2014-09-16, Sport
Czy ktoś z piłkarskich kibiców Stilonu pamięta dzień 26 kwietnia 1981 roku?
W pierwszej chwili zapewne wielu osobom ta data nic nie powie, ale kiedy przypomnimy, że tego dnia w Szczecinie odbył się mecz na szczycie ówczesnej drugiej ligi (dzisiejsza I liga), w którym Pogoń przegrała ze Stilonem 3:4 od razu znajdą się tacy, którzy nie tylko pamiętają to spotkanie, ale nawet byli na stadionie przy ul. Twardowskiego.
Ten mecz przeszedł do historii Stilonu, choć na koniec tamtego sezonu to fani Pogoni mieli więcej powodów do radości, gdyż ich drużyna po dwóch latach powróciła do ekstraklasy. A już trzy lata później świętowała pierwszy z trzech dotychczas zdobytych medali w mistrzostwach Polski (brązowy) i w nagrodę zagrała dwa fantastyczne pucharowe pojedynki z FC Koeln, jedną z czołowych wówczas drużyn europejskich. I tę historię można zobaczyć na płocie okalającym szczeciński stadion, gdzie zostały zamieszczone duże zdjęcia piłkarzy oraz całych drużyn tworzących 66-letnią opowieść klubu. Na jednej z fotografii widzimy również zespół z 1981 roku z trenerem Jerzym Kopą, a na innym fotkę zespołu brązowych medalistów, których prowadził Eugeniusz Ksol, świetnie znany gorzowianom. To on bowiem pierwszy raz wprowadził zespół znad Warty do drugiej ligi w 1978 roku.
Były też lata, w których Pogoń spadała i ponownie toczyła zacięte spotkania ligowe ze Stilonem. Ostatni taki mecz oglądaliśmy stosunkowo niedawno, bo w październiku 2010 roku w Szczecinie w ramach rozgrywek I ligi. Padł wówczas bezbramkowy remis. Rewanżu w Gorzowie już nie było, gdyż GKP wycofał się wiosną z rozgrywek. I na przestrzeniu zaledwie tych kilku ostatnich sezonów wiele w obu ośrodkach się zmieniło. W 2012 roku Duma Pomorza, jak jest nazywana Pogoń, na powrót awansowała do ekstraklasy, GKP powróciło zaś do tradycyjnej nazwy Stilon i od dwóch sezonów występuje trzy klasy rozgrywkowe niżej.
Są też pozytywne zmiany. Od kilku lat dzięki drodze ekspresowej S-3 przejazd samochodem z centrum Gorzowa na stadion im. Floriana Krygiera w Szczecinie skrócił się praktycznie do godziny. Dzięki ostatnim dobrym połączeniom autobusowym można też wybrać się na mecz bez własnego auta, choć w czasie trwa to trochę dłużej, to jednak Szczecin jest najbliższym ośrodkiem piłkarskim leżącym Gorzowa, gdzie kibice ekstraklasowej piłki mogą na żywo pooglądać najlepsze polskie drużyny.
W ostatni piątek Pogoń rozgrywała kolejny mecz przed własną publicznością. I choć w tej chwili portowcy nie znajdują się w najwyższe formie sportowej to jednak nie zabrakło emocji. Remis 1:1 miejscowi uratowali w doliczonym czasie gry, kiedy to piękną główną do siatki trafił Maciej Dąbrowski. Tuż po tej akcji szkoleniowiec Pogoni Dariusz Wdowczyk przyznał, że siła jego zespołu w grze ofensywnej od pewnego czasu jest mizerna, ale to się niebawem ma zmienić na korzyść. Jako ciekawostkę dodam, że w barwach Pogoni zagrało dwóch zawodników, których oglądaliśmy we wspomnianym ostatnim spotkaniu ze Stilonem. To bramkarz Radosław Janukiewicz oraz pomocnik Maksymilian Rogalski.
Faktem jest, że polski futbol z roku na rok obniża poziom sportowy, co widać po grze reprezentacji. Podobnie jest w rozgrywkach ligowych. Niekiedy oglądamy emocjonujące i stojące na przyzwoitym poziomie pojedynki, ale większość nie dostarcza wyjątkowych przeżyć. Kibice potrafią być jednak cierpliwi i kochają ten nasz rodzimy futbol. Tak też jest w Szczecinie, gdzie kompletów na trybunach nie uświadczysz, ale w tym sezonie średnio na mecze przychodzi ponad 7.300 widzów. To dobry wynik na tle średniej krajowej. Jak też na fakt, iż obiekt zbudowany jeszcze przez Niemców w 1925 roku (po wojnie został odbudowany, a potem wielokrotnie modernizowany) i mający około 17 tysięcy miejsc nie może równać się ze stadionami Śląska Wrocław, Lechii Gdańsk, Legii Warszawa, Wisły i Cracovii Kraków czy Lecha Poznań. Ale nie jest też zły. Widoczność niemal z każdego miejsca jest bardzo dobra, gorzej jak pada deszcz, gdyż brakuje zadaszenia.
- Wie pan, dobry futbol, na najwyższym poziomie ogląda się w telewizji. Natomiast kibic jest kibicem i będzie chodził na swoją drużynę, nawet jak ta gra nie jest najwyższych lotów – powiedział mi jeden ze szczecińskich dziennikarzy z klubowym szalikiem na ręku. Bo w Szczecinie wszyscy utożsamiają się z Dumą Pomorza, a już wrażenie robią fani zasiadający za bramką, którzy przez 90 minut ani na moment nie rezygnują z dopingu. I to jest wartość dodana tych spotkań. Nawet, jak na boisku niewiele się dzieje, to atmosfera potrafi zastąpić emocje czysto piłkarskie.
Gorzów pod względem dopingu już zapewne dzisiaj mógłby być w ekstraklasie i rywalizować z Pogonią, choć wiemy z historii, że fani obu tych drużyn akurat za sobą nie przepadają. Gorzej wygląda sytuacja sportowa w przypadku Stilonu, a właściwie finansowa. Bez odpowiedniego budżetu, ale też stadionu trudno liczyć na szybkie zbudowanie ekstraklasowego ośrodka u nas. A bardzo by się przydał. Póki jednak nie ma na to szans, pozostaje od czasu do czasu wybrać się do grodu Gryfa.
Robert Borowy
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.