2013-11-16, Sport
Przykrej porażki 73:80 doznały gorzowskie koszykarki w bardzo ważnym spotkaniu z Kingiem Wilki Morskie Szczecin i ich szanse na awans do czołowej szóstki po rundzie zasadniczej zostały mocno zredukowane.
- Nie spodziewałem się wygranej w Gorzowie, dlatego jestem miło zaskoczony i bardzo chciałbym podziękować dziewczętom za wspaniałą walkę – powiedział uradowany trener beniaminka ekstraklasy Krzysztof Koziorowicz.
Gorzowianki bardzo dobrze zagrały tylko przez pierwsze 18 minut. W tym czasie prezentowały widowiskową i skuteczną grę pod koszem rywalek, dobrze również broniły i choć przyjezdne dwoiły się i troiły nie były w stanie przeciwstawić się świetnie naoliwionej gorzowskiej maszynie. Nasze prowadziły w pewnej chwili 36:21, potem było 41:27, ale w końcówce drugiej kwarty nastąpiła mała zadyszka i tuż przed przerwą przyjezdne odrobiły kilka punktów. Wynik 44:34 do przerwy pozwalał jednak z optymizmem czekać na drugą połowę.
Niestety, po zmianie stron gospodynie gasły w oczach. Wystarczyły dwie minuty a prowadzenie zmalało do czterech punktów (46:42). Potem nastąpił jeszcze zryw podopiecznych trenera Dariusza Maciejewskiego, po trafieniu za trzy punkty Taber Spani akademiczki odzyskały dwucyfrowe prowadzenie (54:43), lecz to był ostatni tak korzystny wynik. Potem nastąpiła seria ośmiu straconych z rzędu punktów i choć tuż przed zakończeniem trzeciej kwarty Izabela Piekarska oraz Magdalena Losi zdobyły pięć punktów to jednak widać było w drużynie zmęczenie oraz brak pewności w grze.
Na ostatnią kwartę zespoły wyszły przy stanie 64:57 i zebrani w hali kibice bardzo liczyli na utrzymanie tej siedmiopunktowej przewagi.
- Niestety, w ostatnich dziesięciu minutach zagrałyśmy bardzo słabo. Przede wszystkim straciłyśmy swój rytm i nie potrafiłyśmy już powrócić do swojego stylu. Do tego rywalki świetnie rzucały i tylko pozostaje nam im pogratulować – nie kryła rozczarowania Izabela Piekarska, która akurat zaliczyła jedno z lepszych swoich spotkań.
W decydującej odsłonie gorzowianki grały bardzo nieskutecznie. Nie potrafiły wypracować sobie żadnych klarownych sytuacji, zupełnie siadła im gra po obwodzie, dlatego punktów szukały ze strefy podkoszowej, ale ,,Wilczyce’’ dobrze pokryły ten obszar boiska i na niewiele pozwalały naszym zawodniczkom. Do tego w ataku szalała Naketia Swanier, świetnie ją wspomagały Agnieszka Kaczmarczyk, Aneta Kotnis i Klaudia Sosnowska. Szczecinianki dosyć szybko wyrównały, potem zbudowały sobie kilkupunktową przewagę i pewnie zwyciężyły. Dość powiedzieć, że w ostatnich dziesięciu minutach gorzowianki nie były w stanie zdobyć punktu z dystansu lub nawet z półdystansu. Z dziewięciu oczek, jakie wywalczyły aż pięć było z rzutów osobistych oraz cztery spod samego kosza.
- Myślę, że o zwycięstwie szczecinianek zadecydowały skuteczne rotacje kadrowe. Dziewczyny, które wchodziły z ławki zdobyły 15 punktów, u nas tylko trzy. Do tego w najważniejszych momentach rywalki trafiały za trzy, u nas siadła ta skuteczność. Liga jeszcze trwa, pozostało osiem spotkań, będziemy walczyli, może uda się awansować – stwierdził po meczu wyraźnie podłamany szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ.
Szkoda tej porażki poniesionej w dużej części na własne życzenie. Dlaczego tak się stało? Głębszą analizę musi wykonać nasz sztab szkoleniowy, który przecież doskonale zna każdą zawodniczkę, jej cechy motoryczne i mentalne, a także sportowe umiejętności. Wydaje się jednak, że ciągła gra praktycznie piątką koszykarek jest ponad ich siły. Było widać to właśnie w czwartej kwarcie, kiedy przestał im zupełnie ,,siedzieć’’ rzut. Ze zmęczenia. Brakuje po prostu większej rotacji, zwłaszcza we wcześniejszych fragmentach meczu, tak by zachować więcej sił na decydujące minuty. I nie chodzi tu o jednoczesną wymianę całej piątki, jak to kiedyś mogliśmy czynić mając dłuższą ławkę dobrych zawodniczek. Dzisiaj mogą wystarczyć krótkie zmiany na jednej, maksymalnie na dwóch pozycjach jednocześnie. Coś na wzór zmian hokejowych, celem dania złapania oddechu liderkom. Jest to temat na pewno do przemyślenia. Pytanie tylko, czy nie jest już za późno…
Robert Borowy
KSSSE AZS PWSZ Gorzów - KING Wilki Morskie Szczecin 73:80 (27:16, 17:18, 20:23, 9:23)
KSSSE AZS PWSZ: Nwagbo 22, Losi 15 (3x3), Piekarska 14 (2), Spani 12 (2), Zoll 7 oraz Dźwigalska 3, Trębicka 0.
King Wilki Morskie: Swanier 24 (3), Kaczmarczyk 17 (1), Sosnowska 11 (1), Radwan 9 (2), Erving 4 oraz Kotnis 7 (1), Cebulska 3 (1), Teclemariam 3, Mrozińska 2, Stasiuk 0.
Tej wiadomości nigdy nie chcieliśmy usłyszeć, ale niestety. Usłyszeliśmy ją równo rok temu, kiedy to w gorzowskim szpitalu odszedł jeden z najlepszych żużlowców Stali Gorzów w historii klubu.