2015-04-21, Sport
W gronie 53 tysięcy kibiców, którzy w sobotę pojawili się na Stadionie Narodowym w Warszawie była też dziewięcioosobowa ekipa byłych żużlowców gorzowskiej Stali.
Nasi wielokrotni mistrzowie Polski z przełomu lat 70 i 80 pojechali na Grand Prix na zaproszenie prezesa PZM Andrzeja Witkowskiego, a inicjatorem eskapady był Bogusław Nowak i jego fundacja. Z naszymi żużlowcami pojechał nawet kapelan żużlowców Stali ks. Andrzej Szkudlarek. Niestety…
- Bardzo cieszyliśmy się na ten wyjazd, lecz podobnie jak inni widzowie opuszczaliśmy stadion mocno rozczarowani – opowiada Marek Towalski. - Przyznam, że nie przypominam sobie tak kuriozalnych zawodów rangi mistrzowskiej. W mojej ocenie bałagan w żużlu zaczyna brać się z rozmywania odpowiedzialności. Przygotowaniem toru zajmuje się jeden, taśmą drugi, w parkingu rządzi kierownik, w wieżyczce sędzia, a nad wszystkimi jest jury. Słowem, nikt tak naprawdę za nic nie odpowiada i mamy taki bałagan. Wielka szkoda, że to tak wszystko wyszło – uznał.
W ocenie Marka Towalskiego, ale także innych naszych byłych żużlowców, nawierzchnia toru rzeczywiście nie była idealna, chwilami nawet niebezpieczna, lecz nadawała się do jazdy. Zresztą niektórzy prezentowali się naprawdę dobrze, pozytywnie byłych stalowców zaskoczył swoją jazdą Tomasz Gollob, żadne dziury na torze nie przeszkadzały w jeździe również Bartkowi Zmarzlikowi.
- Żużel długo teraz będzie podnosił się z kolan, tak został mocno powalony na ziemię. Zrobili to jednak ludzie, którzy powinni stać na straży rozwoju tej dyscypliny – dodał Marek Towalski.
RB
W najbliższy weekend na stadionie przy ulicy Krasińskiego w Gorzowie odbędą się Mistrzostwa Polski Masters w lekkoatletyce - ogólnopolskie zawody dla doświadczonych sportowców, którzy ukończyli 35. rok życia. Wstęp bezpłatny.