Krzysztof Kasprzak powraca do Grand Prix

2014-05-31, Sport

Żużlowy cyrk Grand Prix przenosi się do Pragi. Dzisiaj (31 maja) o godzinie 19.00 czeka nas czwarta tegoroczna odsłona indywidualnych mistrzostw świata na żużlu.

Już po raz osiemnasty najlepsi zawodnicy globu spotkają się na słynnej Markecie i pod względem ilości rozegranych turniejów stolica Czech zdecydowanie przewodzi w tej statystyce.

Kto jest faworytem dzisiejszej odsłony? Trudno przewidzieć, co zresztą pokazuje dotychczasowa historia Grand Prix w Pradze. Z obecnie jeżdżących w mistrzostwach żużlowców bardzo dobre wspomnienia ma Jarosław Hampel, który na osiem występów aż sześciokrotnie był w wielkim finale, choć nigdy nie triumfował. Trzykrotnie plasował się na drugiej pozycji (2004, 2007 i 2011), dwukrotnie na trzeciej (2005 i 2010) i raz był czwarty (2006). Kłopot w tym, że w ostatnich dwóch sezonach ,,Mały’’ nie zdołał już awansować do ostatniego wyścigu wieczoru. Po pięć razy w finałach pojechali Nicki Pedersen i Greg Hancock. Ten pierwszy aż trzykrotnie mijał linię mety na pierwszej pozycji, raz był drugi a przed rokiem stanął na najniższym stopniu podium. Amerykanin natomiast dwukrotnie wygrywał w Pradze, dwukrotnie był też drugi. Z pozostałych uczestników sobotnich zawodów na podium stawali Tai Woffinden, Matej Zagar, Fredrik Lindgren i Krzysztof Kasprzak. Brytyjczyk w efektownym stylu zwyciężył przed rokiem wyprzedzając Kasprzaka. Zagar i Lindgren stali na drugim stopniu podium odpowiednio w latach 2006 i 2009. Nas najbardziej oczywiście interesuje postawa Krzysztofa Kasprzaka, który po trzech tygodniach powraca na tor. I wciąż jest liderem Grand Prix. Kapitan Stali nie nastawia się jednak na jakiś konkretny rezultat. Jak zapowiada, chce w każdym wyścigu pojechać najlepiej jak potrafi, a poza tym występ w Pradze traktuje również jako dobre przetarcie przed niedzielnymi derbami. Zobaczymy, jak mu pójdzie, a przede wszystkim czy obciążenie związane z walką nie nadwyręży kontuzjowanego kolana.

Pozostali zawodnicy nigdy jeszcze nie dojechali do wielkiego finału. Pewnym zaskoczeniem może być fakt, że nie udało się to zwłaszcza Andreasowi Jonssonowi, który na Markecie pojechał już w dwunastu turniejach Grand Prix. Ciekawi jesteśmy jak spisze się Niels Kristian Iversen, który ciągle szuka ubiegłorocznej formy, ale jeszcze jej nie odnalazł. Może przyszedł wreszcie ten moment. Są też zawsze groźni ,,bliźniacy’’ z Australii. Chris Holder w Pradze wystąpił cztery razy, Darcy Ward dopiero zadebiutuje na tym torze w Grand Prix.

Pozostają jeszcze Kenneth Bjerre, Martin Smoliński, Troy Batchelor, Chris Harris i jadący z dziką kartą Vaclav Milik. Filigranowy Bjerre odbudował się już po kontuzji i może sprawić niespodziankę, a za takową uznamy awans do wielkiego finału. Co do Smolinskiego, to we wszystkich trzech tegorocznych turniejach Grand Prix awansował przynajmniej do półfinału. Czyżby utrzymał on wysoką dyspozycję i ponownie mocno namieszał w stawce? Batchelor również może być groźny, ale w jego przypadku trudno spodziewać się walki o czołowe miejsce. Wielu za ,,czarnego konia’’ uważa reprezentanta gospodarzy Vaclava Milika. Utalentowany czeski junior na własnym torze powinien pokusić się o kilka fajnych akcji. Ile przyniosą one mu punktów, zobaczymy…

Robert Borowy

Lista startowa Grand Prix Czech:

1. Niels Kristian Iversen (Dania)
2. Andreas Jonsson (Szwecja)
3. Jarosław Hampel (Polska)
4. Krzysztof Kasprzak (Polska)
5. Chris Harris (Wielka Brytania)
6. Kenneth Bjerre (Dania)
7. Tai Woffinden (Wielka Brytania)
8. Nicki Pedersen (Dania)
9. Fredrik Lindgren (Szwecja)
10. Martin Smolinski (Niemcy)
11. Troy Batchelor (Australia)
12. Darcy Ward (Australia)
13. Matej Zagar (Słowenia)
14. Chris Holder (Australia)
15. Vaclav Milik (Czechy)
16. Greg Hancock (USA)

17. Zdenek Holub (Czechy)
18. Michal Skurla (Czechy)