2014-11-03, Sport
Rozmowa z Dawidem Kucharskim – piłkarzem Stilonu Gorzów
* W piątek po dobrym meczu wygraliście z Zagłębiem II Lubin 4:2. Okazuje się, że potraficie grać na wysokim poziomie i do tego strzelać dużo bramek. Jak pan ocenia to spotkanie?
- Mając spore straty punktowe do lidera nic nam już nie pozostało jak wychodzić na boisko i grać o pełną pulę. Jakiekolwiek kalkulacje nie wchodzą w rachubę. I tak zagraliśmy z Zagłębiem. Nie było łatwo, rywal należy do czołowych drużyn w naszej lidze, ale po fajnym meczu wygraliśmy i to się najbardziej liczy.
* Przed rozpoczęciem sezonu deklaracja ze strony działaczy, sztabu szkoleniowego i zawodników była jasna: chcemy awansować do drugiej ligi. Ale tylko co drugi mecz na razie udaje wam się wygrywać, pozostałe przegrywacie lub remisujecie. Dlaczego?
- Uważam, że gramy dobrze, ale w piłce trzeba czasami mieć trochę szczęścia. Wyraźnie zabrakło go nam w takich spotkaniach, jak ze Ślęzą Wrocław, gdzie mieliśmy przewagę a przegraliśmy po rzucie karnym. W Żmigrodzie również straciliśmy punkty po karnym w 90 minucie. Z Brzegiem zremisowaliśmy po… samobójczym golu w końcówce, z Formacją Port 2000 mój prosty błąd spowodował, że punkty pojechały do rywala. Praktycznie od początku sezonu stawialiśmy na atak, gdyż nasz cel jest jasno określony i nie widzieliśmy sensu, żeby nastawiać się na grę defensywną. Niestety, w niektórych pojedynkach zawodziła nas skuteczność. Do tego – jak wspomniałem – straciliśmy kilka głupich bramek, potem nie potrafiliśmy tego odrobić i tak te punkty pouciekały.
* A może problem tkwi w tym, że nie radzicie sobie z presją i ta nieskuteczność w ważnych meczach to wynik pewnej blokady psychicznej, nie braku umiejętności?
- Oczywiście, że jesteśmy różnymi ludźmi, jedni z tą presją radzą sobie lepiej, drudzy gorzej. Zwłaszcza młodsi chłopacy. Staram się ich przekonywać, że jak sobie nie poradzą z presją na poziomie trzeciej ligi to nigdy nie zrobią kariery. Stresować się można w ekstraklasie, w europejskich pucharach, gdy gra się przed wielotysięczną publicznością, media szeroko analizują każdy twój ruch na boisku. Jeżeli ktoś chce grać wyżej niż w trzeciej lidze musi pokazać się z jak najlepszej strony, a nie walczyć ze stresem. W futbolu nie wystarczy dobrze grać, trzeba też umieć uwolnić głowę, bo to w niej tkwi dodatkowy potencjał. Jak będziesz umiał go wykorzystać łatwiej będzie o lepsze wyniki.
* Na szczęście nic nie jest jeszcze przesądzone, gdyż do końca rundy jesiennej pozostały dwa mecze, a i wiosną można nadrobić stracone teraz punkty i powalczyć o pierwsze miejsce w lidze dające udział w barażach o awans. Czy rozmawiacie na ten temat w szatni?
- Tak, i co pocieszające, nikt nie załamuje rąk. Przed nami wciąż jest blisko dwadzieścia spotkań, nikt z wiodących obecnie drużyn nie zdoła wszystkiego wygrać. Najpierw musimy zdobyć punkty w Zielonej Górze i Bielawie, a jak zostanie rozegrana awansem pierwsza kolejka z wiosny, to także w Kątach Wrocławskich. Potem ważne będzie dobre przepracowanie okresu zimowego i pełna mobilizacja na każdy kolejny mecz. Sytuacja w tabeli nie powinna nas interesować, musimy skupić się na wygrywaniu. Bo co z tego, że rywale będą tracić punkty, skoro my też. Pamiętajmy również, że inne zespoły, które dzisiaj grają skutecznie, w pewnym momencie mogą się zablokować, kiedy pojawi się dla nich szansa awansu. W tej chwili naprawdę trudno przewidzieć scenariusze. Dlatego w tabelę spojrzymy dwie kolejki przed końcem rozgrywek, gdyż wtedy zaczną zapewne się piłkarskie szachy. Mam nadzieję, że już wówczas będziemy na czele stawki.
* W Stilonie występuje pan pierwszy sezon. Jak czuje się pan w Gorzowie?
- Bardzo dobrze. Przez wiele lat występowałem w zespołach ekstraklasy oraz pierwszej ligi i przyznam, że zaskoczył mnie pozytywnie profesjonalizm, jaki jest w klubie. Naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Warunki treningowe są dobre, baza przyzwoita, każdy wie co ma robić. To jest taki dobry pierwszoligowy poziom. Obyśmy jeszcze piłkarsko doszli tak wysoko.
* Dziękuję za rozmowę.
Robert Borowy
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.