2013-05-19, Sport
Znajdujący się w tym sezonie w fenomenalnej formie Anglik Tai Woffinden wygrał w Pradze czwartą tegoroczną eliminację indywidualnych mistrzostw świata na żużlu. Tuż za nim do mety w finałowym wyścigu przyjechał Krzysztof Kasprzak i po raz trzeci w karierze stanął na drugim stopniu podium w turniejach Grand Prix.
- Bardzo cieszę się z tego wyniku, bo zapewne pozwoli mi to odbudować się przed kolejnymi startami. Byłem dobrze spasowany do toru, choć w decydujących wyścigach miałem najgorsze czwarte pole. Wiedziałem jednak, że muszę wykazać się determinacją, bo tylko zdecydowana jazda dawała mi nadzieję na dobry wynik. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi dobrze przygotować się do tych zawodów – powiedział na konferencji prasowej kapitan Stali Gorzów, który wreszcie pojechał tak jak wymagają od niego kibice. Widać było, że tryska z niego energia, że naprawdę chce zrobić w Pradze dobry wynik. I udało się, choć przed zawodami niewielu widziało go nawet w półfinale.
Czeska Praga już po raz 17 gościła uczestników Grand Prix i trzeba przyznać, że tym razem zainteresowanie turniejem było spore, pomimo wysokich cen biletów, a i na torze działo się wiele ciekawych rzeczy. Rzadko kiedy bowiem na Markecie zawodnicy stwarzają emocjonujące widowiska, gdyż od wielu lat o wszystkim praktycznie decyduje sam start. Tym razem walki było trochę więcej, pojawiły się nawet mijanki na dystansie i gdyby nie fatalnie przygotowany czwarty tor, to zapewne kibice obejrzeliby jeszcze więcej interesującego ścigania.
- Czwarte pole było twarde jak beton od samej linii startu do dojazdu w łuk, dlatego nie można było z niego dobrze wystartować – tłumaczył po zawodach Krzysztof Kasprzak. Zresztą słowa te potwierdza statystyka. Z tego właśnie pola nikomu nie udało się wygrać wyścigu, a tylko w czterech przypadkach zawodnikom (w tym dwa razy Kasprzakowi) udało się dojeżdżać do mety na drugiej pozycji. Każdorazowo jednak pozycję tę trzeba było wywalczyć na dystansie.
Polskimi faworytami do sukcesu byli Tomasz Gollob i Jarosław Hampel. Ten pierwszy spisał się jednak bardzo słabo. Miał trochę pecha, gdyż w pierwszej fazie zawodów musiał aż trzykrotnie jechał z zewnętrznych pól startowych, ale nie zmienia to opinii, że tym razem ,,Chudy’’ był słabo przygotowany do zawodów. Przede wszystkim był wolny na dystansie. Jak jednak przyznał po turnieju nie robi z tego tragedii, lecz już myśli o następnych startach. Jarosław Hampel z kolei jeździł w ,,kratkę’’. – Odjechałem dobre tylko dwa wyścigi a to za mało, żeby liczyć się w walce o wysoką pozycję – przyznał uczciwie.
Od początku zawodów ton wydarzeniom na torze nadawali Tai Woffinden, Emil Sajfutdinow i Matej Zagar. Ten ostatni nie wytrzymał jednak narzuconego przez siebie tempa i w półfinale przedobrzył wybierając trzecie pole startowe. Dużo na tym stracił i ostatecznie nie dojechał do wielkiego finału. Natomiast Woffinden i Sajfutdinow przez całe zawody jeździli fenomenalnie, nie przeszkadzały im nawet te najgorsze pola. I kiedy wydawało się, że pomiędzy sobą rozstrzygną sprawę triumfu w turnieju Rosjanin w finale dał się ewidentnie ,,podpuścić’’ Anglikowi i wjechał w taśmę. A sam finał dostarczył wielkich emocji, zwłaszcza walka Krzysztofa Kasprzaka z Nickim Pedersenem. Duńczyk jechał z niewyleczoną kontuzją ręki i po jednym z ostrych, ale czystych ataków Polaka wywrócił się na pierwszym łuku czwartego okrążenia. Przez to nie zdobył nawet jednego punktu, ale nie rozpaczał nad tym.
- Dla mnie występ w Pradze był bardzo udany, gdyż nie spodziewałem się, że z tak bolesną kontuzją ręki zdołam wywalczyć tyle punktów i stanąć na podium – cieszył się Duńczyk, który podczas konferencji prasowej cały czas trzymał kontuzjowaną rękę w wiadrze lodu. I zapowiedział, żę znowu robi sobie przerwę w startach, żeby jak najlepiej przygotować się do następnego turnieju za dwa tygodnie w Cardiff.
Tradycyjnie już Grand Prix w Pradze było wielkim świętem dla kibiców. Do stolicy Czech zjeżdżają bowiem fani nie tylko z Polski, lecz przede wszystkim z południowej Europy. Było zatem wielu Słoweńców, Słowaków, Włochów, Austriaków a nawet Węgrów. Oczywiście w silnej grupie pojawili się Niemcy, na trybunach było mnóstwo flag brytyjskich. Ze względu na niewielką odległość w silnej grupie przybyli kibice z Gorzowa i okolic. Z honorowym prezesem Stali Władysławem Komarnickim na czele. Dwóch kibiców przyjechało nawet na motocyklach. – Wyjechaliśmy o siódmej rano i jesteśmy trochę źli, bo musieliśmy jechać sporo kilometrów w deszczu. Ale co się nie robi dla żużla. Jeździmy wszędzie i jest to dla nas super przygoda – powiedzieli.
Grand Prix w Pradze to także swoisty ,,Oktoberfest’’. Wszędzie królowało piwo w cenie 25 koron (ok. 4,10 zł), do tego w rozstawionych namiotach można było smacznie i tanio zjeść. Praga jeszcze przynajmniej przez trzy lata będzie organizatorem Grand Prix, gdyż w 1997 roku podpisała 20-letnią umowę na super korzystnych warunkach finansowych. Jak udało nam się dowiedzieć ich składka za organizację jednego turnieju to zaledwie kilka procent tego co płaci na przykład Gorzów. W lipcu Praga będzie też organizatorem barażu i finału Drużynowego Pucharu Świata.
Powracając zaś do strony sportowej dodajmy jeszcze, że po czterech turniejach liderem cyklu jest Emil Sajfutdinow, który uzbierał do tej pory 55 punktów i o jeden wyprzedza Taia Woffidena oraz o dziewięć Jarosława Hampela. Czwarty jest Nicki Pedersen – 45 pkt. a piąty Tomasz Gollob – 43 pkt. Krzysztof Kasprzak awansował na 12 pozycję i ma w dorobku 25 pkt.
Tekst i zdjęcia: Robert Borowy
Wyniki MITAS GRAND PRIX CZECH:
1. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 19 (3,3,3,3,1,3,3)
2. Krzysztof Kasprzak (Polska) - 12 (1,2,3,1,1,2,2)
3. Nicki Pedersen (Dania) - 11 (3,1,1,3,1,2,u)
4. Emil Sajfutdinow (Rosja) - 17 (2,3,3,3,3,3,t)
5. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 11 (2,1,2,3,2,1)
6. Matej Zagar (Słowenia) - 10 (3,3,2,2,0,0)
7. Andreas Jonsson (Szwecja) - 9 (1,2,2,1,3,0)
8. Jarosław Hampel (Polska) - 8 (0,3,1,0,3,1)
9. Chris Holder (Australia) - 7 (3,2,0,0,2)
10. Niels Kristian Iversen (Dania) - 7 (2,1,0,1,3)
11. Greg Hancock (USA) - 7 (2,2,1,0,2)
12. Martin Vaculik (Słowacja) - 6 (1,d,3,2,0)
13. Antonio Lindbaeck (Szwecja) - 5 (0,0,2,2,1)
14. Tomasz Gollob (Polska) - 3 (0,0,1,0,2)
15. Ales Dryml (Czechy) - 3 (1,1,0,1,0)
16. Josef Franc (Czechy) - 2 (0,0,0,2,0)
Bieg po biegu:
1. Zagar, Iversen, Dryml, Gollob
2. Pedersen, Sajfutdinow, Kasprzak, Franc
3. Woffinden, Lindgren, Jonsson, Hampel
4. Holder, Hancock, Vaculik, Lindbaeck
5. Zagar, Kasprzak, Lindgren, Lindbaeck
6. Woffinden, Holder, Iversen, Franc
7. Hampel, Hancock, Pedersen, Gollob
8. Sajfutdinow, Jonsson, Dryml, Vaculik (d/s)
9. Vaculik, Zagar, Hampel, Franc
10. Kasprzak, Jonsson, Hancock, Iversen
11. Sajfutdinow, Lindgren, Gollob, Holder
12. Woffinden, Lindbaeck, Pedersen, Dryml
13. Pedersen, Zagar, Jonsson, Holder
14. Sajfutdinow, Lindbaeck, Iversen, Hampel
15. Woffinden, Vaculik, Kasprzak, Gollob
16. Lindgren, Franc, Dryml, Hancock
17. Sajfutdinow, Hancock, Woffinden, Zagar
18. Iversen, Lindgren, Pedersen, Vaculik
19. Jonsson, Gollob, Lindbaeck, Franc
20. Hampel, Holder, Kasprzak, Dryml
21. Sajfutdinow, Kasprzak, Lindgren, Jonsson
22. Woffinden, Pedersen, Hampel, Zagar
Finał: Woffinden, Kasprzak, Pedersen (u), Sajfutdinow (t)
Dobre wiadomości napłynęły w sprawie Cuprum Stilonu Gorzów.