla niego zaskoczeniem, ale chwali styl tych wygranych. – Oczywiście sezon jest długi i na razie twardo stąpamy po ziemi – dodaje.

W  kadrze Holstebro, obok już wspomnianych Pedersena i Karpowa, znajdują się tacy znani zawodnicy jak ,,gorzowianin’’ Daniel Nermark (z powodu kontuzji nie mógł jeszcze wystąpić w tym sezonie), eks-stalowiec Przemysław Pawlicki, Robert Miśkowiak, Ales Dryml czy Aleksander Łoktajew. Nie są więc to przypadkowi żużlowcy, dzięki którym poziom duńskiej ligi wcale nie jest tak słaby, jak to niektórym mogło się wydawać.

A może by tak działacze Stali pomyśleli o nawiązaniu współpracy z jednym z duńskich klubów, dzięki czemu można byłoby organizować test-mecze i turnieje towarzyskie? Najwięcej mogliby korzystać na tym najmłodsi gorzowscy żużlowcy, którzy mieliby szansę pościgania się również na duńskich torach. Obiekty te w większości różnią się od polskich nie tylko długością i geometrią, ale głównie specyficzną nawierzchnią. Kiedyś Stal miała takie kontakty ze szwedzką Vetlandą, z norweskim Drammen a nawet w dobrych czasach z rumuńskim Sibiu. Czemu do tego nie powrócić… 

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x