2014-09-24, Sport
W rewanżowym meczu półfinałowym żużlowej ekstraligi Stal Gorzów nie pozostawiła żadnych wątpliwości swoim przyjaciołom z południa województwa lubuskiego i rozgromiła zielonogórskie Myszy 62:28.
W niedzielę walka miała toczyć się na trudnym, mocno przyczepnym torze, ale zielonogórzanie nie chcieli jechać i do ich zdania przyłączył się sędzia Artur Kuśmierz, który przerwał spotkanie po upadku Adama Strzelca w drugim wyścigu. W powtórce zespoły ścigały się na wyjątkowo twardej nawierzchni, na takiej jakiej bardziej lubią jeździć goście, lecz nie uchroniło ich to od pogromu. Ostatni raz Stal w meczu z Falubazem zdobyła więcej niż 60 punktów w… 1987 roku.
Trudno cokolwiek ciekawego napisać o spotkaniu, w którym jedna z drużyn tak zdominowała walkę. Aż osiem podwójnych zwycięstw stalowców mówi wszystko. Do tego dwukrotnie wygrali 4:2, a goście odpowiedzieli tylko jedną taką wygraną. Stal oficjalnie awans zapewniła sobie już po 11 wyścigu. W przyjezdnym zespole tylko Andreas Jonsson nawiązywał walkę w gospodarzami, chwilami ładnie prezentował się Aleksandr Łoktajew. Nie można mieć też pretensji do Mikkela Becha, który jeździł dobrze stylowo, trzymał kontakt z gorzowianami, ale punktów z tego wielkich nie było. W Falubazie kompletnie rozczarowali liderzy – Piotr Protasiewicz i Jarosław Hampel, którzy wspólnie zebrali 3 punkty, czyli mniej niż Adrian Cyfer w dwóch pierwszych swoich startach. Zresztą trudno powiedzieć, że Protasiewicz i Hampel zdobyli te punkty, gdyż nie pokonali ani jednego zawodnika Stali.
- Tor był bardzo dobrze przygotowany i mogę tylko przeprosić kibiców za nasz występ. To był blamaż. Nie pozostaje nam nic innego jak przygotować się do pojedynków o trzecie miejsce – powiedział wyraźnie zasmucony ,,Pepe’’.
W podobnym tonie wypowiedział się trener gości Rafał Dobrucki, który w pierwszych słowach powiedział, że wynik mówi sam za siebie.
- Pojechaliśmy katastrofalnie. Tylko Jonsson nawiązywał walkę ze świetnie spisującymi się gorzowianami. Oni są naprawdę w wysokiej formie, czego nie można powiedzieć o nas – dodał.
Inne nastroje panowały w gorzowskim obozie, co zrozumiałe. Kiedy zdobywa się 62 punkty trudno znaleźć słabsze punkty. Jedyną uwagę można mieć do postawy Piotra Świderskiego w drugiej części spotkania, ale on sam przyznał, że rozczarował i musi dokładnie przeanalizować na spokojnie swoje błędy.
- Na razie nie potrafię jednoznacznie wskazać przyczyn tej słabszej postawy w dwóch ostatnich biegach – stwierdził ,, Świder’’.
Bez względu na to, jak ocenimy jazdę Świderskiego w końcówce, przy tak efektownej wygranej oraz awansie zespołu do finału, cała ekipa zasługuje na gratulacje. Choć jednemu zawodnikowi trzeba pogratulować osobno. To Bartosz Zmarzlik. Nasz 19-latek jeszcze nigdy w karierze w meczu ligowym nie zdobył 17 punktów, a do tego jechał on… chory.
- Mam kłopoty z zatokami. O dziwo, zawsze jak jestem chory jadę lepiej – uśmiał się Bartek i zapowiedział, że w najbliższą niedzielę postara się utrzymać wysoką dyspozycję.
A w najbliższą niedzielę Stal wybiera się na pierwszy finałowy mecz do Leszna, gdyż tamtejsza Unia właśnie pokonała w Tarnowie zdecydowanego faworyta do złotego medalu – też Unię 48:42. Tym samym po raz pierwszy w historii rozgrywek ligowych finał ligi odbędzie się na stadionie Stali 5 października.
- Na razie cieszymy się z wygranej z Falubazem. Przyznaję, że marzyliśmy o wysokim zwycięstwie, żeby nie pozostawić wątpliwości, kto jest lepszy. I to się udało – nie kryje radości Piotr Paluch, którzy jeszcze trzy dni temu kipiał złością po przerwanym meczu. – Było, minęło… - dodał.
Ciekawostką jest też informacja udzielona zaraz po ostatnim wyścigu przez kapitana Stali Krzysztofa Kasprzaka, którego pół żużlowej Polski widziało już z powrotem w Lesznie.
- Dziękuję prezesom Komarnickiemu i Zmorze, dziękuje trenerowi i wszystkim kibiców. Gorzów odbudował mnie sportowo i dlatego pozostaję tutaj na kolejne trzy lata! – ogłosił ,,KK’’.
Robert Borowy
Stal Gorzów – SPAR Falubaz Zielona Góra 62:28
Stal: Krzysztof Kasprzak - 14+2 (2,3,2*,3,2*,2), Linus Sundstroem - 10+2 (1*,3,2*,3,1), Matej Zagar - 11+3 (2*,0,2*,3,3,1*), Niels Kristian Iversen – ZZ, Piotr Świderski - 5+1 (2*,3,0,0,-), Adrian Cyfer - 5+2 (2*,2*,1), Bartosz Zmarzlik - 17 (3,3,3,2,3,3)
SPAR Falubaz: Andreas Jonsson - 13 (3,2,1,2,2,3), Aleksandr Łoktajew - 6+2 (0,1*,3,1,1*,0), Piotr Protasiewicz - 1 (0,d,1,-), Mikkel Bech - 4 (1,1,0,0,2), Jarosław Hampel - 2 (0,1,-,1,-), Kamil Adamczewski - 2 (1,1,t,0,0), Adam Strzelec - 0 (0,-,0)
Bieg po biegu:
1. (60,93) Jonsson, Kasprzak, Sundstroem, Łoktajew 3:3
2. (59,65) Zmarzlik, Cyfer, Adamczewski, Strzelec 5:1 (8:4)
3. (60,16) Kasprzak, Zagar, Bech, Protasiewicz 5:1 (13:5)
4. (60,88) Zmarzlik, Świderski, Adamczewski, Hampel 5:1 (18:6)
5. (60,50) Zmarzlik, Jonsson, Łoktajew, Zagar 3:3 (21:9)
6. (61,11) Świderski, Cyfer, Bech, Protasiewicz (d) 5:1 (26:10)
7. (61,25) Sundstroem, Kasprzak, Hampel, Adamczewski (t) 5:1 (31:11)
8. (61,15) Łoktajew, Zmarzlik, Jonsson, Świderski 2:4 (33:15)
9. (61,12) Kasprzak, Sundstroem, Protasiewicz, Bech 5:1 (38:16)
10. (61,38) Zmarzlik, Zagar, Łoktajew, Strzelec 5:1 (43:17)
11. (61,32) Sundstroem, Jonsson, Łoktajew, Świderski 3:3 (46:20)
12. (61,66) Zagar, Jonsson, Cyfer, Adamczewski 4:2 (50:22)
13. (61,53) Zagar, Kasprzak, Hampel, Bech 5:1 (55:23)
14. (61,49) Zmarzlik, Bech, Sundstroem, Adamczewski 4:2 (59:25)
15. (61,18) Jonsson, Kasprzak, Zagar, Łoktajew 3:3 (62:28)
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.