2014-11-15, Sport
Nie udało się pokonać wielkiej Wisły, ale kibice oglądający mecz koszykarskiej ekstraklasy w hali przy ul. Chopina obejrzeli kawał znakomitego i emocjonującego basketu.
- W Gorzowie zawsze gra się ciężko, ponieważ panuje tu specyficzna atmosfera, a kibice są niesamowici – przyznał po spotkaniu trener krakowianek Stefan Svitek, który nie krył radości z minimalnej wygranej, choć w pewnym momencie jego dziewczęta prowadziły już 23 punktami.
- Staraliśmy się kontrolować ten pojedynek i przez większą część czasu to nam się udawało. W ostatniej kwarcie straciliśmy rytm, gorzowianki poczuły szansę i zrobiły się wielkie emocje. Dlatego jestem szczęśliwy, że dowieźliśmy zwycięstwo do końcowej syreny – dodał słowacki trener.
Spotkanie rozpoczęło się po myśli wiślaczek, które po trafieniu w 25 sekundzie Agnieszki Skobel objęły prowadzenie 3:0. Po chwili punkty dołożyły Allie Quigley oraz Justyna Żurowska-Cegielska i mistrzynie prowadziły 7:0. Od tego momentu gra się wyrównała, ale będące pewniejsze swoich umiejętności, a przede wszystkim grające skuteczniej w ataku krakowianki na niewiele pozwalały naszych zawodniczkom. Owszem, gorzowianki miały fragmenty świetnej gry, dzięki którym odrabiały część strat, lecz po chwili wszystko wracało do normy. Niespełna trzy minuty przed zakończeniem inauguracyjnej kwarty Wisła prowadziła 20:17, lecz do końca tej część meczu już tylko Jantel Lavender zdobywała punkty i różnica wzrosła do ośmiu oczek.
Druga kwarta była najsłabsza, obie drużyny grały niemrawo, były nieskuteczne, ale to Wisła mogła udać się do szatni bardziej zadowolona, gdyż powiększyła przewagę do 11 punktów (39:28). Na początku trzeciej kwarty gospodynie zmniejszyły różnicę do ośmiu punktów, ale wtedy rozpoczął się trzyminutowy pokaz koszykówki na najwyższym poziomie światowym w wykonaniu Allie Quigley.
- To jest niesamowita zawodniczka, która występuje na pozycji zmuszającej ją do kreowania gry i sama potrafi wypracowywać sobie kapitalne okazje do oddawania rzutów. Taką koszykarkę każdy trener chciałby mieć w drużynie – komplementował mającą 178 centymetrów wzrostu zawodniczkę trener Dariusz Maciejewski.
28-letnia Amerykanka, mająca też węgierskie obywatelstwo, w ciągu 167 sekund zdobyła 13 punktów i w pojedynkę wyprowadziła swój zespół na ponad 20-punktowe prowadzenie (56:35). Allie zresztą przez całe spotkania grała znakomicie, miała 65-procentową skuteczność rzutów z gry i była praktycznie nie do zatrzymania, a jej dorobek 30 punktów musi robić wrażenie.
Kiedy pod koniec trzeciej kwarty Wisła prowadziła już 60:37 wydawało się, że rozbije w puch nasz zespół, ale gorzowianki już niejednokrotnie udowadniały w spotkaniach z silniejszymi rywalkami, że nie poddają się do końca. Jeszcze przed zakończeniem tej kwarty zmniejszyły różnicę do 17 punktów (45:62), natomiast od początku ostatniej kwarty rozpoczęły szalony pościg. Co chwilę ,,dziurawiły’’ kosz mistrzyń, a gdy w krótkim odstępie czasu dwukrotnie za trzy punkty trafiła Katarzyna Dźwigalska i raz Sharnee Zoll zrobiło się naprawdę ciekawie. Dwie minuty przed końcową syreną kolejną trójkę dołożyła Alyssia Brewer i krakowianki prowadziły tylko 68:63, a w końcówce było 70:66. Niestety, w tych najważniejszych akcjach zabrakło trochę więcej dokładności w podaniach, precyzji w rzutach i sportowego szczęścia, gdyż po jednym rzucie Zoll piłka wypadła z kosza.
- Wisła wygrała zasłużenie, ale my możemy opuszczać halę z podniesioną głową. Dobrze byliśmy przygotowani na rywalki, lecz o ich sukcesie zadecydowały indywidualności. Obok wyśmienitej Quigley świetnie grała Lavender, a i inne zawodniczki dołożyły sporo jakości – podkreślił opiekun KSSSE AZS PWSZ.
Robert Borowy
KSSSE AZS PWSZ Gorzów – Wisła Can-Pack Kraków 66:71 (17:25, 11:14, 17:23, 21:9)
KSSSE AZS PWSZ: Brewer 19 (1x3), Zoll 16 (3), Piekarska 12 (2), Ogorodnikova 9 (1), Dźwigalska 8 (2) oraz Szajtauer 2, Czarnodolska 0, Trębicka 0.
Wisła: Quigley 30 (1), Lavender 17, Vandersloot 7 (1), Żurowska-Cegielska 4, Skobel 3 (1) oraz Petronyte 6, Ouvina 2, Abdi 2, Kaczmarczyk 0.
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.