2013-08-28, Sport
Trzecie zwycięstwo odnieśli piłkarze Stilonu Gorzów, którzy dzisiaj pokonali przed własną publicznością Ilankę Rzepin 1:0. Gola na wagę trzech punktów z rzutu karnego zdobył Paweł Posmyk.
Gorzowianie na razie grają tylko na własnym boisku i w pełni wykorzystują ten atut. Po zwycięstwach nad Bystrzycą Kąty Wrocławskie 2:0 oraz Lechią Dzierżoniów 2:1, tym razem bez punktów stadion przy ul. Olimpijskiej opuścili piłkarze z Rzepina. Od razu jednak trzeba zaznaczyć, że goście zasłużyli na pochwałę za walkę do ostatnich sekund, pomimo że od 37 minuty grali w osłabieniu. Stało się to po wykluczeniu Damiana Chanasa, który sfaulował w polu karnym wychodzącego na czystą pozycję Pawła Posmyka i zobaczył czerwoną kartkę, a sam poszkodowany zamienił rzut karny na gola.
- Nie mam pretensji do zespołu za ambitną postawę, za chęć doprowadzenia do remisu, mam natomiast pretensje, że w kolejnym spotkaniu moi piłkarze nie potrafią wykorzystać doskonałych okazji do zdobycia bramek. Przecież my dzisiaj powinniśmy być w czubie tabeli, a nie zajmować przedostatniej lokaty z dorobkiem zaledwie jednego punktu – nie mógł zrozumieć trener Ilanki Kamil Michniewicz.
Ilanka rzeczywiście grała ambitnie, ale dlatego, że na bardzo dużo pozwolili im gospodarze. To było naprawdę wyjątkowo słabe spotkanie w wykonaniu stilonowców, o którym trener Tomasz Jeż powiedział, że najchętniej chciałby szybko wymazać je z pamięci.
- Nie mogę być zadowolony z gry piłkarzy, w drugiej połowie byłem ich postawą bardzo zdenerwowany, ale nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem wejść na boisko i pokazać im, jak mają grać. A mieli przede wszystkim zagrać bardziej otwartą piłkę, skupić się na dynamicznych atakach i bronić wyższym pressingiem. Niewiele z tych założeń taktycznych udało się zrealizować. Dlatego cieszą mnie tylko punkty – przyznał po ostatnim gwizdku sędziego opiekun Stilonu.
O ile jeszcze w pierwszej połowie Stilon starał się grać do przodu, próbował konstruować akcje, o tyle w drugich 45 minutach chwilami widzieliśmy kopaninę, a nie grę w piłkę. Wynikało to zapewne z kilku przyczyn. Po pierwsze, nie wszyscy nasi piłkarze radzą sobie jeszcze z presją wynikającą z występów w wyższej lidze. Po drugie, gorzowianom brakuje rytmiczności w rozgrywaniu spotkań, gdyż ich dwa wyjazdowe pojedynki zostały przełożone i po trzecie wreszcie Ilanka zagrała bardzo twardo, krótko kryła, przez co nie pozwoliła na rozwinięcie skrzydeł gospodarzom.
W samej końcówce meczu goście mogli wyrównać, ale nie po raz pierwszy świetnie w bramce zachowywał się Dawid Dłoniak, który jest prawdziwą ostoją zespołu. – Gram na takiej pozycji, że moją rolą jest bronić dostępu do bramki i cieszę się, jak kończę mecz z czystym kontem – powiedział Dawid Dłoniak.
Dzisiaj w Karninie zagrał też Piast, ale nie będzie on miło wspominał występu przeciwko rezerwom Śląska Wrocław. Gospodarze tylko przez pierwsze pół godziny dorównywali kroku dużo lepszym rywalom. Porażka 1:5 chwały podopiecznym trenera Mariusza Niewiadomskiego nie przynosi. Jest to już trzecia przegrana Piasta w tej rundzie.
W sobotę Stilon rozegra pierwszy w sezonie wyjazdowy mecz i od razu udaje się do trzeciej drużyny w tabeli, jednego z kandydata do awansu, ekipy Foto-Higieny Gać.
- Jest to nasz najdalszy wyjazd i wierzę, że powrócimy z niego zadowoleni. Uważam, że za trzy dni zagramy dużo lepiej – przewiduje Tomasz Jeż.
Z kolei Piast Karnin wybiera się na pojedynek z rezerwami Zagłębia Lubin i nie jest faworytem.
Robert Borowy
Stilon Gorzów - Ilanka Rzepin 1:0 (1:0)
Bramka: Posmyk (37 z karnego)
Stilon: Dłoniak - Somrani, Kozioła, Suchowera, Szwiec - Timoszyk (79. Wiszniewski), Świtaj (90. Kaniewski), Maliszewski, Szałas, Sędziak (45. Ziajka), Posmyk (86. Werbski).
Piast-Gorzów Karnin - Śląsk II Wrocław 1:5 (0:1)
Bramki: Żeno (85) dla Piasta oraz Przybylski 3 (32, 88, 90), Łuczak (61) i Majcher (81) dla Śląska.
Piast: Talarczyk - Wawrzyniak, Buda, Spiliszewski (75. Pakuła), Zdrojewski, Wieczorek, Weyer, Rutkowski (46. Ł. Paczkowski), Startek (53. Szamotulski), Bednarz (46. M. Paczkowski), Żeno.
W ostatnim w tym sezonie meczu przed własną publicznością piłkarze ręczni Rajbudu Stali Gorzów zmierzyli się z silnym zespołem Gwardii Koszalin.