2015-06-06, Sport
Polscy żużlowcy nie zdołali awansować do finału Drużynowego Pucharu Świata i w najbliższy czwartek pojadą w duńskim Vojens w barażu, skąd tylko jeden zespół awansuje do finałowej rozgrywki.
Jeszcze kilka dni temu trudno było wskazać faworyta półfinału DPŚ w Gnieźnie. Powszechnie spodziewano się, że o awans powalczą ekipy Polski i Rosji, choć ci drudzy nie zgłosili Grigorija Łagutę, ale zawsze mogli to uczynić. Nadzieję na wyrównaną walkę z gospodarzami ,,Sborna’’ straciła w czwartek, kiedy to w trakcie meczu ligowego we Wrocławiu upadek zaliczył Emil Sajfutdinow. Aktualny mistrz Europy dokończył swój występ, ale na tyle słabo się czuł, że postanowił wycofać się ze startu w Gnieźnie. Jego miejsce zajął Renat Gafurow, ale to nie ta sama klasa co Sajfutdinow i Rosjanie musieli skupić się na walce dającej im miejsce w turnieju barażowym. Dzięki skutecznej jeździe w drugiej fazie zawodów Artioma Łaguty oraz dobrej postawie Witalija Biełousowa podopieczni Andrzeja Sawina osiągnęli cel.
Dla polskich kibiców ważniejsza była oczywiście postawa biało-czerwoni. Nasi już po trzech wyścigach, w których zdobyli 8 punktów objęli przodownictwo, ale przyszedł feralny czwarty bieg. Na przeciwległej prostej Linus Sundstroem ostro przycisnął do bandy Witalija Biełousowa, ten stracił równowagę i upadając zahaczył Jarosława Hampela. Kapitan naszej drużyny stracił panowanie nad motocyklem i na pełnej prędkości zaczął mknąć w stronę bandy. Zeskoczył z maszyny w ostatniej chwili, ale wpadł pod ,,dmuchańca’’ i z ogromną siłą uderzył w ogrodzenie. W efekcie złamał kość udową w dwóch miejscach, pojawił się ponadto krwotok. Wszystko wskazuje na to, że sezon dla lidera polskiego teamu właśnie się zakończył. To nie był koniec dramatycznych chwil dla Polaków. Idiotyczny regulamin panujący od kilku lat w DPŚ nie pozwala w takich sytuacjach na zastępstwo kontuzjowanego zawodnika i nasi musieli do końca zawodów jeździł w trzyosobowym zestawieniu.
- Nie rozumiem tego regulaminu, zwłaszcza że Jarek nie był winny wypadku. Ja jednak nie zmienię obowiązujących zasad – powiedział po półfinale Bartosz Zmarzlik, pamiętający gnieźnieński finał drużynowych mistrzostw świata juniorów z 2012 roku. On także doznał tam ciężkiej kontuzji nogi nie z własnej winy i nie mógł być zastępowany przez nikogo.
Przewodniczący GKSŻ Piotr Szymański tłumaczył po zawodach, że już od pewnego czasu polska i duńska federacja walczy w Światowej Federacji Motocyklowej o powrót do normalności i możności wystawiania czteroosobowych drużyn oraz po jednym zawodniku rezerwowym.
- Tak już jeżdżono w pierwszym finale drużynowych mistrzostw świata w 1960 roku, bo to jest najbardziej optymalna opcja. Mógłbym tu przytoczyć już parę przykładów świadczących, że obecne przepisy zabijają ducha sportu. Kiedyś Duńczycy przegrali u siebie półfinał z Rosjanami z powodu kontuzji Nicki Pedersena, którego nie mógł nikt zastąpić, bo nie było rezerwowych. Niemcy nie zakwalifikowali się w tym roku do półfinału z powody wypadku Tobiasa Buscha. Kilka podobnych zdarzeń mieliśmy w mistrzostwach juniorów – kręcił głową.
Pomimo dramatu nasi mogli jednak pokusić się o awans. Biało-czerwoni przystąpili do zawodów w mocno odmłodzonym składzie, ale trener Marek Cieślak nie miał wątpliwości, iż należy postawić na takich zawodników, na jakich właśnie postawił. Pewną niespodziankę było desygnowanie do walki 20-letniego Bartosza Zmarzlika, dla którego był to debiut w DPŚ. Gorzowianin jednak imponują wysoką i równą formą od początku sezonu, ma poza tym już doświadczenie w startach w ważnych zawodach międzynarodowych, co udowodnił podczas dwóch turniejów Grand Prix w Gorzowie, gdzie stawał na podium. Do tego od kilku sezonów jest silnym punktem młodzieżowej reprezentacji Polski, która jest aktualnym mistrzem świata. I to junior gorzowskiej Stali przeżył trudne chwile w 14 wyścigu, kiedy mknąc po pewne trzy punkty nagle stanął z powodu zerwanego łańcucha.
- Cóż mogę powiedzieć? Złośliwość rzeczy martwych. Takie rzeczy się zdarzają – rozłożył smutny ręce. Gdyby nie ten przeklęty łańcuch losy awansu rozstrzygnęłyby się w ostatnim wyścigu. Nie udało się, Szwedzi mieli po prostu więcej szczęścia. A i brytyjski sędzia Craig Ackroyd przychylnym okiem spoglądał na żużlowców ,,Trzech Koron''. Powinien on w pierwszym wyścigu wykluczyć Antonio Lindbaecka oraz w czwartym Linusa Sundstroema, a nie Witalija Biełousowa. No cóż, po Grand Prix Polski w Warszawie po arbitrach żużlowych już wszystkiego można się spodziewać.
- Wygraliśmy, ale jest mi smutno z powodu kontuzji Jarka – mówił ściszonym głosem Andreas Jonsson. – Jesteśmy przyjaciółmi, jeździmy razem w Zielonej Górze. Rozumiem też żal Polaków, bo stracić zawodnika na początku zawodów to duży problem. Dlatego awans wywalczony w takich okolicznościach smakuje zdecydowanie mniej niż gdybyśmy rozstrzygnęli to w normalnej walce – dodał kapitan Szwedów.
Trener Marek Cieślak był dumny z naszych chłopaków, którzy walczyli jak lwy i niewiele zabrakło do awansu. Teraz w Vojens w barażu wzmocni ich Krzysztof Buczkowski i…
- Nie mamy wyjścia, musimy wygrać w Vojens – zapowiada Bartosz Zmarzlik. Gorzowianin pojedzie tam pierwszy raz, ale się nie przejmuje.
- Po to jest trening, żeby poznać owal i nawierzchnię toru. Myślę, że sobie poradzę, choć dużo słyszałem o specyfice tego toru. Zresztą staram się nie zwracać uwagi na to, że debiutuję w tak ważnej imprezie. Dla mnie najważniejsze jest bronienie barw naszego kraju, dlatego walczę na tyle na ile potrafię. Chcemy także pojechać dla Jarka. Bardzo przeżywamy ten upadek, modlimy się, żeby nie cierpiał i szybko wracał do zdrowia – dodał przygnębiony Bartek. Cóż, sport bywa piękny i zarazem okrutny…
Kilka słów należy się także organizatorom półfinału DPŚ. Gniezno było w przeszłości gospodarzem wielu imprez międzynarodowych, w tym finału indywidualnych mistrzostw Europy juniorów w 1999 roku czy finałów indywidualnych i drużynowych mistrzostw świata juniorów (2011-12). Ranga wszystkich wspomnianych imprez jest spora, ale żużlowy ,,mundial’’ je przewyższa i dlatego działacze miejscowego Startu robili wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. W niektórych swoich poczynaniach poszli chwilami o krok za daleko i zamiast przyjmować gratulacje musieli usłyszeć kilka niepochlebnych recenzji, ale generalnie wszystko wypadło bardzo dobrze i dziewiczy dla siebie test zdali na pewno na wysoką ocenę. Błędy się zdarzają każdemu, trzeba będzie tylko umieć wyciągnąć z nich wnioski, jeżeli marzeniem gnieźnian jest goszczenie w najbliższym czasie uczestników barażu i finału DPŚ.
Tekst i foto: Robert Borowy
Wyniki:
1. Szwecja – 40: Antonio Lindbaeck - 11 (2,1,3,3,2), Andreas Jonsson - 8 (3,0,3,1,1), Linus Sundstroem - 12 (3,2,1,3,3), Peter Ljung - 9 (1,3,2,1,2).
2. Polska – 36: Jarosław Hampel - 0 (u/-,-,-,-,-), Przemysław Pawlicki - 13 (3,3,2,2,3), Maciej Janowski - 13 (2,3,2,3,3), Bartosz Zmarzlik - 10 (3,3,1,d,3).
3. Rosja – 27: Andriej Kudriaszow - 2 (w,0,-,1,1,0), Artiom Łaguta - 11 (w,1,3,4!,3,-), Renat Gafurov - 5 (0,2,-,2,1), Witalij Biełousow - 9 (w,1,3,1,2,2).
4. Czechy – 20: Vaclav Milik - 12 (2,2,4!,0,2,2), Eduard Krcmar - 2 (2,0,0,0,0), Tomas Suchanek - 3 (1,-,t,1,1), Matej Kus - 3 (1,1,1,0,0).
Bieg po biegu:
1. (64,53) Zmarzlik, Lindbaeck, Kus, Łaguta (w)
2. (64,72) Jonsson, Janowski, Suchanek, Kudriaszow (u/w)
3. (65,00) Pawlicki, Milik, Ljung, Gafurov
4. (66,03) Sundstroem, Krcmar, Hampel (u/-), Biełousow (u/w)
5. (65,87) Zmarzlik, Milik, Biełousow, Jonsson
6. (65,69) Janowski, Gafurov, Lindbaeck, Krcmar
7. (65,09) Pawlicki, Sundstreom, Kus, Kudriaszow
8. (65,50) Ljung, Milik!, Łaguta
9. (65,60) Biełousow, Ljung, Zmarzlik, Krcmar
10. (65,38) Łaguta, Janowski, Sundstroem, Milik
11. (66,09) Lindbaeck, Pawlicki, Biełousow, Suchanek (t)
12. (66,34) Jonsson, Łaguta, Kus
13. (65,94) Janowski, Biełousow, Ljung, Kus
14. (66,37) Sundstroem, Gafurov, Suchanek, Zmarzlik (d/1)
15. (65,75) Łaguta, Pawlicki, Jonsson, Krcmar
16. (66,25) Lindbaeck, Milik, Kudriaszow
17. (66,28) Janowski, Ljung, Gafurov, Kus
18. (66,72) Zmarzlik, Lindbaeck, Kudriaszow, Krcmar
19. (67,00) Sundstroem, Biełousow, Suchanek
20. (67,35) Pawlicki, Milik, Jonsson, Kudriaszow
W najbliższy weekend na stadionie przy ulicy Krasińskiego w Gorzowie odbędą się Mistrzostwa Polski Masters w lekkoatletyce - ogólnopolskie zawody dla doświadczonych sportowców, którzy ukończyli 35. rok życia. Wstęp bezpłatny.