2016-08-24, Sport
Z Michałem Kuglerem, wiceprezesem Stali Gorzów, rozmawia Robert Borowy
- Żużlowcy Stali 4 września rozpoczną walkę o drużynowe mistrzostwo Polski. Z jakimi nadziejami przystąpi nasz zespół do meczów półfinałowych, a potem – miejmy nadzieję – finałowych?
- Z wiarą odniesienia sukcesu i nie są to tylko słowa z mojej strony. Po przegranym derbowym spotkaniu z Falubazem Zielona Góra wielu naszych kibiców miało prawo wyrazić swoje obawy co do formy sportowej, ale także atmosfery panującej w środku drużyny. I w ostatnią niedzielę w Rybniku zobaczyliśmy nową Stal, pełną wiary w sukces, grupę siedmiu chłopaków, któremu najbardziej zależało na zespole a nie indywidualnym osiągnięciu. Wiem co mówię, bo pojechałem do Rybnika, gdyż chciałem z bliska przyjrzeć się drużynie. To co zobaczyłem napawa mnie dużym optymizmem. I nie chodzi tylko o wygraną, choć po dwóch porażkach zwycięstwo było potrzebne dla odbudowania morale. Mnie najbardziej cieszy podejście zawodników. Widać, że rośnie u nich ta motywacja i doskonale wiedzą, co znaczy dla nas wszystkich play off. Pokazali to choćby Matej Zagar czy Krzysiek Kasprzak, którzy ostatnio miewali spore wahania formy.
- Na chwilę obecną nie wiemy, z kim pojedziemy w półfinale. Odpowiedź zapewne poznamy w czwartek (25 sierponia). Czy lepiej byłoby zmierzyć się z Betardem Spartą Wrocław czy z Get Well Toruń?
- Nie ma żadnego znaczenia. Każdy w czwórce jest silny. Falubaz dysponuje świetnymi liderami – Piotrem Protasiewiczem, Jasonem Doylem i Patrykiem Dudkiem. Do tego dochodzi będący w wysokiej formie junior Krystian Pieszczek, solidny Andriej Karpow, a przecież trener Marek Cieślak ma jeszcze w odwodzie powracającego na tory Jarosława Hampela. Torunianie w meczu na mecz się rozkręcają. Ich atutem to kwartet Greg Hancock-Chris Holder-Martin Vaculik-Paweł Przedpełski. Sparta złapała ostatnio znakomitą formę. Do Taia Woffindena dochodzą Maciej Janowski, rewelacyjny w tym sezonie Vaclav Milik czy solidny Tomasz Jędrzejak. Niewykluczony jest powrót na tor po kontuzji Maksyma Drabika. Prawdopodobnie trafimy na obrońców wicemistrzowskiego tytułu, bo nie przypuszczam, żeby na pożegnanie z występami w PGE Ekstralidze Unia Tarnów całkowicie odpuściła mecz w Zielonej Górze. Wystarczy, że tarnowianie zbiorą 27 punktów i wtedy my zajmiemy pierwsze miejsce. Ale zarówno wrocławianie jak i torunianie – jak wspomniałem - dysponują bardzo silnymi zespołami, będącymi jednak w naszym zasięgu. O wynikach może zadecydować dyspozycja dnia. Dlatego trzeba być perfekcyjnie przygotowanym do każdego spotkania. Nie ukrywam, że naszym celem jest pojechać w finale rozgrywek, a potem powalczyć o odzyskanie tytułu, który wywalczyliśmy z 2014 roku a straciliśmy w poprzednim. Po prostu wierzę w naszych zawodników, w nasz sztab szkoleniowy pod wodzą trenera Stanisława Chomskiego i Krzysztofa Orła, ale również w kibiców.
- Zanim rozpocznie się walka o medale już w najbliższą sobotę, 27 sierpnia w Gorzowie czeka nas wielkie sportowe święto – MIB Nordic Grand Prix Polski. Jaki to będzie turniej?
- Chciałbym, żeby był najlepszy z najlepszych. W ostatnich latach tor na Grand Prix w Gorzowie zawsze był robiony pod kątem dobrego ścigania i miejmy nadzieję, że podobnie będzie teraz. Chciałbym, żeby zawodnicy na co dzień startujący w Stali potwierdzili swoją wysoką dyspozycję, bo dla nich będzie to świetne przetarcie przed wspomnianymi rozgrywkami ligowymi. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby powtórzyło się podium sprzed dwóch lat, kiedy to ujrzeliśmy na nim trzech stalowców. Myślę, że widowisko będzie przednie również dlatego, że na stadionie pojawi się 17 tysięcy widzów. To pokazuje, że choć spotykamy się po raz szósty w Gorzowie na takich zawodach ludzie doceniają wysoką jakość organizacyjną i najwyższy poziom sportowy. I nie tylko kibice, ale i sponsorzy. Przy okazji chciałbym podziękować firmie MIB Nordic za objęcie patronatu nad imprezą.
- Nie tylko żużlem kibice żyją, bo już 10 września startują pierwszoligowe rozgrywki piłkarzy ręcznych. Czy przygotowania naszych szczypiornistów do rywalizacji ligowej przebiegają bez zakłóceń?
- Na razie zespół znajduje się na etapie przygotowań, rozgrywa mecze sparingowe i dotychczasowe wyniki napawają optymizmem. Trener Dariusz Molski zbudował naprawdę waleczną drużynę, złożoną z ambitnych graczy. Na ostatnim turnieju w Gnieźnie nasi pokonali jednego z faworytów I ligi Real Astromal Leszno, wygrali też z Nielbą Wągrowiec. Przed nimi jeszcze trochę grania, a potem startujemy. Jestem przekonany, że moda na piłkę ręczną będzie w Polsce rosła, w Gorzowie również, ale musimy grać efektownie i efektywnie, przynajmniej we własnej hali. Taki mamy cel, żeby starać się u siebie wygrywać, zaś każdy zdobyty punkt na wyjeździe będzie nas cieszył podwójnie. Swoją drogą pamiętajmy, że ideą odbudowania szczypiorniaka w Gorzowie było to, żeby kibice mieli atrakcje przez cały rok. Wiosną i latem kibicowali żużlowcom, jesienią i zimą piłkarzom ręcznym.
- Piłka ręczna przeżywa swój rozkwit, czego dowodem są sukcesy na arenie międzynarodowej. Polski zespół Vive Kielce sięgnął po klubowe mistrzostwo Europy, a nasza reprezentacja zajęła czwarte miejsce w Rio de Janeiro. Czy będzie to miało przełożenie na rozwój tej dyscypliny w Gorzowie?
- Do tych wymienionych tu sukcesów trzeba doliczyć wcześniejsze trzy medale mistrzostw świata. W 1976 roku nasi piłkarze ręczni zdobyli brązowy medal olimpijski w Montrealu, ale potem mieliśmy blisko 30-letni zastój i dopiero drużyna trenera Bogdana Wenty przywróciła nam wiarę, że Polska na mapie szczypiorniaka może się liczyć. Sukcesy są ważne, bo napędzają koniunkturę oraz zachęcają młodzież do grania. W Gorzowie szczególnie jest to ważne, bo mieliśmy lekki zastój, ale dzięki reaktywowaniu seniorów szkolenie wśród dzieci i młodzieży znowu nabrało tempa. Szkolenie ma wtedy sens, kiedy jest drużyna ligowa walcząca przynajmniej na poziomie pierwszej ligi. A jak powstanie hala w Gorzowie to będziemy chcieli awansować do ekstraklasy.
- Dziękuję za rozmowę.
Cuprum Stilon Gorzów kontynuuje budowę składu na nadchodzący sezon 2025/2026.