Krzysztof Kasprzak jedzie po medal IMŚ do Torunia

2014-10-10, Sport

Mający świetny sezon kapitan gorzowskiej Stali, Krzysztof Kasprzak już w sobotę (11 października) stanie przed szansą zdobycia medalu indywidualnych mistrzostw świata.

FOT. BSI

Przed ostatnim turniejem Grand Prix w Toruniu Krzysztof Kasprzak plasuje się na drugiej pozycji ze stratą 12 punktów do Grega Hancocka. Obserwując obecną formę Amerykanina trudno przypuszczać, żeby nie utrzymał on tak znaczącej przewagi. Jeżeli tak się stanie, trzeci raz w karierze sięgnie po złoty medal. Pierwszy raz uczynił dawno, bo w 1997 roku, drugi przed trzema laty, a złoto odbierał wówczas w Gorzowie.

Pasjonująca walka zapowiada się jednak o pozostałe krążki, gdyż ścisk w czołówce klasyfikacji generalnej jest mocny. Realnie oceniając o srebrny i brązowy medal walczyć będzie przynajmniej czterech zawodników. Drugi w tej chwili Kasprzak ma 115 punktów, będący tuż za nim Tai Woffinden – 112, znajdujący się na czwartej pozycji Matej Zagar uzbierał 109, a Nicki Pedersen 107 punktów. Teoretycznie szanse na brązowy medal ma Chris Holder, ale w jego przypadku są to iluzoryczne jedynie nadzieje, ponieważ Australijczyk ma 93 oczka.

- Nie kryję, że chciałbym wywalczyć medal, byłby to dla mnie wielki sukces i wspaniałe podsumowanie zdecydowanie najlepszego sezonu w karierze – mówi wprost Krzysztof Kasprzak, który po znakomitym początku w cyklu potem miał kłopoty ze względu na kontuzję kolana i praktycznie stracił dwa turnieje. Inni też borykali się z przeciwnościami losu i dlatego stworzyła się okazja dla Polaka do stanięcia na podium. W dotychczasowej historii IMŚ niewielu biało-czerwonych miało zaszczyt odebrania medalu. Jako pierwszy uczynił to w 1966 roku w Goeteborgu Antoni Woryna, zajmując trzecie miejsce. Sukces rybniczanina dwa lata później, na tym samym stadionie, powtórzył Edward Jancarz, a w 1970 roku we Wrocławiu Woryna ponownie stanął na trzecim stopniu podium, ale oczko wyżej sklasyfikowany został Paweł Waloszek. W 1973 roku w Chorzowie triumfował Jerzy Szczakiel, zaś trzeci był Zenon Plech. Ten ostatni sześć lat później, również w Chorzowie, poprawił się o jedną lokatę i odebrał srebro. Na następne sukcesy musieliśmy czekać już do ery Tomasza Golloba, który w latach 1997-2010 wywalczył siedem medali, w tym jeden złoty (2010), dwa srebrne (1999 i 2009) oraz cztery brązowe (1997-98, 2001 i 2008). Siódmym Polakiem, mającym w dorobku medale jest Jarosław Hampel. W 2010 i 2013 był on na drugim stopniu podium, a w 2011 na trzecim. W sumie polscy żużlowcy mają w dorobku 17 krążków IMŚ.

Na toruńskiej Motoarenie walka będzie toczyła się nie tylko o medale. Nadal niewiadomo, kto zapewni sobie udział w przyszłorocznej edycji Grand Prix. Prawo takie wywalczy ośmiu najlepszych żużlowców. Pewnych na razie może być pierwszych pięciu, ale już wspomniany Holder musi wykonać ciężką pracę, bo w tej chwili ma tylko sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. A w tej strefie znajduje się Jarosław Hampel. Żużlowiec Falubazu Zielona Góra fantastycznie pojechał przed dwoma tygodniami w Sztokholmie, gdzie zdobył komplet 21 punktów i tym samym powrócił do gry o miejsce w SGP. Nie może jednak spocząć na laurach, lecz musi ostro walczyć, gdyż jedenasty w tabeli Troy Batchelor traci do kapitana polskiej reprezentacji zaledwie dwa punkty.

W sumie, w sobotni wieczór czekają nas spore emocje, zapewne dużo interesującej i wyrównanej walki i kto wie, czy nie ciekawych rozstrzygnięć. Marzeniem polskich fanów jest zdobycie medalu przez Kasprzaka i utrzymanie się Hampela w elitarnym gronie.

Początek zawodów w Toruniu o godzinie 19.00. Transmisja telewizyjna w Canal+.

Robert Borowy