2016-04-20, Sport
Po trzech latach gorzowska piłka ręczna powróciła do pierwszej ligi. Już nie jako GSPR lecz Stal Gorzów.
Nasi szczypiorniści wygrali rozgrywki pomorskiej drugiej ligi z imponującym bilansem 25 zwycięstw i jednej porażki. Jeden z najlepszych gorzowskich graczy na przestrzeni całego sezonu Dariusz Zając tuż po ostatnim gwizdku sędziów w meczu ze Szczypiorniakiem Olsztyn bardzo pozytywnie ocenił nie tylko ten kończący rozgrywki pojedynek, ale cały sezon.
- Liga została całkowicie zdominowana przez dwa zespoły i przez to musieliśmy do samego końca zachować czujność. Dobrze mi się grało w Stali, ale czy pozostanę w Gorzowie w tej chwili nie potrafię udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Z nikim na ten temat jeszcze nie rozmawiałem – powiedział niespełna 21-letni wychowanek Energetyka Gryfino, który do Stali przyszedł z wypożyczenia z ekstraklasowej Pogoni Szczecin.
Najbardziej chyba szczęśliwym graczem Stali jest Mateusz Stupiński, pamiętający przecież występy z AZS AWF Gorzów w ekstraklasie. – Przystępując do drugoligowych rozgrywek nie przypuszczaliśmy, że awansujemy. Nie znaliśmy poziomu pomorskiej drugiej ligi, ale takim motorem napędowym dla nas okazało się początkowych 18 zwycięstw z rzędu. To nas tak nakręciło, że od tamtej pory o niczym innym nie myśleliśmy jak o awansie. Może dlatego przydarzyła nam się chwila słabości w Żukowie, ale to już historia – podkreślił.
W dalszej części rozmowy Mateusz przyznał, że z boku noże wszystko wyglądało fajnie a zwycięstwa zespołu były łatwe. On ma w tej sprawie inna opinię, twierdząc, że chwilami było bardzo ciężko.
- Szczególnie na wyjazdach, gdzie rywale mocno się spinali i chcieli pokazać, że są lepsi i często zostawialiśmy u nich mnóstwo zdrowia – kontynuuje. – Na własnym parkiecie zdecydowaną większość spotkań wygrywaliśmy spokojnie, choć zdarzyły się też trudne pojedynki. Teraz marzy mi się, żebyśmy po raz kolejny w Gorzowie nie zaprzepaścili dobrego klimatu dla szczypiorniaka i ponownie nie doprowadzili do jego upadku. Mam nadzieję, że pod taką marką jak Stal będziemy budować nie tylko silną drużynę ligową, ale też porządny ośrodek szkoleniowy. Ważne, żeby włączyli się w to inni, w tym miasto, bo bardzo potrzebna jest także porządna hala dla gier zespołowych – dodaje zdobywca aż 166 goli w sezonie.
Trener Janusz Szopa przed niespełna dwoma miesiącami, tuż po przegranym meczu w Żukowie, powiedział że liga się nie skończyła i należy walczyć do końca. I to zaprocentowało, dzięki fantastycznej postawie ekipy Tytanów Wejherowo, która niespodziewanie urwała punkt zespołowi z Żukowa.
- Dziwna była ta liga, skoro przegrywając tylko jeden mecz o mało co nie uzyskalibyśmy bezpośredniego awansu. Żukowo powalczy w barażach i życzymy im awansu, bo byłby to drugi dla nich sezon z rzędu, gdzie jednym punktem nie awansowaliby do pierwszej ligi. Myślę, że zasłużyliśmy na awans a potwierdził to ostatni mecz ze Szczypiorniakiem Olsztyn. Uważam, że był to nasz najlepszy występ w sezonie i o tyle mnie to cieszy, że chłopacy grali pod naprawdę mocną presją. Wiedzieli, że wystarczy chwila słabości i dorobek całego sezonu może zostać zmarnowany – uważa.
Radości z awansu nie ukrywa prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora. Jednocześnie zapewnia, że nie ma żadnego zagrożenia, jeżeli chodzi o występy w wyższej lidze, choć problemy są ze znalezieniem odpowiednich środków finansowych.
– Chciałbym zwrócić uwagę tym wszystkim, którzy rozmawiają o współfinansowaniu gorzowskiego sportu z budżetu miasta, że zbudowaliśmy przed dwoma laty drużynę, która najpierw awansowała do drugiej ligi, teraz poczyniła kolejny krok bez złotówki wsparcia. Mamy kilkusettysięczny budżet zebrany wśród sponsorów, ale chcąc grać wyżej sami już sobie nie poradzimy i liczę, że występując na zapleczu Superligi zostaniemy zauważeni. W nowym sezonie będziemy chcieli skupić się na budowie dobrego zespołu i grze pozwalającej na utrzymanie się w gronie pierwszoligowców – tłumaczy i zarazem dodaje, że przed sekcją jest sporo pracy, jeżeli chodzi o szkolenie. W tej chwili w Gorzowie świetną pracę z młodzieżą prowadzi UKS Miś, ale jedynie do 15 roku życia.
- Niestety, nie mamy drużyn juniorskich i musimy uzupełnić strukturę szkoleniową. Nie jest to proste zadanie, ale już się do niego przygotowujemy. Ponadto nie wyobrażam sobie awansu do krajowej elity w sytuacji, kiedy w Gorzowie nie ma przyzwoitej hali. Gdzie mielibyśmy grać? Przecież nie w Zielonej Górze, a tylko tam jest hala spełniająca odpowiednie warunki – kończy.
Trener Janusz Szopa uważa, że w przerwie letniej wcale nie trzeba dokonywać dużej ilości transferów. - Teraz mamy czas na odpoczynek, potem zastanowimy się po jakie uzupełnienia kadrowe sięgnąć, na co będzie nas w ogóle stać – kontynuuje. – Najpierw musimy zorientować się, kto byłby dalej chętny pozostać w klubie, ale liczę, że większość się zgodzi. Nie ukrywam, że brakuje nam zawodników na kilku pozycjach. Myślę tu szczególnie o takich zawodnikach mogących grać z tyłu i tworzących stałe zagrożenie dla rywali. Mam nadzieję, że poukładamy wszystko należycie a także, że piłka ręczna w Gorzowie wreszcie znalazła swoje miejsce i nie będziemy co chwilę martwić się o jej byt.
Robert Borowy
Cuprum Stilon Gorzów kontynuuje budowę składu na nadchodzący sezon 2025/2026.