2017-10-14, Sport
Trudne dni przeżywają nasze koszykarki, które po przegranej w Atenach w swoim ponownym debiucie w europejskich pucharach, w sobotę poległy w Lublinie w kolejnym meczu ligowym.
Zespół Pszczółki Lublin jest groźny na swoim parkiecie i należało spodziewać się trudnej przeprawy, ale ponownie nasz zespół rozczarował pod względem skuteczności, a bez zdobyczy punktowych trudno liczyć na zwycięstwa. Zarówno w pucharach, jak i na krajowych parkietach. Gorzowianki mecz zaczęły dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo od prowadzenia 5:0. Potem było już źle, chwilami bardzo źle, a świadczą o tym liczby. Do końca pierwszej kwarty podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego zdołały rzucić jeszcze tylko cztery punkty, w tym czasie straciły dwanaście. W drugiej kwarcie nie było lepiej, przynajmniej w ataku. Dobrze, że chociaż nasze poprawiły grę w obronie i gospodynie również miały liczne problemy.
Losy spotkania tak naprawdę rozstrzygnęły się w trzeciej kwarcie. Od stanu 33:33 Pszczółka włączyła wyższy bieg i zaczęła powoli nam odlatywać. Lublinianki zdobyły 11 punktów z rzędu i to już było zbyt dużo, żeby gorzowianki mogły odrobić. Owszem, nasze walczyły na tyle, na ile potrafiły, ale kiedy na początku czwartej kwarty przewaga lublinianek wzrosła do 14 punktów (53:39) stało się jasne, że punktów ze wschodu kraju naszym nie uda się wywieźć. Przy czym trzeba zaznaczyć, że dwie minuty przed końcową syreną pojawiła się jeszcze iskierka nadziei, bo przewaga miejscowych zmalała do pięciu punktów, ale finisz należał do lublinianek.
Nadal martwi wspomniana niska skuteczność rzutowa. Z gry akademiczki miały niespełna 38 procent. Dużo gorzej wyglądało to jeszcze z rzutów za trzy oczka, bo ta skuteczność wyniosła tylko 20 procent. Małą pociechą jest to, że ponownie nieźle było w zbiórkach, dobrze zagrały też rezerwowe.
Trener Dariusz Maciejewski na pomeczowej konferencji przyznał, że jego zespół zaprezentował się słabo.
- Mecz nie był porywający, choć w końcówce nie zabrakło dramaturgii. Naszym problemem była dramatycznie wysoka ilość strat, bo sięgnęła liczby 19 i to by mogło stanowić za cały komentarz. Zabrakło nam typowej liderki, który mogłaby wziąć na siebie odpowiedzialność. Chwilami starała się to czynić Francisca Donders, ale to było za mało. Nie musimy grać kosmicznego basketu, ale potrzebujemy przynajmniej większej odpowiedzialności, bo niekiedy wystarczy wygrać, prezentując tylko solidną grę – mówił wyraźnie rozżalony trener akademiczek.
W podobnym tonie wypowiedziała się nasza kapitan Paulina Misiek, której zdaniem o porażce zadecydowała beznadziejna skuteczność, nawet w czystych sytuacjach.
- Nie można pudłować sam na sam z koszem, bo to potem ma wpływ na końcowy wynik, szczególnie jak się gra w hali rywala. Chciałyśmy bardzo wygrać, ale rozczarowałyśmy. Musimy wyciągnąć wnioski, bo czekają nas kolejne występy a czasu na treningi tak naprawdę nie ma – dodała.
RB
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – AZS AJP Gorzów 68:58 (12:9, 14:13, 25:17, 17:19)
AZS-UMCS: Feyonda Fitzgerald 29, Dajana Butulija 11, Uju Ugoka 8, Kateryna Dorogobuzowa 7, Martyna Cebulska 6, Marta Witkowska 5, Dorota Mistygacz 2, Agata Dobrowolska.
AZS AJP: Francisca Donders 14, Carolyn Swords 13, Paulina Misiek 13, Miah Spencer 7, Annamaria Prezelj 6, Aleksandra Pawlak 5, Beata Jaworska, Magdalena Szajtauer, Julia Rytsikava, Daria Stelmach.
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.