Kasia Brem na podium mistrzostw świata

2015-07-29, Sport

Podczas rozgrywanych od 19 do 25 lipca mistrzostw świata w kartingu halowym, na włoskim torze Camerano, Katarzyna Brem wywalczyła trzecie miejsce w klasyfikacji kobiet.

Nastoletnia gorzowianka pokonała utytułowane zawodniczki z krajów o ogromnych tradycjach wyścigowych.

Katarzyna Brem może zaliczyć ten rok do niezwykle udanych. Mimo, że w kwietniu zdobyła tytuł mistrzyni Polski niewielu liczyło na podium w mistrzostwach świata. Tym bardziej, że była prawdopodobnie najmłodszą zawodniczką na liście startowej.

Jedno okrążenie toru Camerano trwa poniżej 55 s. Nie ma prawie żadnych prostych, na których można złapać oddech. Losowane karty mają silniki spalinowe o pojemności około 400 ccm i sześciobiegowe skrzynie, w których przełożenia zmienia się łopatkami pod kierownicą jak w F-1. Pojazdy różnią się reakcją silników i prowadzeniem. Trzeba mieć wielkie umiejętności i trochę szczęścia w losowaniu. Kręcenie kierownicą i uślizgi wymagają dobrej kondycji fizycznej. Wie o tym każdy, kto przejechał chociaż kilka okrążeń jakimkolwiek kartem. Kilkudniowe zawody wymagają również ogromnej odporności psychicznej. Każdy błąd może pogrzebać szanse na dobry wynik. Do tego doszły upały, przez które w wielu regionach Italii ogłoszono stan klęski. Wystarczy sobie wyobrazić zawodników ubranych w szczelne kombinezon, a do tego podgrzewanych pracującymi silnikami, gdy temperatura przekracza 40 stopni C w cieniu. Najgorzej, kiedy trzeba było stać z powodu wypadku na torze i czekać z włączonym silnikiem na ponowny start. Zdarzało się to dosyć często, bo wypadków i kolizji nie brakowało.

- Pojechaliśmy trzy dni wcześniej aby treningowo wystartować na tym torze w Pucharze Narodów poprzedzającym mistrzostwa. Kasia wygrała dwa wyścigi. Organizatorzy i dziennikarze byli pod wrażeniem. W pucharze jechały 4 zespoły polskie. Kasia startowała w zespole trzyosobowym i musiała jechać przez trzy godziny. Miała fajne tempo, co pozwoliło zespołowi zając 5 pozycję w pucharze na 32 zespoły. Jest to najwyższe miejsce polskiego zespołu w tym pucharze. Polacy jeździli również w innych, sklasyfikowanych wyżej zagranicznych zespołach, ale ten prowadzony przez Kasię był czysto polski – opowiada Roman Brem ojciec i manager Katarzyny.

Mistrzostwa trwały trzy dni i codziennie trzeba było wystartować w trzech lub czterech wyścigach. Bywało rożnie. Zdarzył się pech w losowaniu, gdy trzy razy trzeba było jechać wyjątkowo źle prowadzącym się kartem. Zdarzyła się guma, ale w sumie wystarczyło na trzecie miejsce w klasyfikacji kobiet. Kasię wyprzedziły tylko dwie Holenderki. Jedna z nich to utytułowana mistrzyni świata.

Rywalizacja była bardzo ostra. Walczono o setne i tysięczne sekundy. Wśród ponad 130 zawodników byli reprezentanci całego świata, w tym bardzo mocni Brazylijczycy i Kolumbijczycy oraz niewielka lecz niezwykle groźna ekipa z USA. Pojawiły się też najsilniejsze zespoły z Europy m.in. Holendrzy, Belgowie, Niemcy i Włosi. Codziennie ściganie rozpoczynało się o 8.00 rano a kończyło około północy.

Bardzo dobrze wypadli Polacy Było aż osiemnastu naszych zawodników. Kasia zdobyła puchar za 3 miejsce, Kuba Kłęk z Tarnowa został trzecim juniorem świata, a wśród seniorów zajął 8, najwyższą wśród Polaków pozycję. Było też drugie miejsce za puchar drużynowy zespołu Mateusza Barszcza. W sumie 3 puchary i wiele medali za poszczególne wyścigi.

- Zabrakło szczęścia w losowaniu. Mogło być lepiej, ale i tak jest nieźle. W tym roku Polacy zdobyli najwyższe jak dotąd miejsca w historii Pucharu Świata. Kasia najwyższe w kategorii kobiet, Kuba Kłęk trzeci jako junior, do tego masa medali. Polacy bardzo fajnie pojechali – mówi Roman Brem.

Start młodej gorzowianki finansują rodzice. Koszty rosną w sposób proporcjonalny do wyników. Nieoceniony jest Remigiusz Drzazga zawodnik, który zajmuje się zarówno organizacją mistrzostw Polski, jak i wyjazdów na najważniejsze imprezy zagraniczne.

rar