2013-12-07, Sport
Tak jak przewidywaliśmy siatkarze Rajbudu Meprozet GTPS szybko i gładko odprawili z kwitkiem Oriona Sulechów w kolejnym meczu II ligi.
Gorzowianie, co o nich nie mówić, nie są aż tak słabym zespołem, żeby nie poradzić sobie z ledwo umiejącymi odbijać piłkę siatkarzami z południa województwa lubuskiego. Przy czym trzeba od razu zaznaczyć, że gościom nie można było odmówić ambicji i zagrali na tyle, na ile obecnie umieją. Początkowo próbowali dotrzymywać kroku gospodarzom, ale od stanu 6:6 w pierwszym secie zaczęła uwidaczniać się przewaga lepiej wyszkolonych technicznie naszych zawodników.
W drugim secie sporo emocji było na początku, kiedy to Orion zdobył pierwszy, drugi, trzeci i czwarty punkt. Zrobiło się 0:4, po chwili było 2:6. Potem nasi wyrównali, a od stanu 11:11 nastąpiła prawdziwa demolka. Gorzowianie zdobyli 14 przy zaledwie 3 punktach sulechowian. W ostatnim czasie początkowo dominował GTPS, potem na skutek ich nonszalancji gra się wyrównała, ale kiedy zrobiło się 15:15 trener Kocik ostrym wzrokiem spojrzał na zawodników i ci szybko skończyły partię oraz całe spotkanie.
- Jestem zadowolony z tego meczu, uważam że zawodnicy zagrali dobrze i cieszę się, że wreszcie we własnej hali pokazaliśmy kilka ciekawych zagrań – krótko ocenił występ graczy Krzysztof Kocik.
Szkoda tylko, że trybuny świeciły pustkami. Nie po raz pierwszy zresztą. Wydaje się, że działacze klubu powinni pomyśleć nad zachęceniem miłośników siatkówki do częstszego przychodzenia do hali. Bo granie bez kibiców nie jest również motywujące dla siatkarzy. A przecież w Gorzowie znawców tej dyscypliny nie brakuje. Trzeba tylko do nich dotrzeć...
RB
Rajbud Meprozet GTPS Gorzów - Orion Sulechów 3:0 (25:20, 25:14, 25:20)
GTPS: Czapla, Janas, Troska, Ożarski, Krzywiecki, Wojtysiak - Januszewski (libero) oraz Maciejewicz, Trojan, Pękalski, Kocoń.
Tej wiadomości nigdy nie chcieliśmy usłyszeć, ale niestety. Usłyszeliśmy ją równo rok temu, kiedy to w gorzowskim szpitalu odszedł jeden z najlepszych żużlowców Stali Gorzów w historii klubu.