2013-10-04, Sport
Już w sobotę na toruńskiej Motoarenie oficjalnie poznamy nowego indywidualnego mistrza świata na żużlu. Kandydatów do tego tytułu jest dwóch – Tai Woffinden i Jarosław Hampel.
Zdecydowanie większe szanse na złoty medal ma Brytyjczyk, który w klasyfikacji generalnej prowadzi przed naszym reprezentantem różnicą 16 punktów. Do mistrzowskiego tytułu wystarczy mu zdobycie sześciu oczek. I to pod warunkiem, że Jarosław Hampel wygrałby wszystkie wyścigi. Każda strata punktu przez Polaka obniża poprzeczkę dla Taia Woffindena. Dlatego nie należy spodziewać się cudu i raczej złoty krążek pojedzie na Wyspy Brytyjskie, natomiast żużlowiec zielonogórskiego Falubazu skupi się na obronie srebrnego medalu. Ma on duże szanse na drugie miejsce, gdyż goniący go ,,gorzowianin’’ Niels Kristian Iversen nie dość, że traci do Hampela sześć punktów, to jeszcze boryka się z bolesną kontuzją żeber i jego występ nadal stoi pod znakiem zapytania. Choć z każdą godziną szansę na start rosną o czym świadczy czwartkowy trening na gorzowskim torze. Jak powiedział prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora ,,PUK’’ chce jak najlepiej przygotować się do toruńskiego turnieju oraz sprawdzić, w jakiej znajduje się formie fizycznej.
- To naturalne, że daliśmy naszemu zawodnikowi możliwość treningu przed bardzo ważnymi dla niego zawodami. Niels ma szansę zdobyć medal indywidualnych mistrzostw świata i jeżeli możemy mu pomóc, to czynimy. W sobotę będę trzymał kciuki za reprezentantów Polski i oczywiście za Iversenem. To jest dla nas szczególna postać. Kiedy przychodził do naszego klubu nawet nie sądziliśmy, że może zostać prowadzącym parę w ekstralidze, a teraz jest jej jednym z najjaśniejszych punktów. Wspaniale się rozwinął i mam nadzieję, że stanie na podium mistrzostw świata jako najlepszy z Duńczyków i jednocześnie zawodnik gorzowskiej Stali - dodał prezes nadwarciańskiego klubu.
Duńczyk prawdopodobnie zjawi się więc na starcie, ale czy będzie w stanie skutecznie jeździć? Jeżeli nie, to przed szansą wyprzedzenia go i sięgnięcia po brązowy medal staną Nicki Pedersen, Greg Hancock a nawet Matej Zagar.
Toruń po raz czwarty będzie gościł finalistów Grand Prix. I zawsze na świetnie przygotowanym torze bardzo dobrze spisują się polscy żużlowcy. Już podczas debiutu w 2010 roku całe podium zostało zajęte przez biało-czerwonych. Wygrał Tomasz Gollob przed Rune Holtą i Jarosławem Hampelem. Ten ostatni rok później zajął drugą pozycję za Andreasem Jonssonem a przed debiutującym w SGP Darcym Wardem. Natomiast w ubiegłym roku w niecodziennych okolicznościach triumfował Antonio Lindbaeck, który skorzystał na defekcie motocykla prowadzącego w finałowym wyścigu Chrisa Holdera. Na drugim stopniu podium stanął Tomasz Gollob a trzeci był Greg Hancock. Ubiegłoroczny turniej kibice zapamiętali jednak z innego powodu. To w grodzie Kopernika niemal do ostatniego wyścigu trwała dramatyczna walka o złoty medal w mistrzostwach pomiędzy Chrisem Holderem i Nickim Pedersenem. Ostatecznie główne trofeum przypadło Australijczykowi, który tym razem nie będzie mógł pokazać się publiczności na torze. Podobnie jak Emil Sajfutdinow czy Tomasz Gollob. Wszyscy oni przedwcześnie musieli zakończyć sezon w wyniku poważnych kontuzji. Zresztą pod tym względem jest to fatalny rok, gdyż ze światowej czołówki niewielu zawodników uniknęło mniejszych lub większych urazów.
W Toruniu walka będzie toczyła się więc o wszystkie kolory medali, a także o utrzymanie się w cyklu na przyszły rok. Choć, podobnie jak w przypadku miejsc na podium, również w tej części klasyfikacji sytuacja jest dosyć klarowna. Z zawodników znajdujących się poza pierwszą ósemką szanse na awans do górnej części tabeli i automatyczne zapewnienie sobie miejsca na przyszłoroczne turnieje Grand Prix mają Fredrik Lindgren oraz Krzysztof Kasprzak. Jednak ich straty punktowe do będącego na wspomnianej ósmej pozycji Darcy Warda są znaczące. Szwed traci 12 punktów a kapitan gorzowskiej Stali o jedno oczko więcej. Jeżeli dodamy do tego, że Krzysztof Kasprzak nie musi się sprężać, bo – jak wiadomo – on wywalczył już miejsce w SGP na 2014 roku w challengu, to okaże się, że tylko Lindgren spróbuje powalczyć, ale oceniając realnie na on znikome szanse wyprzedzenia triumfatora niedzielnej Zlatej Prilby.
Czy w tej sytuacji sobotnie zawody będą nijakie? Nie, gdyż cechą Grand Prix jest to, że zawodnicy zawsze walczą o wygranie pojedynczego turnieju, gdyż dla nich jest to ważne wydarzenie. Dlatego należy spodziewać się fajnej walki, dobrego ścigania i świetnej atmosfery na trybunach, choć zapewne gdzieś tam w kuluarach dominującym tematem będzie obecna afera w Speedway Ekstralidze wywołana przez działaczy Unibaksu Toruń.
Tradycyjnie relację z ostatniego tegorocznego Grand Prix przeprowadzi stacja CanalPlus. Początek turnieju o godzinie 19.00
Robert Borowy
Lista startowa:
1. Adrian Miedziński (Polska)
2. Leon Madsen (Dania)
3. Fredrik Lindgren (Szwecja)
4. Troy Batchelor (Australia)
5. Krzysztof Kasprzak (Polska)
6. Greg Hancock (USA)
7. Matej Zagar (Słowenia)
8. Andreas Jonsson (Szwecja)
9. Tai Woffinden (Wielka Brytania)
10. Darcy Ward (Australia)
11. Martin Vaculik (Słowacja)
12. Niels Kristian Iversen (Dania)
13. Jarosław Hampel (Polska)
14. Ales Dryml (Czechy)
15. Antonio Lindbaeck (Szwecja)
16. Nicki Pedersen (Dania)
Rezerwowi:
17. Paweł Przedpełski (Polska)
18. Kamil Pulczyński (Polska)
W ostatnim w tym sezonie meczu przed własną publicznością piłkarze ręczni Rajbudu Stali Gorzów zmierzyli się z silnym zespołem Gwardii Koszalin.