2013-12-07, Sport
- Polkowice nie są zespołem na zero punktów, ale wygrana z nimi w inauguracyjnej kwarcie 17:0 bardzo wzmocniła nasz zespół mentalnie – nie krył radości trener Dariusz Maciejewski po dzisiejszym pojedynku z CCC.
Od początku sezonu gorzowscy kibice basketu czekali na wielki występ swoich dziewcząt. I doczekali się, głównie za sprawą Sharnee Zoll, która do Gorzowa przyszła z… Polkowic już po rozpoczęciu rozgrywek.
- Nie, to że grałyśmy dzisiaj z moim niedawnym pracodawcą nie miało znaczenia. Znam naszą sytuację w tabeli i wiem, że musimy teraz zrobić wszystko, żeby wygrywać mecz za meczem, bo tylko to pozwoli nam awansować do pierwszej szóstki – powiedziała rozgrywająca KSSSE AZS PWSZ, ale kto dzisiaj był w hali przy ul. Chopina nie ma wątpliwości. Sharnee zagrała fenomenalnie. Wszędzie było jej pełno. Zdobyła 19 punktów, a jej wejścia pod kosz to była poezja basketu. Do tego miała dziewięć asyst, lecz te statystyki i tak nie oddają rzeczywistej jej gry. To ona była mózgiem zespołu i oglądając ją w akcji ręce same składały się do oklasków. Oczywiście w pojedynkę meczu by nie wygrała, dlatego słowa uznania należą się wszystkim pozostałym naszym koszykarkom.
- Mam inteligentne dziewczyny, dlatego nie obawiam się rozmawiać z nimi na temat taktyki. Dzisiaj opracowaliśmy kilka wariantów, które w zależności od sytuacji na parkiecie były wdrażane w życie. Wszystko się sprawdziło. Dla nas ta wygrana to jak tlen, ale już jesteśmy myślami przy następnej potyczce. Za tydzień w Rybniku zagramy mecz o wszystko – dodał nasz szkoleniowiec.
Spotkanie zaczęło się fenomenalnie dla gospodyń. Po niespełna sześciu minutach prowadziły 15:0. Potem przez kolejne minuty trafiły tylko raz, ale nikogo w hali to nie zmartwiło, bo mistrzynie Polski przez całą kwartę nie zdobyły nawet jednego punkty. Szok!
- Pierwszy raz w trenerskiej karierze coś takiego przeżywam i nie jest to miłe uczucie. Nie spodziewałem się takiego otwarcia i właśnie to wydarzenie rzutowało na resztę meczu – przyznał podłamany trener CCC Jacek Winnicki.
Na początku drugiej kwarty Magdalena Losi zdobyła kolejne trzy punkty i było już 20:0. Dopiero w tym momencie Walerija Musina trafiła spod kosza i przerwała strzelecką niemoc swojej drużyny. Od tego momentu gra się wyrównała i na przerwę zespoły schodziły przy stanie 35:17. W trzeciej kwarcie akademiczki początkowo utrzymywały, chwilami zwiększały różnicę (najwyższe prowadzenie było przy stanie 44:22), ale w końcówce grające bardzo twardo w ataku i szczelnie w obronie polkowiczanki zmniejszyły straty do 11 punktów. Kiedy przez kilka minut ostatniej odsłony gospodynie kontrolowały wynik stało się jasne, że niespodzianka stanie się faktem. Ambitnie walczące mistrzynie w ostatnich akcjach spotkania zmniejszyły różnicę, lecz dogonić akademiczek nie miały już szans.
- Nie wygrywa się meczu, kiedy punktuje się w trzech kwartach – już na zakończenie dodał Jacek Winnicki.
Robert Borowy
KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - CCC Polkowice 69:61 (17:0, 18:17, 16:23, 18:21)
KSSSE AZS PWSZ: Sharnee Zoll 19, Chineze Nwagbo 14, Taber Spani 12, Izabela Piekarska 9, Magdalena Losi 9, Katarzyna Dźwigalska 6, Claudia Trębicka 0, Magdalena Szajtauer 0.
CCC: Janel McCarville 16, Belinda Snell 14, Jelena Skerovic 8, Magdalena Leciejewska 7, Walerija Musina 5, Paulina Misiek 5, Dominika Owczarzak 4, Teja Oblak 2, Agnieszka Majewska 0, Agata Szczepanik 0.
Tej wiadomości nigdy nie chcieliśmy usłyszeć, ale niestety. Usłyszeliśmy ją równo rok temu, kiedy to w gorzowskim szpitalu odszedł jeden z najlepszych żużlowców Stali Gorzów w historii klubu.