2013-10-12, Sport
Gorzowskie koszykarki pokonały Widzew Łódź 85:70, choć wygrana wcale łatwo im nie przyszła. Dopiero piorunująca końcówka spotkania zadecydowała o zdobyciu przez akademiczki kompletu punktów.
Jeszcze na początku czwartej kwarty podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego przegrywały 65:69 i 69:70. Od tego momentu nastąpiło jednak gorzowskie tsunami. Miejscowe wręcz zmiotły z parkietu rywalki, które przez niespełna siedem minut nie zdobyły choćby jednego punktu, natomiast nasze w tym czasie rzuciły 16 oczek.
- Wiedziałem, że będzie to trudny mecz, ale nie spodziewałem się, iż będziemy mieli tak kolosalne problemy w defensywie. Zwłaszcza w drugiej kwarcie, w której straciliśmy aż 29 punktów – nie mógł zrozumieć gorzowski szkoleniowiec.
Nasz zespół przystąpił do pojedynku mocno osłabiony, ponieważ w ostatniej chwili wyleciała Izabela Piekarska (skręcona kostka), co w połączeniu z wcześniejszą kontuzją Andrei Riley miało bardzo duży wpływ na możliwości kadrowe. I brak naszego centra dał się szybko zauważyć. W pierwszej połowie akademiczki słabo grały pod własnym koszem. Nie mogły poradzić sobie zwłaszcza z Olivią Tomiałowicz. Dobrze, że chociaż w ofensywie prezentowały się lepiej niż w dwóch wcześniejszych spotkaniach, przez co łodzianki nie odskoczyły na jakąś gigantyczną różnicę. Ale w pewnym momencie było już dziewięcioma punktami na korzyść ekipy prowadzonej przez trenera Janusza Wierzbickiego i zapachniało sporą niespodzianką.
Na szczęście w trudnym momencie charakter pokazały siostry Beata i Katarzyna Jaworskie. Ta pierwsza zaczęła świetnie radzić sobie w obronie, a jej siostra wykorzystując fakt, że rywalki całą uwagę skupiły na krycie bardzo skutecznie grającej Chinezy Nwagbo, zaczęła rzucać kosz za koszem i stała się cichą bohaterką naszego zespołu.
- Kasia miała dzisiaj fenomenalnie ustawiony celownik i zdobywała bardzo ważne punkty – pochwaliła młodszą koleżankę Magdalena Losi (na zdjęciu), która również zagrała bardzo dobre spotkanie.
Oczywiście największą gwiazdą była wspomniana Chineze Nwagbo, która rządziła pod koszem rywalek. Wyjątkowo rzadko się zdarza, żeby w polskiej lidze kobiecej jedna zawodniczka rzuciła 35 punktów, z czego 30 z gry przy 75-procentowej skuteczności. Od razu zaznaczmy, że Amerykanka trafiała tylko za dwa punkty (ani razu nie rzucała zza linii 6,75 m). Do tego zaliczyła 18 zbiórek, z czego osiem w ofensywie.
- Przegraliśmy w zbiórkach, bo rezultat 31:51 na naszą niekorzyść jest zbyt wysoki. Do tego trudno wygrać, mając przeciwko sobie tak fantastycznie usposobioną Nwagbo. Jeżeli dodam, że mieliśmy więcej strat to trudno było wygrać ten mecz. Gratuluję Darkowi i całej gorzowskiej drużynie – ocenił trener Widzewa, znany i szanowany również w Gorzowie Janusz Wierzbicki.
W najbliższą środę akademiczki pojadą do Polkowic, gdzie zmierzą się z mistrzyniami kraju. Początek spotkania o godz. 17.45.
Robert Borowy
KSSSE AZS PWSZ Gorzów - Widzew Łódź 85:70 (18:16, 20:29, 23:19, 24:6)
KSSSE AZS PWSZ: Nwagbo 35, Losi 17 (2x3), Spani 15 (3), K. Jaworska 13, Dźwigalska 0 oraz Trębicka 5 (1), B. Jaworska 0, Szajtauer 0, Kopciuch 0.
Widzew: Tomiałowicz 23 (4), Pawlak 16, Bednarek 14 (1), Croock 6, Rzeźnik 2 oraz Dziwińska 7 (1), Paranowska 2, Zapart 0.
No to lecimy dalej z transferami! Gorzów to jej dom, więc nie może być inaczej.