2014-10-03, Sport
Wszyscy sympatycy gorzowskiej Stali już rozpoczęli odliczanie do najważniejszego od 31 lat meczu o drużynowe mistrzostw Polski. Dłużej czekać się nie da!
W 1983 roku żółto-niebiescy świętowali siódme i zarazem ostatnie mistrzostwo kraju w dalekim Rzeszowie, gdzie po pokonaniu tamtejszej Stali 51:39 zapewnili sobie złoty medal. Potem nasi jeszcze siedmiokrotnie stawali na podium, ale nigdy na jego najwyższym stopniu. Od chwili wprowadzenia wielkich finałów Stal dwukrotnie pojechała, lecz w 1997 roku przegrała z Polonią Bydgoszcz, a w 2012 roku z Unią Tarnów. W obu przypadkach decydujący mecz odbywał się na torze rywala, co oznacza, że w niedzielę (godzina 19.00) po raz pierwszy w historii finał finałów odbędzie się w Gorzowie. To tu zostaną wręczone medale, otwarte szampany. Pytanie tylko, kto odbierze złote krążki, a kto srebrne. I kto otworzy te szampany?
- Uważam, że sprawa mistrzostwa Polski rozstrzygnie się w głowach zawodników obu drużyn – mówi trener Piotr Paluch, który jako zawodnik nigdy nie miał okazji sięgnąć po drużynowe złoto. - Kto lepiej wytrzyma presję, temu łatwiej będzie się skutecznie ścigać. Natomiast z elementów czysto sportowych bardzo ważna będzie… pogoda, która zawsze jesienią potrafi mocno zmieniać warunki torowe. A w dzisiejszym żużlu decydują detale – zaznacza i od razy wyjaśnia, że ostatnie dni dla większości zawodników był to czas na odpoczynek oraz krótki relaks. Jedynie Bartek Zmarzlik musiał ciężko pracować na szwedzkiej ziemi, żeby sięgnąć po drużynowe mistrzostwo tego kraju.
- Forma, jaką zaprezentował zwłaszcza w drugim spotkaniu nastraja mnie optymistycznie, bo widać, że chłopak jest w gazie. Ale od razu zaznaczam, że jestem pełen pokory, gdyż leszczyński zespół jest nieobliczalny i może wypalić, aczkolwiek nie musi – podkreśla ,,Bolo’’.
Pierwszy pojedynek w Lesznie wygrali gospodarze 46:44. Zakładając, że w trakcie zawodów nie dojdzie do ,,zgubienia’’ żadnego punktu oraz pamiętając, że przy równym bilansie o wygranej decyduje wyższa pozycja z rundy zasadniczej, Stali do mistrzostwa wystarczy wygrać w minimalnym rozmiarze, czyli w takim samym jak Unia uczyniła to u siebie. To trochę ułatwia wszystkim liczenie, gdyż tak naprawdę, kto wygra w Gorzowie ten będzie mistrzem. Wiadomo, remis premiuje leszczynian.
- Nasi zawodnicy są zdeterminowani co pokazali w meczach z Falubazem oraz w pierwszym w Lesznie – kontynuuje trener Paluch. – Myślę, że te największe ciśnienie już puściło, bo wtedy była największa presja oraz niepewność jak zawodnicy poradzą sobie bez Nielsa Kristiana Iversena. Oczywiście bardzo doceniamy Unię Leszno, która zwłaszcza w play offie jeździ znakomicie. Nie możemy patrzeć na tę dwupunktową stratę, musimy przystąpić do pojedynku z silną wolą zwycięstwa. Jestem przekonany, że chłopacy będą gryźli tor, ale z drugiej strony ważne, żeby nie przesadzili z tą determinacją. Tak jak w Lesznie, gdzie trochę iskrzyło w parkingu – podkreśla.
Cóż można jeszcze mądrego napisać tuż przed meczem, którym żyje cały region? Chyba nic, wszystko jest w rękach i motocyklach zawodników oraz w gardłach kibiców. W niedzielę słynne hasło, promowane przez prezesa Stali Ireneusza Macieja Zmory, "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce" tym razem nie zostanie "kupione" w całości. Dla wszystkich liczy się tylko duma ze zwycięstwa!
Robert Borowy
Fot. Bogusław Sacharczuk
Awizowane składy:
Fogo Unia Leszno
1. Mikkel Michelsen
2. Nicki Pedersen
3. Grzegorz Zengota
4. Kenneth Bjerre
5. Przemysław Pawlicki
6. Piotr Pawlicki
7. Tobiasz Musielak
x
Stal Gorzów
9. Krzysztof Kasprzak
10. Linus Sundstroem
11. Matej Zagar
12. Niels Kristian Iversen
13. Piotr Świderski
14. Adrian Cyfer
15. Bartosz Zmarzlik
Sędzia: Leszek Demski
Delegat SE: Wojciech Stępniewski
Obserwator SE: Ryszard Kowalski
Przewodniczący Jury: Tomasz Proszowski
Komisarz toru: Aleksander Janas
Komisarz techniczny: Ryszard Bryła
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.