2014-02-12, Sport
Temat tłumików w światowym żużlu jest nakręcany od chwili, kiedy Światowa Federacja Motocyklowa (FIM) postanowiła wspaniałomyślnie uszczęśliwić zawodników i wprowadzić felerne wydechy o konstrukcji uniemożliwiającej łatwe i szybkie wydostawanie się spalin na zewnątrz.
Efektem stosowania tych urządzeń jest szybsze zużywanie się silników, zwłaszcza wypalanie gniazd zaworowych, jak również utrata pełnej kontroli nad prowadzonym motocyklem. Żużlowcy narzekają, że największe problemy są przy gwałtownym zamknięciu manetki gazu. Motocykl na ten manewr reguluje z opóźnieniem. Liczonym oczywiście w ułamkach sekundy, ale ta chwila często doprowadza do niebezpiecznych sytuacji na torze, w konsekwencji licznych upadków i kontuzji. W tym ciężkich. Niektórzy eksperci uważają nawet, że śmiertelne wypadki Lee Richardsona czy Matija Duha mogły mieć związek w felernymi wydechami, choć nigdy zapewne pewności tej mieć nie będziemy. W każdym razie stosowane od trzech sezonów (w przypadku juniorów od czterech) tłumiki narobiły wiele zła, przyczyniły się w dużym stopniu do spadku atrakcyjności widowisk żużlowych. Motocykle z nowymi ,,rurami’’ nie są na tyle elastyczne, by można było na nich na bardzo krótkim odcinku uzyskiwać odpowiednie przyspieszenia i dzięki temu popisywać się fajnymi atakami. Zwłaszcza po zewnętrznej części toru, gdzie motocykl musiał nabrać odpowiedniej mocy, żeby się maksymalnie rozpędzić. Wielu zawodników już zrezygnowało z kontynuowania karier sportowych. Ot choćby Jason Crump. Prawdą jest też, że Tomasz Gollob odpuścił teraz starty w Grand Prix, gdyż już wie, że na nowych tłumikach mistrza świata nie zdobędzie. A walka o niższe pozycje nie interesuje go, jak już ma ścigać się na tym sprzęcie to co najwyżej w mistrzostwach Europy, gdzie obsada jest słabsza i łatwiej jest wygrywać.
Życie nie znosi próżni i skoro pojawiła się pewna pustka na rynku pojawiła się też osoba, która postanowiła coś zmienić. Polski sędzia Leszek Demski dokładnie przestudiował przepisy w zakresie konstrukcji tłumików i wziąć się do pracy nad budową nowego. Takiego, który mógłby zadowolić wszystkich. Przygotował więc przelotowy wydech o parametrach, jakie narzucają przepisy FIM. Po wielu testach głośności okazało się, że tłumik pana Demskiego bez problemów może uzyskać homologację na nadchodzący sezon. Zwłaszcza, że komisja techniczna również pozytywnie oceniła samą konstrukcję urządzenia. I co się okazało? Trzy dni temu, kiedy miała zapaść ostateczna decyzja, komisja techniczna FIM odrzuciła wniosek o nadanie polskiemu tłumikowi homologacji. Nagle okazało się, że posiada on wady konstrukcyjne i jest za głośny. W sumie decyzja FIM powinna być spodziewana, gdyż trudno było członkom tej organizacji wpuszczać na rynek kolejnego producenta, zwłaszcza że ilość sprzedawanych rocznie tłumików jest mocno ograniczona. Gdyby do gry wszedł nasz wydech zapewne doprowadziłoby to do bankructwa kilku obecnych producentów. Żużel od lat ma swój jasny i stały podział. Jedni produkują, drudzy decydują, inni zarabiają, a za wszystko bez prawa głosu płacą Polacy. I taka jest prawda o światowym speedwayu.
Przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego Piotr Szymański przyznał jednak, że jest gotowy na dyskusję o natychmiastowym wprowadzeniu polskiego tłumika do rywalizacji rozgrywek ligowych w naszym kraju. Zwłaszcza, że działacze FIM nie zaprotestowali. Oczywiście zatwierdzenie tej decyzji nie ograniczałoby praw zawodników do korzystania z tłumików mających homologację FIM. I co się okazuje? Pojawiły się pierwsze protesty, niektórzy żużlowcy są przeciwni temu. Argumentując tym, że zdążyli przygotować sprzęt na nowy sezon, a wiadomo, że zmiana wydechu spowoduje potrzebę poszukiwania nowych ustawień motocykli. Z drugiej strony obserwujemy przedziwne ich zachowanie. To oni przez ostatnie trzy lata protestowali, narzekali, łamali sobie kości. I teraz kiedy pojawia się wybór nagle są niezadowoleni. Kompletnie niezrozumiała sytuacja. Do tego zawodnicy zapominają, że kibice nie chcą oglądać ciągłej jazdy gęsiego, a nowy tłumik daje przynajmniej nadzieję na lepsze widowiska. Oczywiście, żeby upewnić się w tej ocenie trzeba najpierw spróbować. Nie uda się tego uczynić, jeżeli tłumik sędziego Demskiego nie uzyska aprobacji i nie otrzyma homologacji PZMot.
Krzysztof Cegielski, który zawsze bierze stronę żużlowców tym razem nie ukrywa rozczarowania postawą niektórych z nich i w felietonie na łamach Przeglądu Sportowego napisał m.in., ,,żeby nie robić z kibiców idiotów’’. Pisze także, że przez ostatnie lata był mocno nakręcany przez zawodników, którzy ciągle do niego wydzwaniali i błagali, żeby działał w kierunku zmiany przepisów w zakresie stosowania tłumików, domagając się wprowadzenia przelotowych ,,rur’’. Były wychowanek Stali Gorzów jest zmartwiony, że niedawni jego koledzy z toru nagle zapomnieli o kwestiach bezpieczeństwa, patrzą tylko przez pryzmat własnego wyniku sportowego.
Nie tylko Krzysztof Cegielski, nie tylko Piotr Szymański, nie tylko ja i wielu kibiców żużla z niesmakiem zaczyna obserwować zachowanie żużlowców. Konsekwencją takiej postawy wcześniej czy później będzie całkowita ignorancja Polaków na salonach żużlowych. Już w tej chwili jesteśmy tylko krową dojną, ale niedługo będziemy jeszcze pętakiem, który co najwyżej będzie mógł plątać się w przedsionku salonów bez prawa głosu. Jeżeli sami nie potrafimy liczyć się z sobą, to kto będzie nas szanował?
Dlatego usilnie namawiam władze polskiego żużla, żeby podjęły stanowczą decyzję o dopuszczeniu tłumika pana Demskiego do wszystkich krajowych rozgrywek. A zawodnicy przeciwni temu mają pełne prawo jeździć na dotychczasowym szajsie…
Robert Borowy
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.