2015-10-17, Sport
Po bardzo emocjonującym i chwilami nerwowym spotkaniu na szczycie pomorskiej drugiej ligi szczypiorniści Stali Gorzów pokonali GKS Żukowo i zostali samodzielnym liderem.
- Zagraliśmy na 70 procent naszych umiejętności, a o wszystkim zadecydowały pierwsze minuty, kiedy wyraźnie zabrakło nam koncentracji – przyznał po spotkaniu trener stalowców Janusz Szopa.
Kiedy tak na dobre rozpoczął się mecz goście prowadzili już 5:1, zdobywając cztery gole po kontrach. Dopiero od tego momentu gospodarze uspokoili grę, ale do akcji włączyli się… sędziowie z Zielonej Góry. Poziom ich sędziowania nie dorównywał, niestety, poziomowi meczu. W pierwszych niespełna 20 minutach aż pięciokrotnie posyłali oni na ławkę kar graczy gospodarzy, kompletnie nie widząc fauli ze strony gości. W pewnym momencie na parkiecie było tylko czterech stalowców (i to przy stanie 10:7 dla gości), którzy musieli bronić się przed atakami siódemki rywali. Co ciekawe, w tym czasie nie stracili gola, a sami za sprawą Mariusza Kłaka trafili. Znakomicie grał w tym czasie Krzysztof Nowicki, który był przeszkodą nie do pokonania przez dobrych technicznie zawodników z Pojezierza Kaszubskiego.
W 25 minucie było już 13:10 dla Stali (gorzowianie zdobyli sześć bramek z rzędu) i wydawało się, że sytuacja jest opanowana. Zwłaszcza, że sędziowie postanowili chyba wyrównać stan kar i nagle zaczęli wyrzucać gości na ławkę. Miejscowi nie potrafili tego wykorzystać. Mało tego, wystarczyło kilka banalnych błędów w ostatniej minucie i na przerwę zespoły schodziły przy stanie 14:13 dla GKS Żukowo!
Po zmianie stron długo trwała walka bramkę za bramkę. Przełom nastąpił w 44 minucie. Po pięknym lobie Mateusza Stupińskiego Stal wyszła na prowadzenie 20:19. Po chwili Stupiński zdobył gola po kontrze. Goście wzięli czas, wrócili na parkiet i nadziali się na kontrę Piotra Książkiewicza, a dosłownie minutę później Dariusz Zając trafił ze skrzydła i było 23:19. Goście zbyt łatwo skóry nie chcieli oddać, walczyli o każdą bramkę i w końcówce trochę podgonili, ale zwycięstwo gorzowian 27:25 było w pełni zasłużone.
- Grałem z tym rywalem w poprzednim sezonie i wiedziałem, że jest to naprawdę trudny przeciwnik – mówił po meczu najlepszy gracz na parkiecie Dariusz Zając. – Było nerwowo, bo chyba za bardzo chcieliśmy wygrać i brakowało tego spokoju. Do tego źle weszliśmy w mecz, dając sobie strzelić sporo bramek po kontrach. Nie wiem, może byliśmy przestraszeni i potrzebowaliśmy takiego zimnego prysznica. Z drugiej strony żukowianie to zawsze wymagający i dobrze przygotowany zespół. Wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie z nimi będziemy walczyć o awans do pierwszej ligi – dodał strzelec ośmiu bramek.
Robert Borowy
Fot. Marcin Szarejko
Stal Gorzów - GKS Żukowo 27:25 (13:14)
Stal: Nowicki, Szot - Zając 8, M. Stupiński 6, Kłak 5, Baraniak 3, Śramkiewicz 2, Książkiewicz 2, Góral 1.
GKS: Kaczmarek, Munko - Steege 5, Babieracki 4, Marciniak 4, Adamczyk 4, Radecki 2, Młynarek 2, Wieczorowski 1, Dzierżawski 1, Orzechowski 1, Bronisławski 1.
Będący od początku listopada na sportowej fali szczypiorniści Rajbudu Development Stali Gorzów w ostatnim w 2025 roku meczu zagrali z Jurandem Ciechanów.