2016-10-29, Sport
Gorzowskie koszykarki zagrały najlepszy mecz we własnej hali w tym sezonie i zasłużenie rozbiły lidera ekstraklasy z Torunia 76:50.
- Mamy swoje problemy kadrowe i póki wystarczyło nam sił walczyliśmy – powiedział po spotkaniu trener Energi Algirdas Paulauskas, nawiązując przede wszystkim do absencji Julii McBride oraz chorej Weroniki Gajdy. Ta pierwsza leczy kontuzję i wspomagała koleżanki jedynie z ławki. Gajda dzielnie walczyła tylko w pierwszej połowie, która była dosyć wyrównana. Trzeba jednak gwoli sprawiedliwości dodać, że trener Dariusz Maciejewski też miał problem. Po zaledwie pięciu minutach gry kontuzji doznała Paulina Misiek i musiała udać się do szpitala, gdzie na jej twarz założono szwy. Kontuzja nie jest poważna i jest szansa, że jeszcze w przyszłym tygodniu Paulina powróci do treningów. Do chwili zejścia z parkietu prezentowała się ona wyśmienicie, oddała cztery rzuty, z czego trzy osiągnęły cel.
W pierwszej połowie widzowie zebrani w hali przy ul. Chopina oglądali bardzo wyrównane i stojące na wysokim poziomie spotkanie. Drużyny praktycznie nie popełniały błędów, a jeżeli trafiały się straty, to bardziej były one wymuszone twardą obroną z obu stron. Gorzowianki dużo rzucały, ale sporo tych rzutów mijało cel. Torunianki raczej oszczędzały piłkę i starały się trafiać z dobrych pozycji. Dominowała szczególnie filigranowa, lecz świetnie wyszkolona technicznie Darxia Morris, która już do przerwy miała na koncie 15 punktów. Przyjezdne nie potrafiły jednak ani razu wyjść na prowadzenie, a jedynie trzykrotnie doprowadzać do remisu. Ostatni taki korzystny wynik miały w 15 minucie, gdy na tablicy wyświetlił się rezultat 25:25. Od tego momentu nasze koszykarki zaczęły mozolnie budować przewagę, która do przerwy wynosiła pięć punktów.
Przełom nastąpił w trzeciej kwarcie. – Nawet nie zauważyłam, jak szybko zaczęłyśmy budować przewagę – przyznała Katarzyna Dźwigalska, która ostatnio jest w znakomitej formie i nie tylko świetnie broni, ciężko pracuje w grze ofensywnej, ale i zaczyna rzucać jak za najlepszych lat. Kolejny już mecz zakończyła dwucyfrowym dorobkiem. – To efekt zmiany taktyki gry, mamy więcej swobody w ataku, do tego gramy zespołowo i to się przekłada na dobrą skuteczność – dodała nasza kapitan.
Poziom zaprezentowany przez gorzowianki w trzeciej kwarcie można uznać za niebotyczny. Wychodziło im dosłownie wszystko, ale najpiękniejsze było to, że potrafiły na dużej szybkości budować efektowne akcje. A że przez całe spotkanie były bardzo aktywne w zbiórkach nic dziwnego, iż w tym elemencie wręcz znokautowały rywalki, mające przecież w składzie wysoką Kelley Cain. Spójrzmy zresztą na statystyki. W całym meczu akademiczki zebrały 66 piłek przy 34 rywalek. W ataku były to 32 piłki, a każda pozwalała ponowić akcję i to było widać, bo aż 22 punkty gorzowianki zdobyły w ramach drugiej szansy.
– Często bywa, że w całym meczu zespoły nie zbierają spod obu tablic tylu piłek, ile moje dziewczyny zebrały pod tablicą Energi – kręcił z podziwu głową trener Maciejewski.
Kiedy po 30 minutach było 59:41 stało się jasne, że gospodynie wygrają. Jedyny znak zapytania można było postawić przy pytaniu, jakimi rozmiarami? W przeciwieństwie do ostatniego meczu z Widzewem Łódź tym razem miejscowe nie odpuściły w końcowych minutach i choć grały już spokojnie, to tylko powiększały przewagę. Pomimo, że najlepiej ustawionego celownika nie miała Stephanie Talbot. Australijka próbowała 14 razy rzucać, ale tylko cztery razy uczyniła to celnie. Ponadto naszym wyraźnie nie ,,siedział’’ rzut za trzy punkty, bo na 21 prób jedynie cztery znalazły drogę do celu. Nie zmienia to faktu, że gorzowianki zaprezentowały widowiskowy, stojący na wysokim poziomie basket i jeżeli utrzymają taką dyspozycję przez następne tygodnie, możemy z optymizmem spoglądać na kolejne mecze w ich wykonaniu. W tym te wyjazdowe, gdzie tak naprawdę rozstrzygnie się sprawa walki o coś więcej niż tylko miejsce w play off.
Robert Borowy
InvestInTheWest AZS AJP Gorzów – Energa Toruń 76:50 (18:18, 18:13, 23:10, 17:9)
AZS AJP: Hurt 22, Seekamp 21, Dźwigalska 12, Talbot 8, Szajtauer 4 oraz Misiek 6, Stelmach 3, Kopciuch, Kominek, Matkowska, Jaworska.
Energa: Morris 21, Cain 14, Gajda 6, Ivashchanka 0, Adamowicz 0 oraz Radomska 4, Tłumak 3, Szczepanik 2, Wieczyńska 0.
Cuprum Stilon Gorzów kontynuuje budowę składu na nadchodzący sezon 2025/2026.