Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Filipa, Sylwany, Witalisa , 10 lipca 2025

Na ostrym wirażu – Potrzeba zmian

2013-12-03, Sport

Czy Tomasz Gollob pojedzie w przyszłym roku w turniejach Grand Prix jako stały jego uczestnik? Jak donosi Przegląd Sportowy siedmiokrotny medalista indywidualnych mistrzostw świata jeszcze nie wysłał do organizatorów swojej decyzji, choć termin upłynął 2 grudnia.

medium_news_header_5779.jpg
FOT. ROBERT BOROWY

 

W zeszłym roku ze startów w mistrzostwach zrezygnował Jason Crump, w przerwie zimowej zaś Australijczyk z dnia na dzień zakończył karierę. Jeszcze kilka dni temu decyzję o rezygnacji z udziału w Grand Prix poważnie rozważał Emil Sajfutdinow. Co się dzieje, chciałoby się w tym miejscu zapytać…

Czas leci nieubłaganie i odejścia takich zawodników jak Jason Crump czy ewentualnie Tomasza Golloba są wkalkulowane w sportowe życie. Zastanawiają jednak okoliczności. To nie jest już przypadek, że tak charyzmatyczni zawodnicy porzucają walkę w niejasnych okolicznościach. Oczywiście w przypadku Golloba jeszcze nie mamy stuprocentowej pewności, gdyż BSI jest gotowe zrobić wyjątek i przedłużył Polakowi czas na zastanowienie się, ale mleko już się rozlało. Grand Prix w ekspresowym tempie zaczyna tracić wizerunkowo. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, ale najistotniejsze to zbyt duża liczba turniejów, zgoda na stosowanie niebezpiecznych tłumików, a ostatnio też bzdurna próba zniszczenia mistrzostw Europy. Oczywiście w tle tego wszystkiego są ponadto sprawy finansowe. BSI płaci zawodników za jeden turniej wielokrotnie mniej niż mają oni za mecz ligowy w Polsce. A nakłady na starty w mistrzostwach są bardzo duże, gdyż w tak silnej obsadzie zdobywanie punktów przychodzi zdecydowanie trudniej niż w lidze.

Jeżeli BSI wraz ze światową federacją nie usiądą do stołu i nie przemyślą pewnych rzeczy to przyszłość Grand Prix widzę w czarnych kolorach. Nie może być tak, że na organizowaniu mistrzostw świata wszyscy wokół chcą tylko porządnie zarabiać. Tak się nie da, gdyż w pewnym momencie wyschnie źródło finansowania. Na razie największe pieniądze pochodzą z Polski. Może nadszedł już czas, żeby wreszcie zacząć też słuchać Polaków, bo choć czasami mamy smykałkę do podejmowania przedziwnych decyzji, to jednak w niektórych aspektach proponujemy lepsze rozwiązania od tych stosowanych przez BSI. Oczywiście organizacja ta zrobiła wiele dobrego, lecz w ostatnich latach skupiła się tylko na wypychaniu sobie sakiewek.

Brak Crumpa, być może Golloba oczywiście nie spowoduje upadku cyklu. Nawet jak za rok, dwa odejdzie Greg Hancock, po nim Nicki Pedersen mistrzostwa będą. Problem tkwi jednak w malejącej liczbie autentycznych gwiazd, będących siłą napędową rozwoju mistrzostw. Jarosław Hampel, nawet jak zdobędzie mistrza świata, nigdy nie zastąpi Tomasza Golloba. Chris Holder musi jeszcze przez dziesięć kolejnych lat jeździł na najwyższym poziomie, żeby choć w połowie dorównać Jasonowi Crumpowi. Niels Kristian Iversen może przez kolejne lata wygrywać z Nickim Pedersenem, ale to ten drugi już przeszedł do historii Grand Prix jako wojownik najwyższych lotów.

Co zrobić, żeby wykreować nowe gwiazdy? Żużel musi znowu stać się bardziej widowiskowy. Gwiazdami będą ci, którzy swoimi nieszablonowymi, ale również widowiskowymi akcjami na torze zyskają sympatię kibiców. Dzisiaj takich wojowników brakuje, bo na twardych, równiutkich torach przy felernych tłumikach można co najwyżej przejechać cztery okrążenia. Owszem, mamy paru widowiskowo jeżdżących żużlowców, lecz niektórzy nawet nie są brani pod uwagę przy dobieraniu obsady na Grand Prix (patrz: Grisza Łaguta).

Następna sprawa to zmniejszenie ilości turniejów. Trzeba powrócić do czasów, gdzie zawody Grand Prix stanowiły wielkie wydarzenie i przez to wzbudzały duże zainteresowanie. Maksymalna liczba turniejów w Europie nie może przekraczać 6-7. Do tego jakiś turniej na antypodach lub w USA. Należy również dążyć do kreowania nowych zawodników, a nie ciągłego stawiania na żużlowców, którzy jeżdżą w tym Grand Prix, ale jakby ich tam nie było. Jak się w tym sezonie patrzyło na Fredkę Lindgrena, Andreasa Jonssona, Antonio Lindbaecka, Martina Vaculika, Krzysztofa Kasprzaka, a wcześniej na Chrisa Harrisa, Hansa Andersena, Petera Ljunga to się miało wrażenie, że zawodnicy ci jeżdżą za karę. Oczywiście niektórzy z nich startują, bo wywalczyli awans. Bywa też, że ktoś dostaje dziką kartę, a potem ma bardzo słaby sezon. Uważam, że przy konstruowania listy startowej trzeba zaprezentować większą odwagę. Na pewno poszedłbym w kierunku zmniejszenia stałej grupy zawodników o przynajmniej jedno miejsce i wtedy przejściowe dzikie karty dawałbym młodych, walecznych zawodnikom. I to nie jedną w sezonie, ale przynajmniej na 3-4 turnieje, żeby poznali atmosferę zawodów i w praniu przekonali się, czy mogą w niedalekiej przyszłości podjąć rywalizację. Dlatego już dzisiaj puściłbym na głęboką wodę Michaela Jepsena Jensena, Patryka Dudka, Thomasa Jonassona, Przemka Pawlickiego czy Bartka Zmarzlika. Każdy z nich powinien dostać szansę pojechania chociaż po trzy turnieje. Przykład Darcy Warda pokazuje, że dzisiaj siła tkwi w młodych…

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x