2014-12-17, Sport
Z Dariuszem Maciejewskim, trenerem koszykarek KSSSE AZS PWSZ Gorzów, rozmawia Robert Borowy
- Na półmetku rundy zasadniczej prowadzony przez pana zespół plasuje się na piątej pozycji z bilansem ośmiu zwycięstw i trzech porażek. Jak oceni pan dotychczasową postawę drużyny?
- Dla mnie była to fantastyczna runda. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tak dobrego bilansu i naprawdę fajnej gry. Nie wyszedł nam tylko mecz w Toruniu, bo nawet w przegranych pojedynkach z CCC Polkowice czy Wisłą Kraków zawodniczki pokazały się z dobrej strony. Na półmetku znajdujemy się tuż za ścisłą czołówką, a przecież nie mamy wielkiego składu. Przypomnę, że dysponujemy grupą tylko pięciu kontraktowych zawodniczek. Pozostałe to nasze młode wychowanki. Mając stosunkowo wąskie pole manewru zdołaliśmy stworzyć solidną ekipę. Do tego co rusz któraś z wychowanek pozytywnie zaskakuje, z czego należy się tylko cieszyć.
- Do niedawna wydawało się, że gra pan praktycznie siódemką zawodniczek. Do tych kontraktowych należy zaliczyć Magdalenę Szajtauer oraz Klaudię Czarnodolską. Okazuje się, że rezerwowe nie chcą pozostawać w tyle, czego przykładem kapitalny występ Darii Stelmach w ostatnim spotkaniu z MKK Siedlce.
- Procentuje pomysł, żeby pieniądze, które mieliśmy na zakontraktowanie jeszcze jednej koszykarki zawodowej, przeznaczyć na grę naszych rezerw w pierwszej lidze. Staram się obserwować te mecze i Daria prezentowała się świetnie. Znakomitą dyspozycję potwierdziła też na treningach, dlatego nie bałem się na nią postawić. Zrewanżowała się fajnym występem, w trudnym momencie pociągnęła zespół. Wszyscy mamy satysfakcję z tego, że praca od podstaw wcześniej czy później przynosi wymierne efekty. Ekstraklasa to zupełnie inne wymagania, lecz jak nie będziemy ryzykować, to nie będziemy zbierać owoców.
- Cieszymy się z postępu gorzowskich wychowanek, ale co się dzieje z siostrami Beatą i Katarzyną Jaworskimi, które w zeszłym sezonie parę razy błysnęły, teraz rzadko wchodzą na parkiet?
- Nie do końca jest to ich wina. Część drużyn nie posiada klasycznych centrów i na spotkania z nimi muszę – mówiąc kolokwialnie – obniżać skład, ponieważ nasze środkowe są za wolne dla małych graczy drużyn przeciwnych. Nawet Iza Piekarska gra stosunkowo mało, ale ważniejsze jest dostosowanie się do taktyki gry przeciwniczek. Nie możemy pozwalać sobie na przegrywanie pojedynków ,,jeden na jeden’’. Natomiast w spotkaniach z ekipami mającymi klasycznych centrów wystawiamy nasze popularne ,,piątki’’ i wówczas jest też miejsce dla sióstr Jaworskich, choć rzeczywiście na razie nie miały one zbyt wielu okazji do grania. Iza jednak póki co jest lepsza, bardziej doświadczona i to ona gra częściej.
- Widać, że wśród młodych koszykarek nadal jest spory potencjał, ale także jeszcze chyba lepiej grać mogą kontraktowe zawodniczki, zwłaszcza Olena Ogorodnikowa czy wspomniana Iza Piekarska. Zgadza się pan z tą opinią?
- Daj boże, żeby jeszcze można było coś wykrzesać z naszego zespołu. Myślę, że w przypadku Sharnee Zoll czy Alyssi Brewer ten poziom jest już naprawdę wyśrubowany. W przypadku naszej rozgrywającej, oprócz podstawowych zadań, które realizuje znakomicie, doszła jeszcze kapitalna skuteczność rzutowa. To mądra dziewczyna, potrafiąca w trudnych chwilach dodatkowo wziąć na siebie pełną odpowiedzialność. Widoczne to było zwłaszcza w Lublinie. Lena Ogorodnikowa ma bardzo dobre momenty, ale zdarzają się chwile zagubienia. Może potrzebuje jeszcze chwilę na pełną aklimatyzację.
- W rundzie rewanżowej czeka nas siedem wyjazdów. Czy miejsce w czołowej czwórce przed play off jest realne?
- Będzie to trudniejsza runda, ale najważniejsze, żeby dobrze ją rozpocząć. W przedświąteczną niedzielę gramy w Koninie i czek nas trudny pojedynek z dwóch powodów. Po pierwsze, nastąpiła tam zmiana trenera a zawsze w takich chwilach ujawnia się dodatkowa motywacja. Po drugie, z doświadczenia wiem, że trudno gra się mecz tuż przed świętami, kiedy zagraniczne zawodniczki myślą już o wylotach do domów. Zawsze wolę takie spotkanie mieć u siebie, bo inna jest wówczas motywacja, wynikającą choćby z oczekiwań kibiców. Nawet jak coś nie idzie, doping potrafi ponieść. Na wyjeździe jest to trudniejsze. Po nowym roku od razu gramy u siebie z bardzo silną Energą Toruń i nie wiem, w jakiej dyspozycji wrócą do nas Amerykanki. Mam nadzieję, że w dobrej. Niemniej nie chcę teraz wybiegać do przodu i składać tu deklaracji. Myślę o tych dwóch najbliższych występach. Jak wypadniemy dobrze, wtedy pojawi się realna szansa na wysokie miejsce w tabeli. Pamiętajmy, że do faworytów nie należymy. Mieliśmy walczyć o miejsce w środku tabeli i trzymajmy się tego. Jak zrobimy coś więcej, będzie super. Ważne, żeby nie nastąpiło załamanie finansowe w klubie. Przełom roku czasami potrafi nas czymś przykrym zaskoczyć. Nie marzę już o wzmocnieniach. Chciałbym chociaż utrzymania tej kadry, którą mamy. Gdybyśmy mogli po kogoś dodatkowo sięgnąć, naszym celem byłaby wtedy walka o medal.
- Dziękuję za rozmowę.
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.